WIESZ, KIM JESTEM! Wstęp do nowej książki

WIESZ, KIM JESTEM! Wstęp do nowej książki

Książkę możesz zakupić TUTAJ (LINK)

CO ZROBIĆ, BY TO ONI DZWONILI DO CIEBIE, CZYLI O SZTUCE KOMUNIKACJI

W 2018 roku wydałem książkę pt. Czy jesteś tym, który puka?. W najkrótszym ujęciu jej treść dotyczyła dwóch obszarów. Pierwszy obejmował kwestie autorefleksji: tej dotyczącej osobowości, czyli własnych zachowań, oraz tej związanej ze sferą zawodową, czyli racjonalną i zobiektywizowaną analizę dotychczasowej kariery. Opisując drugi obszar i opierając się na fundamencie pierwszego wybiegłem w przyszłość   – dotyczył on zasad budowania swojej dalszej drogi przez każdego z nas. Nie tylko zawodowej. Kolejność była nieprzypadkowa. Najpierw proponowałem poszukiwanie odpowiedzi na pytania: kim jestem? gdzie jestem? i na bazie tej pracy poszukiwawczej sugerowałem przejście do pytania: dokąd chcę zmierzać i jaką drogą? Istotnym elementem książki był też zestaw około stu sześćdziesięciu pytań autorefleksyjnych, wspomagających opisywane procesy pracy ze sobą i nad sobą.

Późniejsze kontakty z odbiorcami były i wciąż są wspaniałą przygodą intelektualną. Co jest dla mnie najważniejszym doświadczeniem, zdobytym w relacji z czytelnikami? To, jak bardzo podkreślają pragmatyzm autora, praktyczny walor książki i jej umiejscowienie w prawdziwym życiu. Takim, kiedy człowiek budzi się rano i wie, od czego zacząć oraz jak to kontynuować, a nie zostać jedynie uniesionym na wyżyny emocji przez mówców motywacyjnych, storytellerów i autorów książek o takim zabarwieniu. To, jak bardzo Czytelnicy podkreślają, że to książka do systematycznego pracowania z jej pomocą, a nie kolejny poradnik rozwojowy,pełen apeli o porzucanie strefy komfortu i bycie sobą (taki do odstawienia na półkę natychmiast po przerzuceniu). To, jak bardzo podkreślają, że mój poradnik nie mówi nikomu, jak żyć, a daje narzędzia, porządkuje strukturę myślenia, a korzystając z tego każdy znajdzie własne, bardzo indywidualne, odpowiedzi na pytania o swoje życie i pracę. To, że najczęściej powtarzającymi się określeniami są słowa „praktyczna” i „denerwująca” (bo odziera z wymówek i utrudnia oszukiwanie samego siebie wykonywaniem działań pozornych). I taka właśnie miała być!  Kwintesencją powyższego jest zasłyszane niedawno zdanie: Wreszcie [jest] książka, która mi nie mówi, że coś muszę, a pokazuje, że mogę i w tym właśnie mnie wspiera. Lepszej nagrody nie mogłem sobie wymarzyć.

Piszę, że to wciąż trwająca przygoda, bo sformułowanie #czyjestestymktorypuka zadomowiło się już w naszej przestrzeni dyskusyjnej i jest rozpoznawalne. Oczywiście jestem z tego dumny. Wiedziony stałym zainteresowaniem moją książką zrobiłem w 2021 roku coś nietypowego: postanowiłem po trzech latach od pierwszego wydania udostępnić ją już za darmo na mojej stronie www.dariuszuzycki.com. Wystarczy teraz wejść na stronę i kliknąć pojawiające się natychmiast okno pobrania pełnego pliku PDF. Podkreślam – pełnego, a nie okrojonej wersji treści. Jeśli jeszcze nie dotarłeś do tej książki, zapraszam do jej pobrania!

