FREUD – PTOLEMEUSZ czy KOPERNIK?
Patrząc sto lat wstecz, jesteśmy na pewno zdrowsi fizycznie. Tu widać ogromny mierzalny postęp. Żyjemy dłużej, żyjemy lepiej. Leczymy przypadłości, które wtedy były wyrokiem śmierci. Sam jestem tego przykładem.
Patrząc sto lat wstecz, na pewno wzrosła kultura życia. Tu też postęp jest mierzalny. Lepsze drogi, urządzenia domowe, komunikacja, różnorodność dóbr i dostęp do nich, bezpieczeństwo na co dzień.
Czy jesteśmy równie zdrowsi i odporniejsi psychicznie? Tutaj mam wątpliwość. Niezależnie od rozwoju zajmujących się tym nauk, trudno mi stwierdzić, że widać taką samą skuteczność postępu na poziomie nas wszystkich, czyli ludzi zwykłych, zdrowych. Ewentualne tłumaczenie, że to „vuca winna” jest błędne. Każde pokolenie ma swoją vukę.
Wniosek 1 – o ile na poziomie klinicznym opracowujemy skuteczniejsze terapie groźnych chorób psychicznych, to na poziomie życia codziennego jesteśmy wciąż tak samo bezradni, obawiam się. Twardsi, samodzielniejsi, bardziej świadomi od naszych przodków chyba nie jesteśmy. Coś tu nie gra, skoro od ponad stu lat tak dzielnie rozprzestrzenia się psychoanaliza i pączkujące w jej ramach odmiany odmian odmian terapii i „terapii”.
To jest jeden z wątków rozmowy z Kamilą Goryszewską w jej podcaście Słucham Gadam. Psychoanaliza i jej obecność wokół nas.
Wniosek 2 – to ta metafora w pytaniu tytułowym. Ptolemeusz był wybitnym astronomem. Dopracowana przez niego teoria sfer obowiązywała przez ok. 1700 lat. Miała tylko jedną wadę: była błędna. Jej założenia były fałszywe (Ziemia w centrum), to i ich konsekwencje prowadziły do ciągłego komplikowania modelu, który na końcu… zbyt już mocno nie zgadzał się z rzeczywistymi pomiarami ruchu ciał niebieskich. Co gorsza, zbyt niedokładnie przewidywał ich kolejne położenia na nieboskłonie, a niektórych zjawisk nie był w stanie wytłumaczyć w ogóle. Kim był Freud? Według mnie, raczej właśnie Ptolemeuszem. Tym bardziej, że psychoanaliza „…wytłumaczy wszystko, nie przewidzi niczego”. Jednak bez Ptolemeusza zapewne nie byłoby Kopernika, przyznaję. Link do rozmowy:
PS czytając książki niektórych kluczowych następców Freuda (np. Karen Horney, Erich Fromm) nieodparcie nasuwa mi się opis Fryderyka Nietzsche jego własnej relacji emocjonalnej z Arturem Schopenhauerem:
„W pierwszym rzędzie wierzymy w filozofa. Następnie mówimy sobie: omylił się co do sposobu dowodzenia pewników swoich, tym niemniej pewniki owe są prawdą. Dalej jeszcze dochodzimy do wniosku: wartość pewników jego – to rzecz obojętna, ale natura tego człowieka przenosi wartością sto systemów rozlicznych […] geniusz.”
No i taka jest wymowa ich dzieł i poszukiwań właśnie. Sami mniej lub bardziej wprost piszą, że Freud mylił się w swoich hipotezach i wynikających z nich terapiach, ale geniuszem był i basta. Czyli Ptolemeusz…
Powiązane wpisy
A skąd to wiesz?
To jedno z najważniejszych pytań podczas moich rozmów. Także z samym sobą. Jestem dosyć często zapraszany do bycia sparingpartnerem intelektualnym. Zwykle przez dojrzałych menedżerów lub tych stojących u progu wejścia
Humanizować AI, czy dehumanizować człowieka?
Sobotnia wieczorowa pora. Rozmowa w trójkę, z Jackiem Santorskim i Kamilą Goryszewską. W dobrym i luźnym stylu. Dobrym, bo uważnie słuchamy się, nie przerywamy, wzajemnie inspirujemy. Luźnym, bo bez narzuconej
Ile pan zarabia: co kupić za pieniądze, których nie masz
Rozmowa w cztery oczy. Historia prawdziwa, imię zmienione. – Ile pan zarabia, panie Marianie? — tyle i tyle – O…, to myślałem, że więcej w tej robocie się zarabia… (rozczarowanie