A gdyby Hitler malował piękne obrazy? Etyka w biznesie

A gdyby Hitler malował piękne obrazy? Etyka w biznesie

Poniżej tekst przypadku opracowanego przeze mnie do dyskusji na temat: etyka w biznesie. Przygotowałem go wedle jednej z klasycznych zasad. Polega ona na tym, że dane wyjściowe są szkieletowe, czyli znamy zarys zagadnienia. Zupełnie jak w większości przypadków w życiu. Na tej podstawie musimy podjąć decyzję. Właśnie jak w życiu. Konkretną. Na zasadzie tak/nie, a nie w stylu „co by było gdyby”, zwrot przez skrzydło i ucieczka w chmury.

W miarę podejmowania decyzji i rozwijającej się dyskusji pojawiają się kolejne dane. Te nowe dane NIE podważają wcześniejszych. To przypadek prowadzony w stylu fair play, a nie loteria. Nowe dane za to wprowadzają odcienie, tekstura robi się bardziej złożona. Po wprowadzeniu tychże danych wracamy do bazowego pytania i sprawdzamy, czy podtrzymujemy swoją wcześniejszą decyzję, czy jednak zmieniamy. I tak w pętlach. Bo co rusz okazuje się, że skoro powiedzieliśmy „oczywiste” (dla siebie) A i B, to logiczną konsekwencją jest całkowicie zaskakujące F…

Tekst przypadku umieściłem początkowo w LinkedIn, jako post. Mimo moich początkowych obaw, czy i na ile to może czytelników zainteresować, reakcja była lawinowa. Blisko 25.000 odsłon plus bardzo ciekawa i rzeczowa dyskusja. Ponad dwieście komentarzy, z czego oczywiście sporo moich jako moderatora wprowadzającego ww. dane. Co więcej, post po trzech tygodniach wciąż krążył w sieci zyskując nowe odsłony i komentarze. Budujące, biorąc pod uwagę, że posty zwykle żyją jak motyle, czyli bardzo krótko.

Mając na uwadze wartościową dyskusję postanowiłem nie dać jej zginąć. Skopiowałem ją na blog i uporządkowałem wątki. Wyeliminowałem powtórzenia oraz elementy nie poszerzające dyskusji. Zostawiłem za to jej strukturę, z całą jej chropowatością. Właśnie żeby nie zatracić ducha debaty, co jest ogromną wartością. To była i ma pozostać wymiana myśli, a nie wykład. Bo… jak to w życiu, przypadek po prostu nie ma prostej i jednoznacznej odpowiedzi. Każdy musi udzielić własnej, a celem całej operacji jest uświadomienie sobie, na jak zmiennych i często niejasnych dla nas samych podstawach podejmujemy decyzje. Będąc przy tym przekonani, że bazują one na niezmiennych i wręcz uniwersalnych fundamentach. Jestem niezmiernie zobowiązany wszystkim uczestnikom za wkład i pokaz, jak można prowadzić debatę niezależnie od różnic.

Na samym końcu umieściłem bonus. Propozycję czterech pozycji, które (według mnie) idealnie wpisują się w poniższy przypadek. Są to także pozycje, które (według mnie) każdy z nas powinien znać. Trzecia będzie dla wielu zaskakująca, choć to właśnie ona najlepiej oddaje ducha omawianego etycznego zagadnienia. Fascynujące opowiadanie Ursuli K. LeGuin.

  1. PRZYPADEK

Problem etyczny: czy osoba autora ma znaczenie dla oceny jego dzieła?

Przykład: gdyby Hitler malował bardzo dobre obrazy i mimo to poszedł znaną haniebną ścieżką polityczną. Oceniać walory obrazów niezależnie od zbrodni, wedle kryteriów sztuki, czy też jego zbrodnie wykluczałyby takie obrazy ze świata ludzi?

Hitler to przykład skrajny z racji skali zbrodni i tu łatwiej o emocjonalnie zrozumiałą odpowiedź „skazać jego imię na zapomnienie całkowicie”. A jeżeli zamiast Hitlera wstawimy złodzieja, który jako haker kradł pieniądze z kont bogatych ludzi, to co z jego obrazami? Już mogą być w obiegu kultury, czy też nie? Jeśli tak, to gdzie jest ta granica „zła autora”, do której te same obrazy mają prawo istnieć, a powyżej już nie?

