Wiedza vs opinia; Le Bon „Psychologia tłumu”

Wiedza vs opinia; Le Bon „Psychologia tłumu”

Seria Meandry Kultury. Tłumaczenia oryginalnych dzieł myślicieli. Można poznawać u źródeł, nie z opracowań. Później można dyskutować na bazie wiedzy, nie opinii w stylu „a mnie się wydaje, że…”.

Recenzja nr 4, Gustave Le Bon, Psychologia tłumu

Tak książka jakoś mnie omijała do tej pory, choć jest akurat znana bardziej, niż pozycje recenzowane przeze mnie wcześniej. Dzięki wspomnianej serii wydawnictwa Vis-a-vis Etiuda nadeszła jednak i jej pora na mnie. Ważne przypomnienie – książka pochodzi z 1895 roku. Wrażenia podczas jej czytania w dzisiejszych czasach i mając na uwadze doświadczenia minionych 124 lat są chwilami niesamowite.

Już we wprowadzeniu trafia nam się znakomity cytat, który mnie uradował szczególnie. Mam dosyć sceptyczne (delikatnie mówiąc)  podejście do modnego teraz tematu mówców i szkoleniowców, jakim stała się „epoka VUCA”. Mój sceptycyzm w największym skrócie wyraża się prostym argumentem, że od kilkuset lat uczestnicy każdej epoki, każda generacja wręcz uważa (i ma do tego uzasadnione prawo), że żyje w czasach zmiennych, niepewnych i złożonych, dla nich. A tutaj Le Bon już ponad sto lat temu pisze „…zupełny upadek wszystkich dogmatów religijnych, społecznych i politycznych, na których wyrosła nasza dotychczasowa cywilizacja. […] …powstanie zupełnie nowych warunków bytu i myślenia, których podłożem są współczesne odkrycia w dziedzinie nauki i przemysłu. […] …czasy obecne są epoką przejściową i epoką rozprzężenia. […] Nie wiemy, na jakich ideach oprze się społeczeństwo, które zajmie nasze miejsce”. Przypomnę, pisał to jeszcze przed dwoma wojnami światowymi, przed rewolucją w Rosji, przed lotami w kosmos, przed zaczynem sztucznej inteligencji itd. A my VUCA to, VUCA tamto, jakie te nasze czasy wyjątkowe są… Każde są wyjątkowe.

Seledyn czy turkus? A proszę bardzo, na ten „wynalazek” też mamy smakowity i pragmatyczny cytat: „Cesarz jest typem bohatera uwielbianym przez tłum po dzień dzisiejszy. Jego kołpak nadal oczarowuje, jego władza wzbudza poszanowanie, a jego miecz sieje postrach”. Czy wiele się zmieniło? Nie aż tak wiele, jak sądzę. A czy dzisiejszy cesarz nazywa się Przewodniczący, czy Prezydent (to akurat nie unas) nie ma większego znaczenia.

„Psychologia tłumu” jest bardzo dobrze napisana. Mimo upływu lat jej język nic nie stracił. Czyta się wartko. Szacunek dla Autora, bo wiele pozycji z tamtych czasów już tak łatwo się nie broni pod tym względem. Co styl, to styl. Lata lecą, a wszystko klarowne, płynne, wciągające.

Mając na uwadze dzisiejsze standardy, należy ją bardziej uznać za zajmujący i świetny esej, niż za pracę naukową. Le Bon opisuje, jakie wnioski mu przychodzą do głowy na podstawie uważnej obserwacji otoczenia. Są to wnioski niewątpliwie bardzo ciekawe. Co chwilę ma się wrażenie, że to o naszych czasach przecież (!). To jest z kolei silnym wskaźnikiem potencjalnej uniwersalności treści. Jednak nie ma tam odwoływania się do regularnych badań prowadzanych wedle surowych kryteriów naukowych. Swoją drogą, trudno mieć o to do Autora duże pretensje. Tak się to wtedy robiło, a już szczególnie w tych naukach „mniej ścisłych”. Logika odkrycia naukowego Karla Poppera jeszcze czekała na napisanie. Za to z perspektywy wspomnianych 124 lat można wyrazić podziw, jak wiele z tych obserwacji i wniosków jest aktualnych. Takiemu Freudowi i Jungowi poszło z tym dużo gorzej… (taka osobista wycieczka, do której wrócę w osobnych recenzjach).

