Ignorabimus? Czy jednak „Będziemy wiedzieć!”?

Ignorabimus? Czy jednak „Będziemy wiedzieć!”?

Dzisiaj o poszukiwaniu fundamentów myśli, ich ewentualnych ograniczeń, definiowaniu własnego, osobistego, intelektualnego manifestu. Jakże przydatnego i strategicznie, i na co dzień. Nawet w tutejszych dyskusjach. Tutejszych, czyli w codziennej przestrzeni internetowej. Od lat, by nie powiedzieć „od zawsze”, można wyróżnić dwie postawy. Obie zostały trafnie zwerbalizowane w znanym i ważnym sporze datującym się na sto lat z okładem. Symbolizują go dwa cytaty.

„Nie znamy i nie poznamy”

Emil du Bois-Reymond, zoolog. Człowiek ma ograniczone i nieprzekraczalne zdolności poznania. Szczególnie w obszarze poszukiwania istoty świadomości, materii, życia. Sentencja ta jest znana także w swojej łacińskiej wersji „Ignoramus et ignorabimus”.

„Musimy wiedzieć, będziemy wiedzieć!”

David Hilbert, matematyk. Nie ma nierozwiązywalnych problemów. Nie ma granic poznania. A przynajmniej nie potrafimy ich określić. Przecież te, które co jakiś czas definiujemy, i tak systematycznie przekraczamy. Nie ma więc potrzeby zawracać sobie głowy jakimikolwiek rozważaniami o granicach.

Być może ten słynny spór jest z gruntu fałszywy? Miesza obszary wyjaśniające świat (nauka: jak?) z tymi go interpretującymi (filozofia, religia: dlaczego tak?). O czym już wspomniał żyjący wiele lat przed cytowanymi powyżej Newton. Później swoje, jakże istotne, dołożył Kurt Goedel z dowodem na to, że nigdy nie ma wiedzy kompletnej, domkniętej i zawsze istnieje obszar, którego nie da się bezpośrednio wywieść z tego już znanego. Przynajmniej w matematyce.

Mam swoją osobistą odpowiedź na pytanie tytułowe i nie jest to „Czterdzieści dwa”. Co więcej, ze wspomnianego dowodu Goedela wynika między innymi, że… nie da się zbudować takiego komputera, jak w książce i filmie „Autostopem przez galaktykę”.

A Twoja odpowiedź i postawa? Ignorabimus, czy będziemy wiedzieć?

Previous Zanim wyjdziecie z pokoju; podsumowanie rozmowy
Next Miszcz, czyszczę czakry, kalibruję wibracje, tanio

Powiązane wpisy

Autorefleksja

Przyczyna vs cel. A tylko w góry poszedłem…

Poszedłem w góry. Cel: przełęcz Zawrat i Orla Perć. Na trasie zaczęło padać. Już na podejściu, daleko od celu. Rozejście się szlaków było miejscem podjęcia decyzji: Zawrat czy wariant bezpieczniejszy.

Autorefleksja

Wartości, czyli tam i z powrotem…

To dla wielu z nas najtrudniejszy element układanki Ciało / Umysł / Duch. W przypadku dwóch pierwszych dało się je sprawnie i dosyć szybko sprowadzić do prostszych uchwytnych pytań, a

Autorefleksja

Każde czasy, to meteor (dla ich uczestników)

„Mam prawie pięćdziesiąt lat i większość życia przeżyłem w tych wiecznie niespokojnych czasach lęków i nadziei, wciąż oczekując, że pewnego razu owe czasy nareszcie się skończą. Ale teraz widzę, że