A co z szefem firmy, który świetnie nią zarządza, fantastycznie dba o rozwój ludzi, ale przy okazji załatwił tam pracę rodzinie, ma dwa romanse z podwładnymi i czasem zapłaci kartą służbową za wydatki prywatne? Wywalamy ryzykując, że nowy szef (wzór etyczny) nie będzie zarządzał nią skutecznie i setki ludzi stracą pracę, czy też przymykamy oko?

  1. DYSKUSJA

Marcin Lasota Odpowiadając zacznę od pytania: Czy zachwycając się dziełem myślimy raczej „genialny obraz” czy „genialny malarz”? „Super wyniki firmy”, czy „super zarząd firmy”? Myślę, że mówiąc o dziełach człowieka, mówimy w zasadzie o nim samym. A to pozwala już zajrzeć głębiej i po uwzględnieniu wiedzy o nieetycznych zachowaniach dojść do stwierdzenia, że jeśli świetny wynik/dzieło miałby zakryć plamę moralną, to zachwycając sie dziełem zachwycamy sie osobą i zapominamy/dajemy przyzwolenie na te działania nieetyczne. Reklama wernisażu o treści „Autor obrazów jest złodziejem” zapewniłaby nielichą frekwencję, ale pewnie większość czekała by na informacje, jak wygląda ten co kradnie i dlaczego to robi… obrazy zeszłyby na dalszy plan wiec ich istnienie w obiegu kultury przestaje mieć sens.

Moderator Czyli niezależnie od wspaniałości i odkrywczości obrazów oraz uruchomienia przez nie nowych trendów artystycznych trzeba je zniszczyć ze względu na osobę autora?

Marcin Lasota Zniszczyć, to by oznaczało zabronić podziwiania tym, którzy godzą się na zachwyt nad osobą autora mimo wiedzy o ciemnej jego stronie. Raczej unikałbym propagowania tych dzieł, bo to grozi ryzykiem przemilczenia trudnych faktów „w imię sztuki” lub tam jakiegoś innego interesu. Ci, którzy zechcą być odbiorcami tej sztuki mimo wiedzy o autorze, dają jednocześnie świadectwo o sobie.

Moderator dla pewności dopytam, czy dobrze zrozumiałem: czyli obraz namalowany przez zbrodniarza zniszczyć, a taki sam obraz namalowany przez „zwykłego” człowieka powiesić w galerii?

Marcin Lasota Nie. Obraz namalowany przez zbrodniarza zostawic zbrodniarzowi i tym, którym zbrodniarz nie przeszkadza ale nie promować osoby zbrodniarza poprzez wieszanie jego obrazu w galerii na równi z obrazem artysty który jest czysty.

Moderator a jeżeli artysta nie jest zbrodniarzem, a „tylko” wspomnianym hakerem-złodziejem? Też nie wieszamy jego obrazów w muzeum, czy w tym przypadku można?

 

Wojciech Sedlak „Autor obrazów jest złodziejem” – zapewniłoby tylko jednorazową widownię i ciekawość, nie mylić z zachwytem, podziwem, uznaniem. Dzieło nie zeszłoby na dalszy plan, jakby się obroniło. Sztuczna widownia zeszła by na dalszy plan, a na pierwszy kunszt. To jest różnica pomiędzy sztuką, która podlega tylko i wyłącznie ocenie dzieła. Nie autora. Co z tego, że Karol May, napisał większość książek w więzieniu fantazjując – jego książki są dla mnie niezapomniane.

