
Czy stosujesz przemoc? Tak, codziennie
Byłem uczestnikiem ciekawej dyskusji. Przyznam się, wręcz inspiratorem. Punktem wyjścia było proste pytanie „Czy nadstawianie drugiego policzka jest strategią wygrywającą?”. Blisko 300 komentarzy i wielokrotność zaangażowania uczestników jest pewną miarą intensywności wymiany zdań i istotności kwestii, czy i jak reagować na przemoc.
Ciekawe było także zobaczyć, jak każdy z nas interpretuje wyjściowe sformułowanie o nadstawianiu drugiego policzka. Bo to wcale nie jest jednoznaczne, jak się okazało. Dla jednych oznacza to wyrzeczenie się jakiejkolwiek reakcji i przyjmowanie wszystkiego, co los przyniesie (los w postaci nie tylko zdarzeń losowych, ale i czynów innych ludzi). Dla innych jest to wyrzeczenie się przemocy fizycznej. Tutaj można wyróżnić przemoc aktywną (napadam, bo chcę) i reaktywną (napadli na mnie, więc się bronię). Dla jednych liczy się strategia na tej Ziemi i w czasie tego życia (bo to jest uchwytne i weryfikowalne). Inni używają pojęcia „wygrywająca” w odniesieniu do przyszłej nieskończoności i nie na tej Ziemi (czyli jednak w obszarze umownych obietnic, bo sprawdzić tego nijak i polega na wierze, a wiar… bez liku).
Nasunęło mi to kolejne pytanie: czy odżegnując się od przemocy i czasem bardzo stanowczo deklarując, że jest ona złem i „nie ma opcji, bym ją zastosował” rzeczywiście tak się dzieje? Czy rzeczywiście nie stosujemy przemocy, nawet tej reaktywnej?
Tysiące lat rozwijamy osiadłe życie w stadzie. Immanentnym elementem, wręcz wyróżnikiem, jest też rozwój nakładki kulturowej na naszą zwierzęcość. Całkiem drapieżną w swych podstawach. Świat zdominowaliśmy dzięki bardzo ekspansywnej i agresywnej naturze jako gatunek. Takie elementy, jak walka o teren, zasoby, czy pozycję w stadzie towarzyszą nam od zawsze. Także dzisiaj. Zabijamy i ograniczamy inne gatunki. Czynimy to także niezwykle skutecznie wewnątrz swojego gatunku.
Żeby nie musieć codziennie walczyć fizycznie z innymi o wspomniany teren, zasoby, pozycję i wręcz przeżycie rozwinęliśmy właśnie nakładkę kulturową. Bardzo szeroko rozumianą. Choćby w postaci organizacji struktur plemiennych/państwowych, regulujących ich systemów prawnych oraz systemów filozoficznych (etyka, religie, …) leżących u podstaw naszych zachowań. Przynajmniej tych deklarowanych jako pożądane.
Mając to wszystko w pakiecie sami odżegnujemy się od stosowania przemocy. Wręcz traktujemy to jako wyróżnik cywilizacyjny. Uważamy, że jest lepiej na świecie, jeśli nie będziemy przemocy stosować. Dla jasności – też tak uważam, nie dystansuję się. Czy to sprawiło, że przemoc zniknęła? No nie zniknęła. Zinstytucjonalizowaliśmy ją.
W pełni świadomie scedowaliśmy prawo do przemocy na policję, wojsko i cały aparat państwowy. Oni to robią za nas i przy naszej akceptacji. Gdy ktoś nie płaci podatków i kradnie, oczekujemy, że odpowiednie służby się tym zajmą. Łącznie z posłaniem go do więzienia. Gdy ktoś użyje przemocy względem innych, oczekujemy, że go złapią, osądzą i ukarzą. Czyli użyją przemocy. Traktujemy to jako coś oczywistego. Tak samo jak oczywistym jest dla nas, że sami się od przemocy odżegnujemy. Uznajemy to za obszary rozdzielne. A przecież „oni” to robią w naszym imieniu, za naszym przyzwoleniem i za nasze pieniądze. Więc… to my to robimy. Jeśli policja, czy inne służby przekroczą swoje uprawnienia, to nic się nie zmieniło. My to zrobiliśmy, choć wcale tego tak już nie traktujemy.
A w skrajnym przypadku agresji zbrojnej na nasz kraj? Pójdziemy raczej walczyć, niż pozwolimy agresorowi robić, co zechce.
Trawestując Szekspira: stosuje przemoc ktoś, by nie musiał jej stosować ktoś. Nie zapominajmy jednak, że, powtórzę, robi to w naszym imieniu, za naszym przyzwoleniem i za nasze pieniądze.
PS większość uczestników dyskusji uznała, że strategia nadstawiania drugiego policzka nie jest wygrywająca. To jeszcze oczywiście żaden dowód. Silniejszą przesłanką jest… matematyka. Otóż z analiz dokonywanych w teorii gier wynika… to samo. Co zresztą poruszyłem w jednej z wcześniejszych publikacji – „Etyka w biznesie – wszyscy jesteśmy więźniami” (LINK).
PPS cała dyskusja przebiegła we wzorowej atmosferze dysputy intelektualnej. Nikt nikogo nie obrażał, nie używano argumentów ad personam itd. Da się? Da się. To świetna wiadomość. Całość dyskusji można prześledzić na moim profilu FB w dniu 14 sierpnia 2020.
Powiązane wpisy
Etyka w biznesie – rachunek prawdopodobieństwa
Ponieważ to cykl artykułów i kolejność ma znaczenie, to początek odcinka warto zrobić wedle najlepszych wzorców wytwórni seriali. Od przypomnienia, na czym skończył się poprzedni. A skończył się tak: zacznijmy
Strefa śmierci, nasz chleb codzienny…
Pisząc strefa śmierci mam na myśli tę mieszczącą się w wysokich górach. W skrócie: jest to przestrzeń powyżej około 8000 metrów. Skąd taka nazwa? Wbrew intuicji wielu z nas, nie
Luddyzm XXI w., czyli AI zabierze wszystkim pracę
1. „Innowacje mogą tylko ulżyć ludziom […] Praca zawsze się znajdzie, choć konieczne może być uczenie się nowych, nieznanych zawodów”. Te słowa napisał Gottfried Wilhelm Leibniz w liście z… 1699