Iga przegrała. I bardzo dobrze

Iga przegrała. I bardzo dobrze

Podobnie jak zapewne większość z nas podlegam odwiecznym regułom plemiennym. Iga jest „nasza”, do tego dzielnie walczy, ciężko pracuje, więc jej kibicuję. Krótkoterminowo chciałbym, żeby wygrywała w każdym meczu. Krótkoterminowo zmartwiłem się jej porażką w ćwierćfinale Wimbledonu. Ale…

…długoterminowo ta porażka może być najlepszym, co się jej teraz mogło wydarzyć. Półtora roku jako numer 1, nieustająca presja i obliczanie przez wszystkich, co musi (?) zrobić, żeby utrzymać jedynkę, gdzie i ile zdobyć punktów, a co na to Sabalenka czy Rybakina i tak na okrągło. Balonik nadmuchany do granic wytrzymałości. Ileż tak można kłaść na barki wciąż młodej i uczącej się zawodniczki.

Balonik pękł. Długoterminowo to bardzo dobrze. To jak z nauką jazdy na rowerze. Wywróciłem się, wiem, gdzie jest ziemia, przeżyłem, wstaję, otrzepuję się, wsiadam i jadę dalej znając już limity i dzięki temu mocniejszy psychicznie. Długoterminowo, to może być dla Igi uwalniające.

Chcę wierzyć, że w jej otoczeniu są dojrzali ludzie, którzy świadomie zdejmują z niej presję bycia numerem jeden, a skoncentrują się na radości i pasji grania. Wtedy to bycie numerem jeden będzie naturalnym skutkiem, a nie celem samym w sobie. Popatrzmy na innych wielkich, jak Nadal, czy Djoković. Jak silni wracali po momentach słabości i frustracji.

Poza tym… to tylko sport, a p. Iga nie walczy o przetrwanie.

PS To jak z menedżerami w biznesie. Niebezpieczni, którzy nie zaznali porażki.

fot. Getty Images

Previous Dwa koncepty, czym jest zespół: szatnie w San Siro
Next Czy HR potrafi mówić językiem biznesowym?

Powiązane wpisy

Autorefleksja

Piramidy, czyli pycha faraonów i konsultantów

Czego wyrazem są piramidy faraonów? Jak wspomniałem w tytule – pychy. Jestem tak potężny i tak ważny dla świata i bogów, że narzucę siebie temu światu i bogom na zawsze.

Autorefleksja

Masz swoją górę na horyzoncie?

Firmy od dziesiątków lat definiują swoje misje i wartości. Nawet słynna książka Jacka Welcha „Winning” zaczyna się właśnie od analizy tych pojęć i ich znaczenia dla sukcesu każdej organizacji. Oba

Autorefleksja

Kartezjusz, „Rozprawa o metodzie”

„TYLKO DLA DOROSŁYCH” Taki napis umieścił na obwolucie swojego pierwszego tłumaczenia „Rozprawy o metodzie” Tadeusz Boy-Żeleński. Efekt? Sukces wydawniczy, o jakim Kartezjusz (Rene Descartes) mógłby tylko marzyć. Z jednej strony