Darek Kazimierski Po przeczytaniu biografii Job’sa stwierdziłem, że nie byłbym w stanie z nim pracować. Nie przeszkadza mi to jednak w kupowaniu produktów Apple. Kilka razy było głośno o znanych firmach, które produkując w Chinach swoje produkty kompletnie nie zwracają uwagi na wyzyskiwanie pracowników. Czy zniknęły z rynku? Czy choć spadła im sprzedaż? Śmiem twierdzić, że kryteria wyboru ich produktów przez Klientów nie uwzględniają przestrzegania praw człowieka. Chodzi mi o statystyczną istotność. Pański przykład z szefem … też nie jest jednoznaczny. Szef sypia z dwoma pracownikami. Jest kobietą czy mężczyzną? Pracownicy są kobietami czy mężczyznami? Sypia w pracy czy poza nią? Czy pracownicy na tym korzystają? Szef załatwił pracę rodzinie. Czy gdyby użył Pan słowa zatrudnił to nasza ocena nie byłaby inna? Przecież dobrze pracują. Co w tym złego, że są z rodziny jeśli obiektywne kryteria oceny pracowników pozwalają stwierdzić, że są „dobrymi pracownikami”? Czy jest firmowa reguła, że nie można zatrudniać rodziny? A czy wykorzystywanie czasu pracy do prywatnych celów nie jest tym samym co firmowej karty do drobnych prywatnych zakupów? Na szczęście nikt tak nie robi! Tylko pytam. Jeszcze nie oceniam. Mam za mało informacji.

Artur Kucharski skoro uważasz, że sytuacje relacyjne nie mają znaczenia i związku z tym co dana osoba robi to zapewniam Cię, że lepiej by ci się współpracowało z Jobsem niż jesteś sobie to w stanie wyobrazić. Aczkolwiek uważam, że Twój wpis mój drogi kolego to analityczny wywód jak powinno być a nie jak jest 🙂 oczywiście masz racje ale zapewniam Cię jest inaczej.

Darek Kazimierski Czy to, że nasz mózg sprzyja ocenianiu po okładce oznacza, że nie powinniśmy analizować? Oczywiście, że powinniśmy. Czy to, że większość tego nie robi stanowi wystarczający powód ustanowienia standardu? No jasne, że nie. Czy ludzie w zależności od środowiska, w którym przychodzi im się wychowywać reprezentują inne wartości? Nic odkrywczego. Czy o tym zapominamy? Nader często. Czy facet, który płaci kartą służbową za prywatne zakupy powinien ponieść z tego tytułu konsekwencje? Tak. A jeśli to jego firma? To jakie to ma znaczenie. 😉 Artur – uważam, że relacje mają najistotniejsze znaczenie. 🙂 I jeszcze jedno – Czy facet, który nie angażuje się w domowe obowiązki jest dobrym mężem? Czy jest lepszy od tego, który to robi, ale nie jest wierny żonie? A jeśli te same pytania zadamy w kontekście kobiety i jej oceny bycia dobrą żoną? Nie otwieram dyskusji. Pozostawiam do przemyślenia.

Moderator no ale zrobił Pan kolejna wrzutkę pytań, a my tu szukamy odpowiedzi, czy obrazy Hitlera wieszać w muzeach i udostępnić do obrotu…?

Darek Kazimierski bo ja już taki jestem, że lubię zadawać pytania. 🙂 A czy nie wrzucenie spowodowałoby, że Hitler zostanie zapomniany? A czy jeśli byłby wybitnym eseistą, rzeźbiarzem, piłkarzem czy innym „celebrytą” to ocena jego działalności pozakulturalnej byłaby inna? Dla mnie nie. Czy gdyby to Hitler był autorem ogólnej teorii względności należałoby wymazać jego nazwisko jako autora? Nie, choć zapewne część mieszkańców naszego globu miałaby wtedy problem z oceną jego „głównej działalności”. Obrazy wieszać z komentarzem kim był autor. Nazwisko „wyrobił sobie” na innym polu działaności. Bo jeśli nie będą w obiegu legalnym to znajdą się w tym drugim. To jak z Mein Kampf – są kraje w Europie, nie wspominając o reszcie naszego globu gdzie jej wydawanie jest legalne.

