Nie musisz wszystkiego wiedzieć

Nie musisz wszystkiego wiedzieć

W jednym z ostatnich artykułów, „Kiedy mówi lider?” LINK, obiecałem poruszyć inne związane z jego tematyką zagadnienie przywódcze. Jeśli są używane razem, stanowią potężne narzędzie lidera. Potężne w znaczeniu skuteczne. Jeżeli z kolei nie znasz tych kwestii i działasz tylko intuicyjnie, to siła destrukcyjna jest równie wielka. Tym bardziej, że w tym przypadku intuicja zwykle nas zawodzi i z automatu działamy… błędnie.

Będąc szefem całkiem długo żyjemy w przeświadczeniu, że musimy znać odpowiedzi na wszystkie pytania. Czy to od podwładnych, czy klienta, czy naszych szefów. Sporo z nas żyje w takim przeświadczeniu wręcz do końca swych dni. Skoro jesteśmy liderem, to mamy być najmądrzejsi, najbardziej doświadczeni i w ciągłej gotowości do odpowiedzi i dostarczania natychmiastowych wskazówek i rozwiązań. Nawet nie tradycyjne „dziś pytanie, dziś odpowiedź” tylko „teraz pytanie, teraz odpowiedź”. Brak odpowiedzi i jeszcze przyznanie się do niewiedzy traktujemy jako ujmę na honorze i wyrwę w autorytecie. No nie możemy przecież na to pozwolić!

Kluczowe konsekwencje takiego podejścia są dwie. Obie złe…

Pierwsza – przyzwyczajamy ludzi do tego, że znajdą w nas natychmiastowe odpowiedzi na swoje problemy. Dotyczy to szczególnie podwładnych. Taka świadomość, że jest ktoś, do kogo można się zwrócić i on mówiąc mi, co i jak nie tylko poda rozwiązanie, ale i zdejmie przynajmniej część odpowiedzialności jest kusząca. Dla każdego. Po co myśleć, gdy ktoś mi powie. Efekt długoterminowy? Uczymy ludzi pasywności. Odzwyczajamy ich od samodzielności. Z czasem mamy przez to coraz więcej na własnej głowie. Zamiast skupiać się na kwestiach najważniejszych, gasimy wszystkie pożary i jesteśmy wszędzie. Daje nam to złudne poczucie mocy, wpływu, bycia zajętym i potrzebnym, ale… złudne właśnie. W sensie ostatecznej skuteczności.

Zresztą… wiemy o tym bardzo dobrze. Tyle że gdzie indziej. Podczas wychowywania dzieci. Wtedy coś nam jednak świta, że korzystnie jest nie tylko podawać im rozwiązania na tacy, ale raczej zachęcać do myślenia samodzielnego. Opuszczamy dom, wchodzimy do biura i nagle zamieniamy się w omnibus-wiem-wszystko. Powiesz, że przecież pracownicy, to nie dzieci? No właśnie!! Tym bardziej więc daj im myśleć. Wręcz tego oczekuj.

Druga – życie w nieustannym napięciu (często o nieuświadomionym źródle), kto, kiedy, jakie mi zada pytanie, skąd jaka wrzutka wpadnie. A ja muszę natychmiast znać odpowiedź. Muszę wiedzieć, a czuję, że przecież raczej nie da się wszystkiego wiedzieć. Nie da się za każdym razem natychmiast znajdować optymalne rozwiązanie. Albo chociaż udawać, że jestem bardzo blisko niego, bo przecież nie przez przypadek to ja jestem szefem. Kamień w brzuchu rano przed wyjściem do pracy. Kamień przed naradami. Kamień na okrągło, bo czujnym trzeba być. U jednych cięższy, u innych lżejszy, ale on tam jest. Tutaj lżej narcystycznym Królom Julianom, no ale to nie Ty, jak sądzę.

Poza tym na końcu drogi „wiem wszystko” jest nic innego, jak mikrozarządzanie. Co z tym fantem zrobić? Rozwiązanie jest proste, choć, jak wspomniałem, niezbyt intuicyjne. Wymaga konsekwencji i samodyscypliny. A o te łatwiej, gdy się już zrozumie mechanizm. Zamiast natychmiast szukać odpowiedzi, zacznij od prostego „A jakie jest twoje zdanie?”. Wtedy zaczynają dziać się cuda. Może nie zawsze od razu, ale z czasem zobaczysz.

