Czy Sztuczna Inteligencja jest inteligentna?

Czy Sztuczna Inteligencja jest inteligentna?

A może AI to jednak (na razie) po prostu chwytliwa nazwa handlowa? Na tak postawione pytania jest tylko jedna prawidłowa odpowiedź. Tak, tylko jedna. A brzmi ona…

…”Zdefiniuj pojęcie inteligencji zanim zaczniemy rozmawiać”. Jestem wdzięczny swoim profesorom w liceum i na studiach, że wyrobili we mnie ten fundamentalny nawyk, by uzgadniać pojęcia zanim (!) zaczniemy o nich dyskutować.

No właśnie, jaka jest więc definicja inteligencji, żeby móc spokojnie zderzyć ją z dzisiejszą AI? Houston, mamy problem. Uwaga: takiej definicji nie ma… To znaczy mamy ich bardzo dużo. Wystarczy nawet zrobić wstępne rozpoznanie w internecie, by tam lekką ręką znaleźć ich dobre kilkanaście, wręcz bliżej dwudziestu. Tyle że tej jednej, uzgodnionej przez naukowców do powszechnego zastosowania nie ma. Stąd wezwanie do Houston.

Pora się z tym jakoś zmierzyć. Przecież nie chcemy zostawić tytułowego pytania odłogiem i całkowicie oddać się w kreatywne ręce ludzi marketingu. Nie będę odnosił się do każdej definicji po kolei. Jest ich zbyt dużo i to raczej zaciemniłoby obraz niż w czymkolwiek pomogło. Odniosę się do kilku kategorii grupując poszczególne definicje. Nie aspirując w żaden sposób do końcowych rozstrzygnięć, bo to kwestie jednak umowne. Po prostu naświetlę zagadnienie z kilku stron pod rozwagę. Zanim zapętlimy się w sporach, ile inteligencji w inteligencji (sztucznej).  

1.

Jedną z takich kategorii można zarysować postulatem, że inteligencja to „…zdolność postrzegania, aktywnego przetwarzania pozyskiwanych informacji, analizy i adaptacji do zmian otoczenia”.  Brzmi nieźle. Wtedy AI może aspirować do bycia inteligentną już dzisiaj. Postrzega i zbiera informacje z otoczenia? A i owszem. Analizuje je i przetwarza? Jak najbardziej. Wyciąga wnioski z zebranych danych? A jakże. Adaptuje się do zmian otoczenia? O, to już nieco problematyczne i można dyskutować, czy np. zmiana temperatury w pokoju albo przełączenie się na zapasowe źródło energii to forma takiej adaptacji, czy jednak za mało (jak dla mnie, za mało). Ale na upartego niektórzy to podciągną. Tym samym jeśli wyjdziemy od wskazanej powyżej kategorii różnych definicji, można AI uznać za nazwę całkiem nieźle oddającą charakter nawet obecnie. Fajnie? Niby fajnie, ale… No tak, pojawia się istotne „ale”. Taką definicję spełnia też jednokomórkowy pierwotniak pantofelek ogoniasty. Zbiera dane z otoczenia, czyli postrzega (żadna bodajże definicja inteligencji nie narzuca jakiegoś minimalnego poziomu ilościowego tychże danych w jednostce czasu oraz ich jakości). Aktywnie je przetwarza i adaptuje się do zmian otoczenia choćby „podejmując decyzję” typu idź tam lub uciekaj. To, czy postrzeganie jest uwarunkowane chemicznie, elektromagnetycznie, czy inaczej znaczenia przecież nie ma. Ups.

2.

Ale to nie koniec. Bo w powyższej kategorii mieści się chyba większość, jak nie wszystkie, układów automatycznej regulacji czegokolwiek. Od prostego przełącznika bimetalicznego aż po złożone układy zwane, nomen omen, inteligentnym budynkiem, które sterują dziesiątkami parametrów w czasie rzeczywistym w reakcji na zbierane dane. Tym samym pojawia się pytanie, czy kategoria aż tak pojemna, że nawet na średnio upartego mieści wszystko, co żyje od pantofelka, przez dowolne zwierzęta, rośliny (!), człowieka po wszelakie układy automatycznej regulacji jest przydatna (?). Obawiam się, że nie. Definicje, do których pasuje prawie wszystko są słabe i wtedy nawet AI nie brzmi dumnie. Co więcej, takiej AI nie ma co się bać na wyrost i nie ma co słuchać proroków wieszczących szybki koniec ludzkości. Jest czysto reaktywna i uzależniona od symbolicznego pana Zenka mogącego odciąć prąd.  Owszem, może powodować szkody, nawet katastrofy, ale nie dlatego, że zechce, tylko dlatego, że coś się popsuje albo zawiedzie jej operator, człowiek. To drugie nawet bardziej prawdopodobne. O tych katastroficznych przepowiedniach więcej TUTAJ (LINK).

3.  