Janusz Zacharewicz Hugo Boss, obecnie bodajże BOSS, to bardzo ceniona marka, mimo powiązań z nazistami. Marka bardzo dobra, raczej z tej wyższej półki. Do dobra dochodził nieetycznymi metodami również Clint Eastwood (Brudny Harry), czy Charles Bronson (Życzenie Śmierci), a filmowych przykładów jest na pęczki… pozdrawiam

Moderator No dobra, to przykłady , że ktoś może się dorobić na złym postępowaniu i o tym wiemy (a bo to mało tego nawet w Polsce…).  Ale co z tymi obrazami malowanymi przez przestępcę i jak MY oceniamy tego szefa z ostatniego przykładu…? Chcemy być w tej firmie, czy nie?

Janusz Zacharewicz nie chcemy. Z obrazem mam zagwozdkę. – z jednej strony: jakby obraz doceniło środowisko artystyczne, a jeszcze lepiej pospolici ludzie, to może resocjalizacja człowieka przebiegłaby lepiej, co za tym idzie uwierzyłby w siebie, że coś jeszcze znaczy, że nie powiesi się na lampie – z drugiej strony taki np. Breivik jest tak „zryty”, że będzie myślał, że ludzie kupując obrazy od niego, popierają jego pogląd na świat

Moderator Ha, no to zastanawiajmy się razem dalej: 1. „Hitler” (symboliczny) nie żyje, nic już nie myśli i nikogo nie zresocjalizujemy (i tak by wisiał). Co z jego świetnymi obrazami? 2. Breivik – czyli to, co w chorym umyśle kombinuje sobie zamknięty w więzieniu zbrodniarz ma mieć wpływ na naszą ocenę stojącego przed nami obrazu?  3. A niech ta firma daje świetną pracę i środowisko ludziom w czasach potężnego kryzysu gospodarczego. Nie chcemy tam pracować mając rodzinę na utrzymaniu i marne widoki na inna pracę? Drążę nie bez celu. Sam nie mam prostych odpowiedzi, ale zamysł mam…

Janusz Zacharewicz No to jestem w podobnym punkcie. Bo czarno-białej odpowiedzi nie ma. Jak z kradzieżą bułki przez matkę, której dzieci niczego nie jadły przez kilka dni.

Moderator Ano właśnie. To wieszamy te obrazy w galerii, czy palimy?

Janusz Zacharewicz zawsze w takiej chwili odpowiadam sobie, że nie muszę wszystkiego wiedzieć. Bo nie wiem. Ja bym chyba powiesił.

To ja widelec w gniazdko włożę. Ukradnę miliarderowi z garażu Bugatti Chiron, sprzedam i uratuję dwie chore na raka osoby wykupując im operację w Stanach. ?? 🙂

Chris Wojtyla Hugo Boss zaprojektował mundury dla Waffen SS. Trupie główki i błyskawice były jego pomysłem .

Marcin Kleba jeżeli obrazy byłyby ładne – czyli teoretycznie byłoby nimi zainteresowanie – to wieszać, bo dlaczego niszczyć dobre dzieła?

Anna Balion zdecydowanie wieszać obrazy w galerii… właśnie dla takich dylematów, po to żeby każdy szukał swojej odpowiedzi. Historia i życie innych może być dla nas jak lustro.

Przemysław Worwa Co do obrazów to uważam, że trzeba wieszać ale zawsze z informacją dotyczącą autora. Nawet najwyższej jakości sztuka nie może przysłaniać życiorysu autora. Wtedy każdy sam, wewnętrznie może dokonać interpretacji i oceny dzieła jak i twórcy. Dlaczego wieszać/pokazywać/udostępniać. Tym bardziej, że mam takie poczucie, że artyści to delikatnie mówiąc friki, czasami wręcz z popapranymi umysłami, gdzie pewne szaleństwo idzie w parze z geniuszem.  Przykładów na prawdę nie brakuje. Trudniej mi jednoznacznie ocenić sytuację z szefem. Trafia do mnie argument, że „firma daje świetną pracę i środowisko ludziom w czasach potężnego kryzysu gospodarczego”. A jak do tego dodamy fakt, że np. firma wytwarza bardzo dobre, potrzebne a wręcz konieczne produkty (np. leki) to jak tu ocenić szefa, jak podejść do tematu? Nie wiem. Zresztą fajny temat bo dotyka szerokiego obszaru. Jak ocenić sportowca, który w zaciszu domowym bije żonę i dzieci. Oczywiście krytykować, napiętnować. Ale czy kibicować? Przecież to taki zły człowiek ale jednak zdobył dla nas medale, jest rekordzistą, strzelcem najważniejszej bramki itp.