Księga trzecia, rozdział czwarty – Tłum wyborczy – majstersztyk, perła! Zupełnie jak ze współczesnego podręcznika agencji prowadzącej kandydata w dowolnych wyborach powszechnych. Radio, telewizja i media społecznościowe jedynie wzmocniły ten uniwersalny przekaz opisany tak dawno. Wszystko już było, bo… człowiek przecież wciąż ten sam i taki sam. Tylko gadżety się zmieniły. Sam Le Bon opisuje to m.in. tak: „Między wielkim matematykiem a jego szewcem może istnieć olbrzymia różnica co do rozwoju umysłowego, ale ich charaktery albo nie różnią się, albo różnią się nieznacznie”.

Księga trzecia, rozdział piąty – Zgromadzenie parlamentarne. Nic, tylko zapłakać… takie to aktualne. A naszym posłom wydaje się, że cośkolwiek wymyślili swoim geniuszem, gdy są tylko marnym cieniem i chodzą na sznurku procesów znanych od tak dawna i tak dobrze opisanych. Tutaj przypomina się także lektura „O wolności ludzkiej woli” Artura Schopenhauera, ale o tym także kiedy indziej.

„Psychologia tłumu” jest pełna ciekawych myśli, inspirujących do samodzielnych przemyśleń. Tym bardziej, że jesteśmy tak bardzo bogatsi dzisiaj o nowe doświadczenia. Gdyby chcieć jednak oddać jej ducha w kilku zdaniach, to mogą to być następujące:

„Każda decyzja podjęta w sprawach ogółu przez zgromadzenie osób wybitnych, ale pracujących w różnych zawodach, nie stoi wyżej od decyzji grupy przeciętnych głupców, w zgromadzeniu bowiem główną rolę odgrywają tylko zwyczajne cechy, które posiada każdy człowiek, Tłum to nagromadzenie miernoty, nigdy zaś inteligencji”. Wedle obserwacji Autora tłum nie jest wypadkową/średnią ze swoich składników. Tłum równa w dół, a z racji bycia tłumem tworzą się w nim wręcz cechy nowe. Popatrzmy choćby na nasz Sejm oraz jakiego małpiego rozumu dostają wybrańcy narodu szczególnie po włączeniu kamer.

Jak panować nad tłumem? „Rozum pozostawmy myślicielom, a we władaniu duszami nie dawajmy mu wielkiego udziału. Nie rozum, lecz uczucie, często wbrew rozumowi…” 1895 rok, przypomnę. Zresztą, wiedzieli to już starożytni, co tylko potwierdza wspomnianą przesłankę, że człowiek wciąż ten sam i taki sam.

Coś na temat demiurgów medialnych? A bardzo proszę: „Obecnie choćby najmniej zdolny redaktor uchodzi – w oczach własnych – za kierownika opinii publicznej”. 1895 rok, przypomnę raz jeszcze. Internetów jeszcze nie było…

Aż dziw, że Le Bon nie skorzystał w swoim dziele z tak pasującej tu maksymy z czasów starożytnego Rzymu: Senatores boni viri, senatus autem mala bestia, czyli Senatorowie to dobrzy ludzie, senat to bestia… Czy czytać tę książkę, choć wiekowa? Oczywiście, że czytać! To najlepszy sposób do poznawania źródeł i wyrabiania własnego zdania na bazie wiedzy.

Previous Work-life-balance, odczarowanie mitu
Next Czardżować folołersa za kejsy, czyli korpomowa

Powiązane wpisy

Przywództwo

Style przywództwa – wersja pragmatyczna

Przez dziesiątki lat narosło bardzo dużo literatury dotyczącej przywództwa. Nawet jeśli odsiać masę weekendowych odkrywczych poradników obiecujących szybkie, łatwe i bezwysiłkowe rozwiązania, to… i tak wciąż pozostaje bardzo dużo.

Przywództwo

Dlaczego szefowie są tacy słabi? Złe pytanie!

Przez media regularnie przetaczają się wyniki ankiet (bo nie badań) alarmujących, że xx% pracowników uważa, że szefowie są bardzo słabi, wręcz źli. Owe xx, to już duże dziesiątki są. No

Przywództwo

Co zrobić, żeby ludziom chciało się chcieć?

Ten artykuł to opis przypadku. Opis konkretnych działań w istniejącej firmie, do tego w Polsce, czyli w naszych realiach. Nie jest to Ogólna Teoria Wszystkiego, ani Ogólna Teoria Motywacji. Zdecydowanie