Natura człowieka w praktyce – jest dobry czy zły?

Natura człowieka w praktyce – jest dobry czy zły?

Jaka jest natura człowieka? To pytanie zaprząta nasze umysły od tysiącleci. Mamy masę świetnych rozpraw na rzecz jednej i drugiej tezy lub obu jednocześnie. Filozoficznych, religijnych, naukowych. Większość z nas już po samej lekturze powyższego pytania udziela sobie jakiejś osobistej odpowiedzi. Niemal automatycznie.

Nie mam ambicji rozstrzygania tego sporu. Tym bardziej nie ma sensu dzielenia się  własną odpowiedzią, skoro taką „swoją” ma każdy i jest ich obecnie około 7,5 miliarda. Jedna więcej, czy mniej nie robi różnicy i nie pozostanie niczym innym, niż tylko opinią.

Za to w ramach wakacyjnego myślenia swobodnego o wszystkim przyszło mi do głowy co innego. A gdyby zamienić tytułowe i bardzo ogólne pytanie na znacznie prostsze i praktyczniejsze. Odnoszące się do powtarzalnej codzienności, a nie pojedynczych czynów. Czy to heroicznych, czy nędznych. Takiej codzienności, którą łatwo sobie wyobrazić. Ba, wręcz zaobserwować. Jeśli nie w naszym kraju, to w innych, własnie teraz. Zejdźmy z poziomu filozoficznego na praktyczny.

To znacznie prostsze i praktyczniejsze podejście ilustruję następująco:

– wyobraź sobie, że od dzisiejszego wieczora znika policja i wszystkie pozostałe służby porządku (zwane czasem służbami represji)

bałbyś się wyjść na ulicę, czy też nic się nie zmienia?

– a po tygodniu, dwóch, kilku miesiącach takiego stanu wolności absolutnej?

 

Jeżeli Twoja odpowiedź brzmi „nie bałbym się, nawet po kilku miesiącach”, to z czego ona wynika? Z faktu, że ulice i sklepy będą tak samo bezpieczne, jak teraz, czy z wiary we własną siłę fizyczną? A czy swoje dziecko równie swobodnie byś puścił wieczorem na drugi koniec miasta?

Przychodzi mi tutaj do głowy metafora, którą przytoczył (choć nie jest jej autorem, co sam przyznaje) Noam Chomsky w książce „Jakimi istotami jesteśmy?”. Jest nam potrzebna żelazna klatka ograniczeń. Dyskutujmy o powiększaniu klatki, ale nie o jej usunięciu…

PS

Sama ww. książka, jak dla mnie, niezwykle rozczarowująca, niestety. Patchwork luźnych myśli, słabo powiązanych i nie prowadzących do żadnych autorskich wniosków. Ale choćby dla metafory żelaznej klatki nie żałuję, że po nią sięgnąłem.

Previous Dla kogo robimy studia MBA?
Next Dojrzały menedżer – po co komu taki?

Powiązane wpisy

Autorefleksja

Humanizować AI, czy dehumanizować człowieka?

Sobotnia wieczorowa pora. Rozmowa w trójkę, z Jackiem Santorskim i Kamilą Goryszewską. W dobrym i luźnym stylu. Dobrym, bo uważnie słuchamy się, nie przerywamy, wzajemnie inspirujemy. Luźnym, bo bez narzuconej

Autorefleksja

Freud, „Wizerunek własny”, recenzja nr 9

„Nauka ta rzadko potrafi sama bez wsparcia innych dziedzin załatwić jakieś zagadnienie, ale wydaje się, że jest powołana, aby najrozmaitszym naukom dostarczyć ważnych przyczynków”. Kto i o czym to napisał?

Autorefleksja

Ja tam nigdy nie oceniam – kolejny piękny mit…

Jednym z systematycznych apeli w mediach społecznościowych (tutaj posiłkuję się głównie FB) jest ten dotyczący oceniania świata i innych ludzi. Konkretniej, sprowadzają się do tego, że ocena jest zła. Zwykle