Anna Balion ciekawe, czy sportowiec zdobywa medal dla siebie czy dla innych?

Chris Wojtyla a Noblista nagrodę Nobla dla siebie czy dla Narodu:).

Anna Balion nagrodę dla siebie, ale działanie i jego efekt dla narodu. Być może…

Przemysław Worwa to jest droga dwukierunkowa: sportowiec zdobywa laury dla siebie ale wnioskując z lektury licznych wywiadów, te nagrody cieszyłyby mniej gdyby nie widownia przed którą się je zdobywa i idąca za tym sława; w drugą stronę kibic nie dostanie medalu czy pucharu ale mocno się ze zwycięstwami zawodników/drużyn identyfikuje, przeżywa je (podobnie zresztą jak porażki – ogólnopolskie rozczarowanie po ostatnich mistrzostwach w piłce nożnej)

Moderator o właśnie, dziękuję za świetny przykład ze sportowcem. To też przeżywamy na co dzień: piłkarze na mistrzostwach chodzili po boisku zamiast biegać, serca i płuc tam nie zostawili, opłacani są na niebotycznym poziomie, a domagają się kibicowania im „na dobre i na złe, bo oni są nasi”… To kibicować im i wybaczać wszystko, czy jednak realnie powiedzieć „facet bierzesz takie pieniądze, słabo pracujesz i jeszcze szantażujesz kibiców orzełkiem”? A jak do tego jeszcze właśnie kilku lubi wypić, a kilku innych bije żony. Przymykamy oko, czy nie? Dobry wątek, dziękuję!

Radosław Wawrzyniak ze sportowcami mam dosyć prosto: nie przymykać oczu, wprowadzić system szkolenia młodych sportowców i jeśli „stara” gwardia nie pracuje to dziękuję bardzo. Przecież kibicujemy im, ściskamy kciuki i serce nam staje gdy walczą: tymczasem oni nic nie robili, na spacer po boisku to ja też mogę iść. Nam, gdy nie pracujemy, też nie chcą płacić i mówią do widzenia. Z tymi malarzami mam dylemat z wieszaniem obrazów – wieszasz to trochę jakbyś popierał to co robił, stawiał na swoisty piedestał, natomiast informacja powinna iść zawsze. Jestem przeciwny wieszaniu w muzeum, można trzymać głęboko w archiwum/magazynie.

Tomasz Kruk Osoba autora dzieła nie ma znaczenia dla oceny dzieła tylko wtedy, gdy nie wiadomo, kto jest autorem dzieła :> W przeciwnym razie oczywiście ma znaczenie.

Moderator To wieszamy te obrazy w galerii, czy nie?

Tomasz Kruk My oczywiście nie wieszamy, my za to dajemy cynk ‚bestfriendowi’ z konkurencji. To on wiesza i przez chwilę się cieszy, a potem my to rozgłaszamy pełni oburzenia delektując się schadenfreude :>

Moderator a to Pan uciekł chyba trochę od odpowiedzi…

Tomasz Kruk Ja bym nie wieszał.

Moderator rozumiem i oczywiście nie oceniam. Dopytam tylko, gdzie widziałby Pan granice zla autora, od których już można powiesić jego dzieła w muzeum? Obrazy hakera złodzieja już można, czy też nie, jednak złodziej?