Dochodzimy teraz do kluczowej kwestii: skąd potrzeba napisania drugiej książki oraz czy i w jaki sposób obecna publikacja jest związana z pierwszą. Zacznę od odpowiedzi na drugą część. Tak, obecna jest związana z tytułem Czy jesteś tym, który puka?. Obie można czytać niezależnie, a każda wniesie inną wartość. Za to razem ich efekt się potężnie wzmacnia. A jeśli chodzi o cel książki? Pierwsza pozycja praktycznie doprowadzała nas do stanu gotowości w „ataku na życie”. Pomagała pobudzić lub wzmocnić proces autorefleksji. Pomagała opracować cel i plan na siebie oraz jego etapy pośrednie i mierzalne punkty kontrolne. Na końcu zaś sygnalizowała równie fundamentalną kwestię: pora teraz ogłosić to światu. Tak, by zobaczył w tym swój interes i zechciał nas wspierać. No właśnie– sygnalizowała, ale nie rozpisywała wszystkiego na nuty, nie mówiła, jak to robić w szczegółach i dlaczego właśnie tak. Pisząc „światu” mam na myśli ludzi, do tego zwykle konkretne osoby zdefiniowane w aspekcie naszych potrzeb. Nie uciekam w sztuczki motywatorów o wspierającym nas z natury (?) kosmosie albo w narzekania w mediach społecznościowych na wrogi (?) nam wszechświat, z którym trzeba walczyć, bo on nie ma nic innego do roboty, tylko rzucać nam kłody pod nogi… Wszechświat i większość ludzi jest wobec nas obojętna (jak i my wobec nich) i to jest bardzo dobra wiadomość! Skoro inni są obojętni, to można do nich dotrzeć z mądrze zbudowanym przekazem. Stąd właśnie potrzeba kontynuacji publikacji. Stąd potrzeba rozwinięcia wspomnianego wątku, jak ogłosić światu swoją na nim obecność i zaprosić go do współpracy. Zaprosić? Ba! Niejednokrotnie wręcz zaprząc. Do tego na zasadzie obopólnych korzyści. To klucz. Obopólna korzyść, do tego mądrze i jasno przedstawiona.

Jest to więc książka o komunikacji. O słuchaniu, zbieraniu informacji i wyciąganiu wniosków. O formułowaniu własnego przekazu i przedstawianiu go innym. Tak, by chcieli słuchać i słuchali z zainteresowaniem. Tak, by nas zapamiętali, uznając, że warto zapamiętać. Będziemy to robić mając na uwadze kluczową perspektywę, czyli perspektywę naszego odbiorcy. Powtórzę – nie chodzi o własną potrzebę ekspresji (jakże miłą i kuszącą!), a o perspektywę odbiorcy. Jego potrzeby i konkretną sytuację. Także jego bardzo ograniczony na kontakt z nami czas i pozyskanie jego uwagi. Właśnie tak, by zechciał słuchać i zapamiętać. By działo się to niemal automatycznie. By podawać mu na tacy obrazek, starannie przez nas przygotowany, a nie stos puzzli do samodzielnego układania. Stos puzzli, z którego każdemu wyjdzie jakaś inna układanka, do tego zwykle różna od zamierzonej przez nas samych. O ile w ogóle ktoś znajdzie czas na układanie czegokolwiek z rzuconego mu przez nas zestawu śmieci…

Tyle się mówi od lat o user experience (UX), doświadczeniu użytkownika. Pojęcie to weszło już na stałe do słownika biznesowego. Uważamy, że rozumiemy jego istotę. Mimo to nagle zapominamy o niej, gdy przychodzi nam formułować i przekazywać komunikaty na swój własny temat: kim jestem, czego chcę, jakie korzyści odbiorca będzie miał ze współpracy ze mną? Nie wiedzieć czemu, nie aplikujemy do samego siebie dobrze znanych nam reguł. Z tej racji wprowadzę celowo pojęcie reader/ listener experience (doświadczenie czytelnika/słuchacza), by łatwiej unaocznić występujące analogie. Tym bardziej, że od dwudziestu kilku lat jestem właśnie takim zawodowym czytelnikiem/słuchaczem  różnych przekazów. Daje mi to przeogromny i wciąż powiększający się materiał do obserwacji i wyciągania wniosków. 

Zasadniczym sektorem mojego działania jest biznes, zatem kluczowym elementem będzie komunikacja z rynkiem pracy, rynkiem partnerów biznesowych, inwestorów, interesariuszy itd. Rdzeniem niniejszej książki jest przekaz dotyczący aktywności w budowaniu własnej profesjonalnej rozpoznawalności. Po co? Po to, żeby to oni dzwonili do Ciebie zapraszając do rozważenia współpracy, a nie Ty do nich. Kim są „oni”? To też będziemy szczegółowo dalej rozważać. Określenie „pragmatyczna i praktyczna” jest fundamentem także tej książki, nadal mnie obowiązuje.

Potocznie wspomnianą aktywność określa się budowaniem marki osobistej. Nie przepadam za tym sformułowaniem, bo równie często i dosyć słusznie kojarzy się z marketingowym pompowaniem balonika, malowaniem trawy na zielono, a krawężników na biało. To zdecydowanie nie jest moim celem. Stąd najczęściej posługuję się pojęciem pozycjonowania na rynku. Różnicę pomiędzy potocznym budowaniem marki osobistej a pozycjonowaniem wyjaśnię dokładniej już w pierwszej części. A jest to bardzo istotna różnica. Na etapie lektury wstępu, gdy być może podejmujesz jeszcze decyzję, czy czytać dalej, dobrym wyjaśnieniem może być też… sam tytuł książki. Tytuł, który niesie, jak sądzę, ważny i inspirujący przekaz. Tak, jak to było w przypadku „Czy jesteś tym, który puka?”.

