Jak przebiegała rekrutacja 1300 lat temu?

Jak przebiegała rekrutacja 1300 lat temu?

Jak wyglądała rekrutacja 1300 lat temu? Odpowiedź jest prosta: tak samo, jak dzisiaj. Cytuję: „Dziejopis Agnellus z wyraźną dumą informuje: na stanowisko to polecony został młody człowiek imieniem Johannicis. Na pierwszy rzut oka nie zrobił na egzarsze dobrego wrażenia, był bowiem niski i brzydki, ale poddany sprawdzianowi zademonstrował swój talent – przetłumaczył od ręki napisany po łacinie statut na grekę – tak więc egzarcha zatrudnił go jako notariusza i kazał codziennie pojawiać się w pałacu”. A działo się to w… VII wieku, w Rawennie.

Co my w tej historii mamy:

– networking i ustną rekomendację (został polecony)

– błąd poznawczy (niski i brzydki, więc kiepskie pierwsze wrażenie)

– realny test umiejętności (poddany sprawdzianowi)

– przezwyciężenie błędu poznawczego (zatrudnił go, bo umiał, choć brzydki).

1300 lat minęło i nic nowego pod słońcem. Rekrutacja dzisiaj wygląda podobnie. W wielu przypadkach identycznie. Sam nie wiem, czy to dobra wiadomość, czy nie za bardzo. Tym bardziej, że przezwyciężanie błędów poznawczych chyba specjalnie lepiej nam nie idzie niż przodkom.

O tym, jak dzisiaj przebiega rozmowa rekrutacyjna tutaj (przewodnik!), LINK, „Jak poskromić rekrutera”.

#zadnegocalltoaction

PS Egzarcha rządził terenami Zachodniego Cesarstwa w imieniu cesarza bazującego w Konstantynopolu; największa szycha na tych terenach, był to więc executive recruitment.

PPS Informacja i cytat pochodzą ze świetnej książki Judith Herrin „Rawenna. Stolica imperium, tygiel Europy”. To książka historyczna, nie powieść.

PPPS na ilustracji przykład rekrutacji bazującej na sercu i intuicji, nie rozumie 🙂

Previous Jestem bezpośredni, szczery, mówię, co myślę
Next Polski przepis na SZCZĘŚLIWE ŻYCIE

Powiązane wpisy

Komunikacja

Moje zasady działania w LinkedIn, część 2

Pierwsza część opisująca moich 5 zasad działania w LinkedIn (link) cieszyła się ogromnym powodzeniem. Pokazuje to, jak ważna to kwestia dla nas wszystkich. Jak nie dać się zwariować mając klarowny

Komunikacja

CV jak horoskop, czyli efekt Barnuma

Czy wiecie kim był Phineas Taylor Barnum? Uwielbiam zadawać to pytanie, bo wiem, że słuchacze najprawdopodobniej nie wiedzą i zapada cisza… (tylko jeden kiedyś wiedział, ale pochodził z USA, więc

Komunikacja

Storyteloza, cz. 2 i ostatnia (mam nadzieję)

Brałem ostatnio udział w kilku dyskusjach na temat „story w biznesie”. Pomogły mi one doprecyzować, z czego wynika mój dystans. Dwa najczęstsze grzechy storytelozy „biznesowej”: – najważniejszy jest merytoryczny przekaz,