Źródła wiedzy o sobie, część 3, ankieta 360

Źródła wiedzy o sobie, część 3, ankieta 360

Przeglądy kadrowe i ankiety osobowościowe (linki na dole) oczywiście nie wyczerpują listy źródeł wiedzy na swój temat. Zaproponowany przeze mnie w części 2. scenariusz rozdawania swojego raportu z sugestią wykorzystania dwóch markerów jest niczym innym, jak prywatną procedurą 360o/180o (liczba stopni zależy od kręgu osób, które pyta się o zdanie na nasz temat, więc nasza prywatna procedura bliższa jest 180o). To również jest narzędzie łatwo dostępne na rynku. Są wyspecjalizowane firmy doradcze, które się tym zajmują. Z racji swojej złożoności organizacyjnej oraz regułom, komu i w jakiej liczebności przekazywać ankiety na temat badanej osoby, zleceniodawcą jest firma (czyli dział HR i przełożeni), a badanym pracownik lub wręcz całe ich grupy. Jak reagować, gdy pojawi się opcja bycia przebadanym w ten sposób? Tak samo, jak w przypadku przeglądów kadrowych i ankiet osobowościowych – aktywnie się włączyć. Potraktować to jako okazję do zdobycia kolejnej wiedzy o sobie, a nie zagrożenie. Nie wszyscy zechcą lub odważą się powiedzieć Ci wprost, co myślą i jak odbierają Twoje zachowania. Tym samym ankieta 360 stwarza szansę dowiedzenia się czegoś prawdziwego. Oczywiście to tylko szansa, bo nie ma metod idealnych (wyciąganie informacji przez tortury też ma swoje ograniczenia…). Szczególnie gdy jesteś szefem rodem z tych bardziej dyrektywnych i wiedzących wszystko najlepiej. O sobie szczególnie.

Jak reagować na wyniki ankiety? Tak samo jak w poprzednich przypadkach. Najgorsze, co możesz zrobić to podjąć natychmiastową walkę, by udowodnić jak bardzo ludzie się mylą (no chyba, że wystawili Ci laurkę i już samorzutnie znoszą marmur na Twój pomnik, prawda?). Załóżmy nawet przypadek najlepszy z Twojego punktu widzenia – tak, niech oni się naprawdę mylą i naprawdę błędnie rozkładają akcenty i kolory oceniając Twoje zachowania. I co z tego? To Twój problem, a nie ich. To może najwyższa pora zatrzymać się i zastanowić, co takiego robisz źle, gdzie popełniasz błędy, że wszyscy (lub wystarczająco dużo) odbierają Twoje zachowania przeciwnie do intencji. Ich rzeczywistością są Twoje zachowania, a nie intencje. Czy to jest kwestia komunikacji, tzn. jej stylu lub wręcz jej braku? Czy to jest kwestia traktowania ludzi? Bo może Ty i rzeczywiście widzisz dalej i szerzej (najczęściej to miraż…), ale jednocześnie dajesz im to do zrozumienia na każdym kroku, zabijając jakąkolwiek inicjatywę i radość? Albo jesteś tak dobry i empatyczny, że aż nadopiekuńczy, co… znowu zabija inicjatywę i radość. Albo zamykasz się w swoim zespole, traktując inne części firmy jak obcych. Łącznie z bezpośrednim przełożonym i zarządem. Albo…

Powtórzę procedurę – wziąć wyniki, omówić je z organizatorem badania (słuchać i pytać, nie walczyć), potem studiować w spokoju i do tego kilkakrotnie, rozważając, co mogło sprawić, że są takie, a nie inne. Przyczyn szukać w sobie, a nie w prostych zewnętrznych wymówkach, że oni nic nie rozumieją.

A propos wymówek, bo nasłuchałem się już tego… Jedna z najczęstszych: przechodziliśmy M&A / restrukturyzację / kryzys / coś tam innego, musiałem być twardym szefem, no więc to oczywiste, że ludzie dali wyraz swojej frustracji, znaczy mszczą się. Zracjonalizowane, pozamiatane, koniec autorefleksji, raport do najgłębszej szuflady, koniec. I tak jestem świetny.

Druga strategia racjonalizowania sobie wyników: hmmm… a kogóż to oni mogli pytać o zdanie? O, pewnie Kowalskiego, a jemu odmówiłem podwyżki rok temu, no to jasne, że się mści! Oprócz Kowalskiego mogli też pytać Malinowską, a jej kazałem przesunąć urlop z powodu ważnej kontroli, baba nie rozumie tego do dziś i… się mści. No i na pewno pytali Nowaka, szefa działu równoległego do mojego. Ale przecież Nowak to głupek, do tego wydaje mu się, że bardziej ode mnie nadaje się na stanowisko naszego wspólnego szefa, więc cóż on może mądrego wiedzieć, czyli… mści się. Już sam fakt, że tyle osób chce się zemścić mógłby dawać coś do myślenia, ale po co? Zracjonalizowane, pozamiatane, koniec autorefleksji, raport do najgłębszej szuflady i tyle go widzieli. I tak jestem debeściak.

Obiecane linki:

ŹRÓDŁA WIEDZY O SOBIE, CZĘŚĆ 2, ANKIETA OSOBOWOŚCIOWA 

ŹRÓDŁA WIEDZY O SOBIE, CZĘŚĆ 1, PRZEGLĄDY KADROWE 

 

Previous Mega wzrusz Endrju, cz. 6, Kałcze Kałcze
Next Wyprawa DOM de Mischabel 2018

Powiązane wpisy

Autorefleksja

Syndrom oszusta: miewasz? Jak sobie radzić

Syndrom oszusta opisano w latach 70. Brak wiary w swoją wartość przy jednoczesnych zewnętrznych dowodach kompetencji. Ludzie mówią, że jestem dobry, niby są mierzalne sukcesy, awanse, nagrody, ale to pozory

Autorefleksja

R. Noll, „Kult Junga”, recenzja

Najkrócej – świetnie udokumentowana, równie świetnie napisana, trzeba znać. Zarówno dla wyznawców Junga (tych może zaboleć…), jak i dla tych, którzy mają go za spekulatywnego okultystę (tutaj lokuję się także

Autorefleksja

Ja tam nigdy nie oceniam – kolejny piękny mit…

Jednym z systematycznych apeli w mediach społecznościowych (tutaj posiłkuję się głównie FB) jest ten dotyczący oceniania świata i innych ludzi. Konkretniej, sprowadzają się do tego, że ocena jest zła. Zwykle