Mity przywództwa cz.1: JESTEM LIDEREM FIRMY
Demetriusz królował w Macedonii ok. 300. p.n.e., czyli po rozpadzie imperium Aleksandra Wielkiego. Uwielbiał królowanie, szczególnie w jego aspektach wojennych, damsko-męskich i przysługujących mu królewskich nadzwyczajnych praw (jak sądził). Oblegał miasta, uwodził, żył w zgodzie z zasadą ze znanej nam piosenki „Cysorz to ma klawe życie”. Pewnego dnia otrzymał surową lekcję przywództwa od starszej Macedonki oczekującej wysłuchania, której rzucił krótkie „Nie mam czasu”. W odpowiedzi usłyszał… „To przestań być królem!”.
Skąd taka riposta? Wedle lokalnej tradycji Demetriusz nie był królem Macedonii, jak my to dzisiaj rozumiemy, czyli struktury, którą wypełniają poddani. Był królem Macedończyków, czyli ludzi, co robi różnicę. Dla nich oznaczało to, że każdy Macedończyk ma dostęp do króla, a ten ma obowiązek wysłuchania. Bo jest jednym z nich. Już ten fragment historii niesie dla każdego z nas ważną przesłankę zawierającą się w metaforycznym pytaniu „Jako lider jestem królem Macedonii czy Macedończyków?”. To zasadnicze rozróżnienie, dwa odmienne paradygmaty przywództwa, prowadzące do bardzo odmiennych zestawów zachowań oraz skutków. Jeśli myślimy o sobie w kategoriach przywództwa, właściwa odpowiedź jest tylko jedna: Macedończyków. Zwróćmy wręcz uwagę na samą istotę słowa „przywództwo”. Ono zawsze związane jest z ludźmi. Przywódca to ktoś wpływający na ludzi, nie na struktury czy Excela.
Płynie z tego bardzo istotny wniosek praktyczny: czas z ludźmi, to istota pracy i warunek skuteczności lidera, a nie przeszkoda w „zasadniczych” obowiązkach. Uświadomienie sobie tego bywa ogromnym zaskoczeniem zarówno dla początkujących liderów, obejmujących swoje pierwsze stanowisko tego typu, jak i dla tych z dużym stażem, o dziwo. Do tego zagadnienia wrócimy w drugiej części materiału, zajmującej się kwestią, co liderzy naprawdę robią. Tutaj wstępnie dodam, że praktyka pokazuje, że to nie jest jedynie kwestia etycznego traktowania ludzi poprzez poświęcanie im uwagi. Nam się to po prostu także bardzo, ale to bardzo, opłaca. Bo czas spędzony mądrze z ludźmi nie jest celem, ale środkiem do celu zasadniczego. Jakiego? Uwolnienia czasu lidera, by dzięki systematycznie rozwijanej samodzielności i zaangażowaniu zespołu mógł skupić się na tym, co może skutecznie robić tylko on (w uproszczeniu – wizja, strategia, przepływ informacji, kontakty/relacje z kluczowymi interesariuszami poza zespołem).
Historia Demetriusza ma zakończenie, jakiego nie powstydziliby się scenarzyści oskarowych filmów. Otóż Demetriusz dwa razy w kluczowych momentach bitew został opuszczony przez swoje wojska, które przeszły na stronę nieprzyjaciela. Drugi raz był tym ostatnim. Demetriusz trafił do niewoli i tam zmarł. Przestał być królem. Kolejna surowa lekcja pokazująca, czym może kończyć się zarządzanie tylko „Macedonią”, gdy „Macedończycy” jednak mają wybór, a przywódca nie stworzył z nimi żadnej relacji. Celowo użyłem cudzysłowu, by postawić most pomiędzy przykładem z historii a współczesnością. Dzisiejsi „Macedończycy”, czyli pracownicy wielu firm, mają wybór. Nie muszą być z Tobą. Mogą zmienić pracę. Mogą też ją wykonywać z zaangażowaniem i samodzielnością lub bez, czekając biernie na Twoje rozkazy.
Tym samym drugie pytanie, z którym chcę Cię pozostawić brzmi następująco: „W krytycznym czasie podwładni zjednoczą się wokół Ciebie, czy też opuszczą?”. Oczywiście w tle pobrzmiewa kolejna kluczowa kwestia „A skąd to wiesz? Uzasadnij swoją odpowiedź na bazie faktów…”.
PS dialog Macedonki z Demetriuszem zaczerpnięty z „Starożytna Macedonia”, N.G.L Hammond. Polecam także klasyczną już pozycję „Hellada Królów”, Anna Świderek.
Powiązane wpisy
4-dniowy tydzień pracy, ile jeszcze dywagacji?
Chcesz być rozliczany za godziny, czy za realizację zadań? – większość z nas zapewne odpowie, że za to drugie. Domyślnie uważając, że to oznacza samodzielność sposobu realizacji zadań. Co ma
Dlaczego odejście od PKB ma wady wrodzone
KSIĄŻKĘ „WIESZ, KIM JESTEM!” kupisz TUTAJ (LINK) Od lat toczone są systematycznie dyskusje, by odejść od PKB jako wskaźnika wzrostu i celu rozwojowego. Jakże modna była choćby niedawno książka „Ekonomia
Nie „motywuj”, szanuj. Jak? Choćby tak
O pułapkach pompowania i maksymalizowania zaangażowania pracowników już pisałem. Zwracałem uwagę, jak szkodliwe mogą to być działania i przeciwskuteczne, jeśli koncentrują się tylko na „Jedź szybciej! Możesz jechać szybciej! Wszystko