No właśnie, skąd pomysł na tytuł „Wiesz, kim jestem!”? Cóż, będę szczery – z tego samego serialu, co tytuł poprzedniej pozycji, jakżeby inaczej. Przypomnę, bohaterem serialu „Breaking Bad” jest Walter White –dotychczas uznawany za nieudacznika(nawet przez własną rodzinę) nauczyciel chemii w szkole średniej w niewielkim amerykańskim miasteczku. Niezależnie od szczytnych pobudek Walter zszedł na drogę zła.Zaczął produkować najczystszą na zachodnim wybrzeżu USA metamfetaminę. Miał najlepszy produkt na rynku. Gorzej szło mu z dystrybucją, potrzebował do tego doświadczonego partnera­, oczywiście przestępcy. Poszukiwania doprowadziły do sytuacji w postaci klasycznej sceny z filmów gangsterskich. Na środek pustyni z dwóch przeciwnych kierunków wjeżdżają samochody. Z jednego wysiada Walter White (pseudonim Heisenberg) z dwoma towarzyszami. Z drugiego – potencjalny dystrybutor z czterema uzbrojonymi gorylami obok. Stają naprzeciw siebie, mierzą się wzrokiem, atmosfera gęsta od napięcia, na granicy wybuchu i strzelaniny. Kto pierwszy mrugnie – przegrywa. Mężczyźni rozpoczynają potyczkę słowną, która toczy się wokół tematu, kto jest komu bardziej potrzebny, czy walczyć, czy współpracować, a jeśli to drugie, to na jakich warunkach itd. W pewnym momencie handlarz stosuje strategię umniejszania pozycji Waltera White’a, mówiąc: „A kim ty do cholery jesteś?”. Odpowiedź Waltera White’a jest niemal tak słynna, jak użyte wcześniej: „Jestem tym, który puka!”. Patrząc gangsterowi prosto w oczy odpowiada ze spokojem i siłą w głosie: „Wiesz, kim jestem. To ty powiedz, jak się nazywam!”.Po wymianie kilku dalszych zdań i przypomnieniu kluczowych i znanych na rynku własnych wyczynów powtarza: „Wiesz, kim jestem! Powiedz, jak się nazywam!”, na co gangster jak niepyszny kiwa głową i potwierdza: „Heisenberg…”, co nasz bohater domyka prostym: „Masz cholerną rację”. Wygrał. Nie tylko dlatego, że okazał siłę i sprawność w negocjacjach. Wygrał, bo był już wcześniej rozpoznawalny i ceniony, a rozmowy zaczynały się nie z kimś tam, a z „tym” Heisenbergiem. To scena, podczas oglądania której widza przechodzą ciarki.

W tym właśnie rzecz, by ci, którzy powinni, wiedzieli, kim jesteśmy, znali nasze imię i możliwości zanim czegoś będziemy wzajemnie od siebie potrzebowali. Jak zdefiniować tych, którzy powinni wiedzieć, jak do nich docierać, z jakim i jak zbudowanym przekazem? Właśnie o tym jest ta książka.

Dla kogo jest przeznaczona? Dla tych, którzy czegoś od życia i od siebie samego chcą. Tak, od siebie, a nie tylko dla siebie. To nie pomyłka albo gra słów. To książka dla ludzi rozumiejących, że aby pojawiło się „dla siebie”, potrzebny jest wysiłek, czyli wspomniane „od siebie”. To wysiłek zarówno intelektualny, jak i aktywność ukierunkowana na zewnątrz. Aktywność ta nie zachodzi w pustce, nie da się jej wykonać będąc samotnie skrytym w piwnicy zarośniętej pajęczynami. Ona będzie wymagać systematycznej komunikacji ze światem zewnętrznym. Z ludźmi po prostu. Rzecz w tym, by się nie narobić, a zrobić. By nasza aktywność nie pozostała frustrującym puszczaniem pary w gwizdek. O tejże komunikacji jest niniejsza książka. Żeby wiedzieć, jak i dlaczego właśnie tak. Gdy już wiemy, dlaczego tak (znamy zasady), łatwiej nam wtedy reagować w nowych i nieoczekiwanych sytuacjach. Stajemy się niezależni, twórczy i to my trzymamy kierownicę.