Co się wtedy dzieje:

aktywizuje pytającego i uczy samodzielnego poszukiwania odpowiedzi jeszcze przed przyjściem do Ciebie, a ta wizyta okazuje się po prostu zbędna. Do Ciebie przyjdzie, gdy zawiodą wszystkie inne metody i jego zakres formalnych kompetencji. No i super, bo Ty masz się zajmować najważniejszymi rzeczami, a nie wszystkim. Uwalnia Ci się przestrzeń

pojawiają się nowe i oryginalne pomysły od wielu ludzi (najlepiej wszystkich członków zespołu). Zamiast jednej głowy, Twojej, pracuje ich wiele. Niezależnie od Twoich przymiotów moc obliczeniowa rośnie

okazujemy szacunek rozmówcy. Dla większości ludzi to ważne, gdy ich zdanie coś znaczy, gdy okazujemy gotowość do słuchania i wdrażania ich propozycji, gdy mają zakres wymyślania i wdrażania rozwiązań, podejmowania decyzji, gdy jest swoboda wyrażania swojego zdania. To jest ten moment, gdy pan Jourdain radośnie zszokowany dowiaduje się, że całe życie mówił prozą. Nie jakieś tam blabla, ale pro-zą, co brzmi szlachetnie i poważnie. Co mam na myśli? To jest ten moment, w którym orientujemy się, że tak ważne i niestety oklepane pojęcia, jak budowanie kultury firmy oraz zaangażowania zaczyna się od tak prostych codziennych zabiegów. Co więcej, jeżeli te i kilka innych prostych codziennych zabiegów przeniesiemy na całość organizacji, to innych zabiegów już nie będzie trzeba.

Uwaga dodatkowa – przed klientem i szefem też nie musimy zgrywać omnibusa. Nasze próby udawania, że znamy wszystkie odpowiedzi są natychmiast widoczne i raczej nas ośmieszają. Bo po prostu nie ma takiej opcji, żeby wiedzieć wszystko. Nawet Enrico Fermi, potocznie nazywany czasem „ostatnim fizykiem, który wiedział wszystko” potrzebował zwykle trochę czasu na znajdowanie odpowiedzi. Fakt, był geniuszem i zwykle znajdował je o niebo szybciej niż inni. Wprawiał tym w konsternację nawet Richarda Feynmana, też geniusza pierwszej wody. Jeśli jesteś umysłem na miarę noblistów Fermiego i Feynmana, to ok., odstępuję. Jeśli jednak bliżej Ci do zwyklejszych ludzi, to warto pamiętać te dwie generalne zasady szefa:

– mów na końcu (przeważnie)

– nie musisz wiedzieć wszystkiego (zawsze)

Mikrozarządzanie to kiepski pomysł na skuteczność i zdrowie.

Na zakończenie ciekawy cytat z dobrej książki. Do tego współczesnej. Marc Randolph, „Netflix, to się nigdy nie uda”:

Nie musisz posiadać odpowiedzi na wszystkie pytania, jeśli sprawiasz wrażenie kogoś, kto w końcu je kiedyś zdobędzie

Piszę ten artykuł akurat w trakcie czytania powyższej książki i nagle wpada mi taki tekst. Jak tu nie wierzyć w magię? Chociaż chyba jednak nie magię, a po prostu aktywne radary na inspirację zewsząd, co… opisałem oczywiście już kiedyś w „Inspiracja, czyli gdzie i jak jej szukać?” LINK.

Previous Co zadecyduje o Twoim sukcesie?
Next Przywództwo Batmana? Pozwól ludziom się wywracać

Powiązane wpisy

Przywództwo

Zapomniany scenariusz: co TY byś zrobił?

Oto prawdziwy scenariusz biznesowy. Wydarzył się w Polsce. Skonfrontuj się z nim. W kwietniu globalny CEO Twojej firmy ogłasza: idą trudne czasy dla światowej gospodarki i naszego sektora, w naszej

Przywództwo

Motywacja totalna, sposób uniwersalny

Historia prawdziwa. Proces rekrutacji na stanowisko menedżerskie w fabryce. Gdzieś na wschód od Polski. Prowadzę spotkanie kandydata z zachodnioeuropejskim klientem. Przychodzi pora na omówienie tematu przywództwo i motywacja. Klient pyta:

Przywództwo

Szef nowoczesny, czyli wpuszczaj młodego na boisko!

Książka „WIESZ, KIM JESTEM!” dostępna tutaj (kliknij LINK) Co robią trenerzy piłkarscy rozwijający młodego zawodnika? Ci słabi trzymają go w rezerwach „aż osiągnie poziom pierwszego składu”. No bo po co