
Nie zaśmiecaj LinkedIn; cz. 2. Po co tutaj jestem?
Powyższe pytanie zadaj samemu sobie. Po co jestem w LinkedIn? Prosto, krótko i konkretnie ZAPISZ swoje 2 powody. Dwa podpunkty. Każdy ma się zmieścić w jednym wierszu. Bez żadnych ogólnikowych bezokoliczników typu „poprawiać, dowiadywać, krzewić…”. To powinno być coś, co można później mierzyć. Wyjątkiem jest „siać chaos i robić piekło”. Bo trolle są wszędzie. Zakładam jednak, że to nie Ty.
Mając te 2 własne cele, stwórz dwie listy równie konkretnych działań w przestrzeni LI. Tych, które służą osiągnięciu założonych celów – co robić w LI. Oraz tych, które przeszkadzają im tworząc jedynie szum i śmietnik wokół nazwiska – czego nie robić, choćby kusiło, bo łatwe. To nie oznacza, że masz działać tylko i wyłącznie pod linijkę. Oznacza to jednak, że warto myśleć o statystyce. Bo ta statystyka wpłynie na odbiorców i Twój ostateczny obraz w ich oczach: specjalista od tego i tego vs nie-wiadomo-co, czyli… Szumidło. Jeśli 90% Twojej aktywności będzie efektem listy pierwszej, to spokojnie można sobie pozwolić na pozostałe 10% „programu dowolnego” (liczby 90/10 oczywiście spod dużego palca, nie z badań, pokazują jednak pożądaną skalę). Relacja w okolicach pół na pół oznacza chaos, czyli wpadniesz do wspomnianej kategorii szumidło.
Co to za czynności? Te oczywiste:
– komentarze – u kogo, czy komentuję dodając element merytoryczny, czy tylko w stylu „zgadzam się, nie zgadzam się; fajne, niefajne”; jakiego używam języka (zgody, czy konfliktu, z błędami, czy bez); czy okazuję szacunek odpowiadając innym na moje komentarze itd. Kluczem jest wspomniany czynnik merytoryczny. Dodaję coś od siebie, ze swoich doświadczeń i przemyśleń, czy tylko odnoszę się do czyjejś treści. To pierwsze robi robotę…
– posty – tutaj odsyłam do części pierwszej tej serii, czyli „O czym szumi LinkedIn w Polsce?” (LINK)
– artykuły – jak wyżej. Te szczególnie powinny mieścić się w owych 90% aktywności stricte merytorycznej, czyli wspierającej Twoje dwa konkretne i mierzalne cele pobytu w LI. To zbyt poważna armata, by strzelać z niej na wiwat.
Pisanie postów i artykułów też ma pewne sensowne reguły, wynikające z zasad RX (wprowadzone przeze mnie pojęcie Reader’s Experience), pozycjonowania się na rynku i dzielenia treścią unikatową. Też ją masz, tylko najczęściej o tym nie wiesz, ale o tym kiedy indziej.
Polubienia może rozdawać w miarę dowolnie. Ich wpływ na postrzeganie Ciebie w oczach innych użytkowników jest znikomy. Choć algorytmom FB (czyli dowolnej platformy) wystarcza prześledzenie ok. 300 polubień, by przewidzieć następne poczynania człowieka z większym prawdopodobieństwem trafności, niż najbliżsi członkowie rodziny. Ale o tym piszę w serii poświęconej AI, nie LI.
A teraz intelektualnie z górnej półki: czynności z pierwszej listy… wykonuj systematycznie; czynności z drugiej listy… przestań wykonywać. Nie zaśmiecaj LI i swojego nazwiska. Nie oszukuj się, że „to tylko dzisiaj taki pościk”. Miej i realizuj koncept NA i DLA siebie.
Kilka przykładów celów z komentarzem:
– WIEDZA – ale… w LI nie ma wiedzy (!), są tylko porady, bardziej „hinty” różne dosyć, wiedza jest gdzie indziej. Oczywiście, zależy jak kto definiuje wiedzę. Dla mnie wiedza, to zgłębianie materiału, a nie porady, jak coś szybko załatwić. To coś jak różnica między czytaniem instrukcji obsługi pralki, a znajomością zasad jej konstrukcji, hydrodynamiki i reakcji chemicznych. LinkedIn jest pełen instrukcji obsługi przeróżnych pralek. Wiedza jest gdzie indziej. Głównie w książkach. Taka np. Wikipedia bardzo się przydaje, ale to wciąż tzw. szybki dostęp do naskórka
– KOMUNIKACJA – z kim i po co, jak ją realizuję, jak mierzę jej skuteczność, co z niej wynika? Co mierzalnie nią osiągam? Czy i do czego mnie zainspirowała (w czynach bardziej, niż w myślach jedynie). Ogromna część „komunikacji i wymiany myśli” w LI, to rozmowy w stylu: jabłka są zdrowe / ale jak zjeść dwa kilo na raz, to może zaszkodzić / no tak, może, ale kiedyś zjadłem cztery sztuki na raz i było ok. / a mojej kuzynce to dawniej po trzech było niedobrze / no popatrz Pan, jaki ten świat złożony jest / prawda, tośmy pofilozofowali sobie, łał.
– BIZNES – grupa docelowa, jak docieram, jak mierzę skuteczność (biznesu, nie docierania! co z docierania, gdy biznesu nie ma)
– ROBOTY SZUKAM – jak wyżej
– MARKA własna – czy aby nie lek na kompleksy? Jak mierzę skuteczność i generalnie do czego mi to (biznes? robota? sława? …?)
– ??? – dopisz.
Ważna uwaga na zakończenie. Wszystko zależy od Twoich przemyśleń i decyzji na samym początku powyższej ścieżki – dwa cele + dwie listy adekwatnych działań. Masz pełne prawo wybrać także scenariusz Hobbysta. Czyli jestem tu sobie, bo lubię i mam czas coś tam obejrzeć, coś tam polubić, coś tam skomentować itd. Dopóki jest to świadomy wybór, nikomu nic do tego. Bylebyś nie oszukiwał siebie, że działając wedle scenariusza Hobbysta (idzie Romek lasem borem i wywija sekatorem) robisz cokolwiek sensownego, czyli mającego mierzalne cele. Tym bardziej, że Hobbysta dosyć szybko niestety zamienia się w Szumidło, bo to wywijanie sekatorem na lewo i prawo bardzo wciąga… No i myśleć nie trzeba, tym bardziej więc wciąga.
Powiązane wpisy
Czy mówić, że nie mam pracy? Piętno czy standard?
Moją najnowszą książkę o komunikacji możesz obejrzeć i kupić TUTAJ (LINK) Jestem o to pytany regularnie. Z komentarzem, że gdzieś jakiś konsultant napisał, że to osłabia naszą pozycję względem rekruterów
Mega wzrusz Endrju, cz.7, Kansalci
Po opuszczeniu plemienia Kałcze Kałcze Endrju ocknął się tam, gdzie zawsze. Na śmietniku. Życia oraz miasta. Nie dość, że brud i smród, to sensu życia jak nie znał, tak nie
Reguła Informacyjności – mów tyle, ile trzeba…
Komunikujemy między sobą wiele tysięcy lat, a fundamentalne postulaty odnośnie tejże komunikacji zostały sformułowane… w latach 70. Ich autorem jest Paul Grice. Urzeka w tych postulatach nie tylko ich treść,