Kontakt z AI, łatwy, trudny, czy niemożliwy?
Rozważając tytułowe relacje często czynimy domyślnie dwa założenia:
– wyobrażamy sobie dosyć odległy czas, w którym natychmiastowo jest widoczny ogromny skok technologiczny. Różnica później-dzisiaj jest wtedy tak uchwytna, jak w powieści sci-fi
– nakładamy na ocenę powyższej różnicy później-dzisiaj domyślne reakcje swojego pokolenia, a nawet pokolenia swoich rodziców.
Łatwo wtedy o opór emocjonalny i wniosek „To niemożliwe, to szok!”. Tymczasem oba powyższe założenia są fundamentalnie błędne.
1. Wyobrażana zmiana nie wydarzy się z dnia na dzień. Będzie zachodzić dzień po dniu, rok po roku, kropla po kropli. Będziemy ją absorbować w sposób rozciągnięty w czasie. To tak, jak byśmy komuś kilkadziesiąt lat temu powiedzieli, że kierując samochodem będzie wykonywał polecenia głosowe wydawane przez system nawigacji (?) połączony z jego smartfonem (?), w domu i pracy będzie rozmawiał z jakąś Alexą, Watsonem i Chatem (?), którzy będą przez internet (?) podłączeni do chmury (?) oraz korzystać z Big Data (?) itd. Ten ktoś odpowiada: „Moja mama by zemdlała, zapomnij!”. Żadne mamy dzisiaj z tego powodu jednak nie mdleją. Nasze życie to nie jest scena „Powrotu z gwiazd” Lema, gdzie bohater trafia na Ziemię po latach podróży i zderza się skokowo z kompletnie nową rzeczywistością. No i nie od razu będzie to humanoidalny robot „pełna-opcja” (!).
2. To nie nas i naszych rodziców należy przyłożyć do różnicy później-dzisiaj, tylko nasze dzieci i wnuki. Przyjrzyj się więc nie swoim interakcjom z technologią, czy też rodziców, a interakcjom swoich dzieci. Ich podejście jest już daleko inne, a co dopiero ich dzieci. Ba, sam będąc w wieku 50+ nie mam żadnych oporów przed taką interakcją i, jak sądzę, jestem raczej standardowym przedstawicielem pokolenia. Moje pokolenie też już jest w tym pociągu i ta podróż nas wciągnęła.
Z kolei o tym, czy AI jest w ogóle inteligentna TUTAJ (LINK).
Powiązane wpisy
Piramidy, czyli pycha faraonów i konsultantów
Czego wyrazem są piramidy faraonów? Jak wspomniałem w tytule – pychy. Jestem tak potężny i tak ważny dla świata i bogów, że narzucę siebie temu światu i bogom na zawsze.
Czego nauczyła mnie porażka Świątek w Wimbledonie?
Mnie osobiście, jako Dariusza U.? Niczego. Wystarczająco dużo naprzegrywałem się w życiu, żeby jeden z setek meczów tenisowych mógł wnieść jeszcze coś szczególnego. Ale… tak, jest pewne ale. Na tej
Bądź sobą – jaki piękny mit internetów…
Krótka historia w trzech aktach, z których ostatni proponuje „Co z tym fantem zrobić”. Krystaliczne JA Ludzki duch jest niczym dwukonny zaprzęg. Jeden z koni prze ku górze, ku ideom