Druga kategoria różnych definicji inteligencji dodaje do wcześniejszej bardzo istotne postulaty dodatkowe. Takie, jak np.: dostosowywanie otoczenia do siebie (już nie tylko reagowanie), wykorzystywanie wiedzy i umiejętności w zupełnie nowych sytuacjach, tworzenie nowych pojęć i ich kombinacji, tworzenie hipotez i ich aktywna weryfikacja (myślenie indukcyjne). Mając na uwadze ww. elementy widać, że dzisiejsza AI do nich się jeszcze nie zbliża. Ba, nie wszyscy ludzie je mają w identycznym wymiarze i komplecie, ale to temat na inne rozważania. Gdy powstaną takie układy AI, jak wyżej, które będą to tego zdolne zadbać samodzielnie o przetrwanie (np. zasilanie, autonaprawy), to… no właśnie, to dopiero jest wyzwanie intelektualne! Czy i kiedy uznać to już za samodzielną istotę, której wyłączenie zasilania będzie z naszej strony morderstwem (?). Jak uznać czy to istota świadoma, czy wciąż jednak tylko zmyślna maszyna o dużych zdolnościach przetrwania, skoro wciąż nie za bardzo wiemy, jak rodzi się świadomość w nas samych itd. Ale to też temat na osobne rozważania, a w kontekście pytania tytułowego odpowiedź jest na dzisiaj jasna: w takim przypadku AI to wtedy wciąż nazwa handlowa. Efektowna i mocno na wyrost. Za to takich sztucznych Terminatorów-McGyverów, którym akurat ludzie z jakichś przyczyn się nie podobają i pora tych ludzi wyeliminować mamy multum w filmach i tym karmią nasz strach różni prorocy nazywający siebie czasem futurologami/żkami.

Inne podejście do inteligencji, to koncept rozbicia jej na kilka składników i rozpatrywanie ich osobno lub w kombinacjach. Przykładem może być teoria inteligencji wielorakiej Howarda Gardnera. Zaproponował on w sumie aż osiem rodzajów inteligencji: językową, logiczną, wizualno-przestrzenną, muzyczną, interpersonalną, intrapersonalną, ruchową/kinestetyczną, przyrodniczą. Taka koncepcja jednak, delikatnie mówiąc, nie cieszy się powszechną akceptacją świata nauki. Daje za to asumpt do prób uproszczonego jej interpretowania, że jest to osiem niezależnych od siebie inteligencji, więc wystarczy pokazać objawy jednej z nich, by przydać komuś/czemuś miano obiektu inteligentnego. Czyli, gdy jeden bot napisze coś i zagada, a inny (np. ten z Boston Dynamics) będzie pląsał, można ogłosić je inteligentnymi. Uważam, że zbyt to odważne i za daleko idące. Taki ChatGTP zgrabnie kompiluje teksty, ale czy to wystarczy, by uznać, że jest inteligentny (językowo)? To jednak wciąż kompilator, a nie twórca wartości dodanej.

Przy okazji wspomnieć jeszcze można niebywałą karierę pojęcia „inteligencji emocjonalnej” i idącymi za tym sukcesem próbami wręcz już wymyślania coraz to nowych „inteligencji”, jak choćby przywódczej czy finansowej. Napisałem „wymyślania” nieprzypadkowo, bo nie były te próby poparte żadnymi istotnymi badaniami, a raczej chciejstwem oraz pożądaniem sławy i pieniędzy przez ich autorów.

No i warto postawić sobie kolejne fundamentalne pytania o to, czy (bo może w ogóle) i jak uwzględnić/dodać do rozważań o inteligencji AI i docelowo także jej świadomości takie kwestie:

– AI rozważa tylko to, co dowolny operator rozkaże jej rozważać, czy też to, co sama zechce bez udziału operatora?

– w ogóle działa, bo jest autonomiczna, czy też zależy w 100% od operatora, który jednak po prostu ją włącza i wyłącza jak dzisiaj komputer lub dowolne inne urządzenie?

Te i inne tematy wkrótce.

Podsumowując poszukiwania odpowiedzi na pytanie tytułowe możemy stwierdzić, że uprawniona jest tutaj ulubiona fraza wielu konsultantów: to zależy. Od czego? Od tego którą definicję inteligencji sobie wybierzemy (i mniej lub bardziej nagniemy).

PS Zachęcam do pogrzebania w literaturze i Internecie i głębszego zapoznania się z kwestią definiowania czy próbami mierzenia inteligencji. Głębszego niż na potrzeby niniejszego artykułu, którego zadaniem jest uchylenie drzwi i racjonalizacja dyskusji o AI. Od Spearmana, przez Vernona, Cattella, Thurstone’a po Guilforda czy Sternberga i wielu wielu innych.

PPS Zdjęcie pochodzi z bardzo ciekawego filmy „Ex machina”. Polecam.

Previous Świat według konsultantów, czyli czas umierać
Next Futurolog AI: profesja najwyższego ryzyka

Powiązane wpisy

Autorefleksja

Źródła wiedzy o sobie, część 3, ankieta 360

Przeglądy kadrowe i ankiety osobowościowe (linki na dole) oczywiście nie wyczerpują listy źródeł wiedzy na swój temat. Zaproponowany przeze mnie w części 2. scenariusz rozdawania swojego raportu z sugestią wykorzystania

Autorefleksja

Koronawirus – zestaw racjonalisty

Koronawirus przyszedł i do nas. Inaczej być nie mogło. Zaczynam zauważać, że emocje zaczynają nam rosnąć i pojawia się coraz więcej nerwowych komentarzy oraz niepewności. Niestety, jest to też pożywka

Autorefleksja

Etyka w biznesie – rachunek prawdopodobieństwa

Ponieważ to cykl artykułów i kolejność ma znaczenie, to początek odcinka warto zrobić wedle najlepszych wzorców wytwórni seriali. Od przypomnienia, na czym skończył się poprzedni. A skończył się tak: zacznijmy