Cyberpunk – pierwsza krew po 70+ godzinach grania

Cyberpunk – pierwsza krew po 70+ godzinach grania

Mam za sobą pierwsze kilkadziesiąt godzin gry Cyberpunk. Licznik pokazuje ich ok. 120, a to oznacza, że realnie czystego grania było na razie jakieś 70+ godzin (pauza jest przydatną funkcją, a to na obiad, a to na skok Stocha, a to na… łazienkę). Czas na pierwsze wrażenia wielkiego fana i znawcy gier świata otwartego. Tak, tak, o sobie mówię ;-). Tym bardziej, że jestem z tych graczy, co to każde drzwi sprawdzą, na każdy dach wejdą, pod każdy kamień zajrzą i na pewno bez zapraszania od razu pobiegną na krańce mapy, bo „nikt mi nie będzie mówił, co mam robić, a już scenariusz na pewno”.

Ważna uwaga – gram na PC (klawiatura + mysz). Jestem w Akcie II, wyczyściłem całą mapę z wszystkich (!) zadań dodatkowych poza pojedynkami na arenie i mam się spotkać z Takemurą, by wreszcie pchnąć do przodu wątek główny. Osiągnięty poziom bohatera to 40.

NA TAK:

– wielkie i bardzo różnorodne tereny, jest gdzie chodzić

– możliwość budowania bohatera na różne sposoby, dostosowane do upodobań gracza; lubisz działać siłowo? da się; wolisz skradankę? da się; preferujesz realizację zadań za pomocą złożonych narzędzi sieciowych? tez się da

– masa misji dodatkowych, którymi można się zająć i rozwijać bohatera zostawiając na boku zadanie główne; to od Aktu II, bo Akt I to taki długi samouczek w sumie i wtedy jeszcze większość świata gry, nawet ta dostępna, nie jest praktycznie aktywna (brak zadań, co sprawia, że początkowo mina rzednie…)

– kilka dodatkowych scenariuszy, którymi możesz się zająć, ale nie musisz (to bardzo ważne i mądre), jak walki bokserskie, czy wyścigi samochodowe; sam tego akurat nie lubię i fajnie, że nie muszę tego robić w zadaniu głównym; przynajmniej na razie

– różnorodna grafika, ogrom pracy- gra jest stabilna; na razie 3 razy się „wywaliła” (przerwała) i tylko raz postać mi się zaklinowała między meblami i musiałem restartować; to całkiem dobrze, jak na grę, która jednak została wypuszczona na rynek przed ostatecznym dopracowaniem

– dobry i przyjazny system zapisywania stanu gry.

NA NIE (kwestie wszyte w grę, czyli niezmienne):

– gra, delikatnie mówiąc, nie jest zoptymalizowana pod kątem tzw. grywalności; najkrócej mówiąc – dużo za dużo kliknięć, co w długiej grze daje już tysiące niepotrzebnych ruchów dłoni; samo uruchomienie już rozpoczętej gry (kontynuacja) wymaga aż pięciu kliknięć; poruszanie się po menu postaci, uruchamianie i zamykanie mapy też nie są „przyjazne do bólu”…

– jest kilka zupełnie niezrozumiałych rozwiązań, które idą wbrew wygodzie i przyzwyczajeniom graczy (np. wiodący klawisz F zamiast E, cholery można dostać ciągle musząc zerkać na klawiaturę); przypominam, że E jest zaraz obok W sterującego ruchem do przodu i używa się go wtedy łatwo bez potrzeby spojrzenia na klawiaturę, czego nie można powiedzieć o F…

– brak kluczowych krótkich wskazówek na początku gry, co i jak działa w budowaniu bohatera, broni i umiejętności (a jest tego sporo); to niezwykle frustrujące i niejedno „do diaska” poleciało z mojej strony, tym bardziej, że szereg nazw i rozwiązań nie jest specjalnie intuicyjnych

– przegadany i chwilami nudny ciąg zadania głównego; no ale to bolączka CD Projekt Red występująca już w Wiedźminie 3. Nie poprawili tej kwestii i męczą tasiemcowymi dialogami. Oby się poprawiło w dalszym ciągu gry, ale brak mi wiary

– poważna wada techniczna pojawiająca się losowo i całkiem często w południowych dzielnicach i na bezdrożach: nakładanie się tekstur, czyli na obrazie zasadniczym pojawiają się jakieś dodatkowe pasy łąk, kaktusów, drzew i gór. Do kwestia dyskwalifikująca sens i jakość grania i mam nadzieję, że to tymczasowe i zostanie usunięte w ramach aktualizacji.

Pomijam drobniejsze (choć męczące) błędy techniczne, które da się naprawiać z czasem w miarę ich wykrywania przez graczy. Sam kilka zapisałem i będę się nimi dzielił.

PODSUMOWANIE:

Cyberpunk jest grą klasy światowej, która wychodzi obronną ręką z nieuniknionych porównań z serią Fallout, czy Deus Ex (podobna tematyka i kategoria). Po początkowych frustracjach z czasem się wciągnąłem i z radością chce mi się grać dalej. A o to przecież chodzi. Wiem już prawie na pewno, że będę chciał przejść ją jeszcze raz na poziomie najtrudniejszym (teraz gram na Normalnym).

Previous Czego uczy Drużyna Pierścienia? Cz. 1 z 2
Next Po co komu MBA?

Powiązane wpisy

Inne

Goethe, „Refleksje i maksymy”, czyli pułapki geniuszu

Powiedzieć, że Goethe jest dla Niemców tym, czym dla nas Mickiewicz, to raczej za mało. My o naszym wieszczu powiemy, że to poeta właśnie. Genialnie utalentowany, ale poeta i tyle.

Inne

Krótki smutny post, czym może być „uważność”

Uważność jest ostatnio modnym pojęciem. To kolejny przykład, jak znaleźć nową nazwę dla czegoś, co znamy od tysięcy lat. Potem okrasić to (pseudo)filozoficznymi płyciznami o harmonii ciała, ducha i energii

Inne

Influencer, czyli 21 zwycięzców LinkedIn

Klub Inteligencji Biznesu zorganizował konkurs: LinkedIn Top Influencer 2020. Szacowna Kapituła po naradach zarekomendowała 21 systematycznie aktywnych osób (stąd oczko). Teraz można głosować. To tak różne osoby, że, jak dla