R. Noll, „Kult Junga”, recenzja
Najkrócej – świetnie udokumentowana, równie świetnie napisana, trzeba znać. Zarówno dla wyznawców Junga (tych może zaboleć…), jak i dla tych, którzy mają go za spekulatywnego okultystę (tutaj lokuję się także ja).
Niemal żadna idea nie powstała nagle znikąd. Niemal wszystkie idee mają swoje początki w wąskich strumykach przemyśleń lub obserwacji innych ludzi. Czasem poprzez stulecia ich tworzenia. Później trafia się człowiek, który z takich strumyków robi rzekę. Łączy je i dokłada ogrom własnego materiału. Z wielu osobno istniejących idei tworzy system. Np. ideę, że być może to Ziemia krąży wokół Słońca, a nie odwrotnie sygnalizowano już w starożytnej Grecji. Zwyciężył jednak na ponad tysiąclecie model sfer Ptolemeusza (też sam go zresztą nie wymyślił). Mówi się jednak o przewrocie kopernikańskim, a nie greckim. Kopernik był tym „czyniącym rzekę”.
„Kult Junga” opowiada skąd wzięła się rzeka tytułowego bohatera. Bo nie powstała znikąd na pustyni. Jung czerpał pełnymi garściami z tego, co go otaczało w jego czasach, z wielu idei wcześniejszych, a także tych pochodzących z innych kultur i lokalizacji geograficznych. Autor nie napisał książki tylko o Jungu. Daje nam szeroki i pogłębiony obraz epoki, jej intelektualnego fermentu, idei będących wtedy na świeczniku i uznawanych za ważne i prawdziwe (wręcz naukowe, co z czasem uległo zmianie), a także popularne. Pokazuje, co i w jakim stopniu znajduje odzwierciedlenie w utworach pisanych Junga oraz jego wykładach. Co Junga kształtowało. Przedstawia jakie znaczenie miały wtedy idee okultystyczne, teozofia, spirytualizm, volkistowskie utopie, pre-scjentyzm (!), kult Słońca, Wotana, odwoływanie się do alchemii, runów, mandali, wiary w łączność ze światem przeszłym (jakże wyidealizowanym) oraz światem umarłych. Przybliża nam działalność i tezy Bachofena (idea matriarchatu), Nietzschego, Grossa, Madame Blavatsky i wielu innych ówczesnych liderów intelektualnych oraz liderów sumień i emocji. Nie obywa się oczywiście też bez nawiązań do głośnego związku i rozstania Junga z Freudem.
To nie jest książka biograficzna. To rzecz z dziejów myśli, powstawania i ścierania się idei. Jest świetnie udokumentowana. Autor nie koncentruje się na swoich opiniach. Opinię każdy jakąś może mieć i zwykle ma, nawet gdy nie potrafi jej uzasadnić. Na poparcie swoich tez wytacza bardzo ciężkie armaty argumentów bazujących na faktach. Analizuje też lektury Junga, kogo i gdzie cytował, na kogo i gdzie się powoływał itd.
Widzimy też Junga jako człowieka; o silnej osobowości, tzw. naturalnego lidera i wręcz dominatora. Jednocześnie wierzącego w swoje posłannictwo, praktycznie boskość. W to, że jest pierwszym, któremu udało się przejść proces indywiduacji wynoszący go ponad zwykłych ludzi o raz ich reguły życia i relacji. Kogoś, kogo już te reguły nie obowiązują… Lidera, który gromadził wokół siebie oddanych wyznawców.
Pokazuje też, jak rodził się jego tytułowy kult. Kult, w którym do dziś odgrywa rolę proroka oraz co z nim zrobili jego kapłani. W tym oczywiście także maszynkę do robienia pieniędzy.
Obowiązkowa lektura dla wszystkich interesujących się historią myśli. Nawet jeśli były to ślepe uliczki.
Pora na kilka interesujących lub charakterystycznych cytatów.
„Neofilia w formie pogoni za nowymi ideami i nowymi doznaniami, wynajdywania nowych dyscyplin akademickich i nowych terapii, była obsesją zrodzoną w wyobraźni bardzo wielu osób epoki fin de siécle’u, do których grona należy niewątpliwie zaliczyć również Junga”.
„Pomimo całego piękna, myślę, że Pana esejowi brakuje jasności i przejrzystości” – Freud w liście do Junga w 1910 roku. No… jeżeli ktoś piszący tak spekulatywnie, jak Freud, zarzuca komuś brak jasności, to już naprawdę musi być mocno zamotane… O spekulacjach Freuda pisałem z kolei tutaj „Freud, Wizerunek własny, recenzja nr 9”.
Jung o sobie:
„I wtedy pomyślałem sobie: masz teraz w dłoni klucz do mitologii i dysponujesz mocą, żeby otworzyć wszystkie drzwi”.
„…indywiduacja zaburza zdolność danej osoby do podporządkowania się innym i tym samym wyrywa jednostkę ze zbiorowości […] / indywiduacja stanowi wyłączną adaptację do rzeczywistości wewnętrznej człowieka i dlatego jest czymś w rodzaju procesu mistycznego”, więc… [Noll] „jednostka musi liczyć się z tym, że będzie musiała zerwać wszystkie swoje dotychczasowe więzi zeświatem i społeczeństwem (porzucić wiarę religijną, przekonania polityczne, normy moralne, rodzinę itp.) w sposób zalecany przez Junga i jego uczniów.
Z cyklu „Wszystko już było”
„W ostatnich latach Gross propagował nawet formę psychoterapii polegającą na uczestnictwie w orgiach seksualnych, które to praktyki określał mianem „kultu Asztatrte”. Czyli taki Osho miał już poprzedników niemal 100 lat wcześniej.
„…do czasu opublikowania tekstów w 1989 roku dostęp do relacji Junga na temat swoich wizyjnych doświadczeń był bardzo ograniczony z powodu restrykcji nałożonych przez społeczność analityków jungowskich. Kolejne pokolenia jungi stów próbowały niewątpliwie chronić za wszelką cenę wyidealizowany obraz Junga przed jego przeciwnikami i krytykami, zresztą mając ku temu istotny powód: w 1925 roku Jung opowiedział bowiem, ni mniej ni więcej, tylko historię swojej deifikacji”. Czyli mamy tutaj identyczną zasadę, jak w kulcie scjentystów Hubbarda.
„Wraz z nietzscheańską „nową etyką” pojawiały się czasami również duże ilości absyntu, kokainy, morfiny, opium i innych substancji odurzających” – powtórka nastąpiła w latach 60. XX wieku.
Powiązane wpisy
Dwie rewolucje: AI + badania DNA
Podoba nam się czy nie, stoimy przed dwiema rewolucjami. Choćby w rekrutacjach i tzw. ocenie potencjału pracownika (choć to tylko jedno z możliwych pól zastosowań). Takimi, do których jesteśmy słabo
A skąd to wiesz?
To jedno z najważniejszych pytań podczas moich rozmów. Także z samym sobą. Jestem dosyć często zapraszany do bycia sparingpartnerem intelektualnym. Zwykle przez dojrzałych menedżerów lub tych stojących u progu wejścia
Klątwa: wady i zalety
Każdy chyba to przeżył: proszę wskazać swoje trzy wady i zalety. No i zaczyna się rzeźba… Co by tu powiedzieć, żeby z jednej strony nie wyjść na aroganta i bufona,