Treść książki jest podzielona na pięć części. W pierwszej rozważam, czy i dlaczego rozwijanie umiejętności komunikacji jest nam jeszcze w ogóle potrzebne. Skoro mamy robotyzację, przenosimy się w przestrzeń wirtualną, idziemy w kierunku sztucznej inteligencji, emotikonów i prostoty, to może jednak rozmowa czy kontakt z innymi to już wymierająca umiejętność?

Część druga koncentruje się na uniwersalnych zasadach komunikacji. Ich znajomość jest niezwykle istotna, bo, jak wspomniałem, pozwala nam działać w dowolnej sytuacji, także zupełnie dla nas nowej. Skoro znamy i rozumiemy zasady, szybko i sprawnie dostosujemy przekaz do nowych okoliczności. Punktem wyjściowym będzie tutaj umiejętność… pozostawania niemal w milczeniu, czyli słuchania. Jakże trudna w czasach i społecznościach, które koncentrują się na ekspresji. Zapominamy niekiedy, że jeśli ktoś mówi lub pisze, to musi być ktoś, kto słucha lub czyta ze zrozumieniem. Tego też warto się uczyć. Część ta, jak zresztą każda, zilustrowana jest praktycznymi przykładami i wskazówkami.

W trzeciej części zajmuję się dokładnym opisem pakietu komunikacyjnego z rynkiem pracy (Elevator Pitch, CV, profil LinkedIn, opis przyczyn zmian zawodowych, opis przypadków). To już jest wręcz instrukcja obsługi dla każdego, kto myśli o zmianie i poszukiwaniu pracy lub partnerów biznesowych. Czyli niemal dla wszystkich.

W czwartej części opisuję kanały dystrybucji samego siebie, czyli którędy i jak docierać do osób istotnych z punktu widzenia naszego rozwoju. Istnieją cztery kanały, więc da się je spokojnie przyswoić. Zasady poruszania się w nich są tak spójne i przejrzyste, że można je adaptować do dowolnej innej grupy, z którą zależy nam na nawiązaniu kontaktu (np. inwestorami).

Piąta i ostatnia część nie istniała pierwotnie w planie. Jednak niezwykle dynamiczny rozwój mediów społecznościowych i wzrost ich znaczenia w komunikacji sprawiły, że materiał, który początkowo był porozrzucany w różnych rozdziałach urósł do rangi osobnego. Koncentruję się na najważniejszym dla świata biznesu i rynku pracy portalu, czyli LinkedIn. Dzielę się swoim doświadczeniem i bogatymi, jak sądzę, obserwacjami. Sam jestem także przykładem, że każdy może w tych mediach zaistnieć na miarę swoich potrzeb. Zaczynając w wieku 50+ lat „urosłem” do rangi przyznawanego przez użytkowników tytułu jednego z najważniejszych głosów polskiego LinkedIn. Wszystko, co opisuję, przećwiczyłem na samym sobie oraz obserwując poczynania innych i dyskutując o nich. To najlepszy dowód, że się da. Nie grając przy tym w żadne gry i nie idąc w żadne sensacje, ekshibicjonizm, czy porady w stylu: jak zdobyć milion lajków?, skoro często wystarczy nam kilka. Od właściwych osób. Zapraszam do wspólnej podróży. Jej kluczowym efektem będzie dla każdego z Was rosnące poczucie wpływu na swoje życie, wynikające z tego coraz większy wewnętrzny spokój i pewność siebie oraz, co najważniejsze, osiąganie stanu tzw. dobrego życia. O tym właśnie jest ta książka.


Previous Gdzie jest autorefleksja? Wszędzie!
Next Dlaczego "Wiesz, kim jestem!" jest książką wyjątkową?

Powiązane wpisy

Komunikacja

Nie zaśmiecaj LinkedIn, cz.3. O czym pisać?

Pytanie tytułowe systematycznie powraca i odnosi się do wszystkich kluczowych portali, jak: LinkedIn (jestem od dawna), Facebook (jestem od niedawna), Instagram i inne (nie ma mnie, ale czytam o nich).

Komunikacja

Mega wzrusz Endriu, cz. 3, Sekta Pałermówców

Dzień 3, Era Motywatora Endriu czuł się wśród adeptów Seledynowej Ewolucji jak w siódmym niebie. A to wsłuchiwał się w duszę organizacji, a to nasycał wszystko bytem, no i działał

Komunikacja

Mega wzrusz Endrju, cz.7, Kansalci

Po opuszczeniu plemienia Kałcze Kałcze Endrju ocknął się tam, gdzie zawsze. Na śmietniku. Życia oraz miasta. Nie dość, że brud i smród, to sensu życia jak nie znał, tak nie