Piotr Maksimczyk Ustosunkuję się do szefa, który daję pracę, ale też mataczy bo przykład ze sztuką jest dla mnie zbyt trudny. Zakładam w rozważaniach, że wiem ponad wszelką wątpliwość, że mataczy. 1. Każdy mataczy. Pisałem trochę o tym w ostatnim artykule na Li. Pytam zatem najpierw siebie czy chcę pracować z człowiekiem, którego system wartości jest tak daleki od mojego – z człowiekiem, który mataczy zdecydowanie częściej ode mnie? Jeśli tak, odchodzę. Trudna decyzja bo być może dobrze mi płaci. Mam kilka takich decyzji za sobą i krzywda mi się nie stała poza chwilowymi wyrwami w budżecie i jakimiś formami obśmiania, że jestem idealistą, albo miękki :p 2. Jeśli mataczy i to mi szkodzi, rozmawiam o tym i proszę, żeby tego nie robił oraz informuję co zrobię jeśli nie przestanie. Patrz punk poprzedni. Jest tyle wspaniałych miejsc do pracy. 3. Jeśli mataczy publicznie i szkodzi większej grupie ludzi, mówią mi o tymi, ale nie mają np. odwagi, aby się sprzeciwić, to publicznie nazywam rzeczy, które robi zebrawszy możliwie dużo faktów. Ta sytuacja zakłada, że mam przyzwolenie od innych, aby zabierać głos w ich sprawie. W jednej sytuacji udało się dyscyplinarnie wywalić „nietykalną” osobę. 4. Pokazuję sobą, że warto być przyzwoitym i uczciwym 🙂

Moderator Dziękuję. Ale „nasz” szef nie mataczy, jest kawalerem i sypia z pracownicami, nie faworyzuje ich, one nic zawodowo z tego nie mają i w pracy traktuje je tak samo, jak innych; do tego od czasu do czasu zrobi nieduże prywatne zakupy kartą kredytową i zatrudnił na dobrych stanowiskach parę osób ze swojej rodziny, które dobrze pracują. Wywalamy go? A my zostajemy, czy odchodzimy?

Piotr Maksimczyk odchodzimy

Moderator to mówimy my, „młodzi zdrowi i zdolni, znający języki, gotowi do relokacji”, którzy wierzą, że dadzą sobie radę. A jeżeli nie mamy nogi, jąkamy się, mamy 60 lat, mówimy tylko po polsku i nikt poza tą firmą przez kilka lat nie chciał nas zatrudnić? Odchodzimy?

Piotr Maksimczyk Choć czuję się młodo, to od lektury „7 Habits of Highly Effective People” minęło tak z 15-18 lat. Przeczytałem tam o kręgach wpływania i kręgach zainteresowania. Autor postulował, że to na co mogę wpłynąć jest z reguły mniejsze niż to co leży w kręgu mojego zainteresowania. Jeśli w moim kręgu zainteresowania jest zachowanie szefa, które urąga moim standardom postępowania i  w ogólności systemowi wartości, jednak nie jestem w stanie wpłynąć na moją sytuację, bo nie jestem „młody, itd.” tylko „nie mam nogi i nie znam języków”, to najprawdopodobniej zostanę. Starając się żyć w zgodzie ze sobą i wysokimi normami etycznymi, którymi się kieruję, często muszę podejmować decyzje z parafii „zostać/odejść” będąc zdrowym, młodym i zdolnym. Przytoczony przykład „zdolny tak” kontra „zdolny siak” rozciąga czy też uwypukla odległość odcieni szarości. Problem p[ozostaje dla mnie nierozstrzygalny, gdyż decyzję mogę podjąć tylko sam za siebie, tu i teraz, z tym czym dysponuję. Empatia, wczuwanie się w sytuację innych pomaga złapać perspektywę drugiego człowieka, niemniej jednak nie determinuje jaką decyję podjąłbym będąc Nimi, tam i wtedy, z tym czym dysponują Oni.

Moderator bardzo dziękuję za konkretną odpowiedź. Bardzo doceniam i absolutnie nie oceniam.  Postem i moderowaniem dyskusji (jakże ciekawej!) chcę tylko zwrócić uwagę na iluzoryczność wielu zdawałoby się niewzruszonych fundamentów, na których w swoim mniemaniu podejmujemy decyzje. Codziennie, codziennie, po kilka razy. Po co? Jak zwykle – dla autorefleksji i spójniejszym podejmowaniu decyzji. Sam też nie stawiam się w pozycji lepszej od innych, oczywiście.

Piotr Maksimczyk Naturalnie. Podobnie odbieram tę ciekawą dyskusję. Powodzenia!

Anna Balion czy to oznacza, że wartości i wyznawane zasady są w jakimś stopniu kontekstowe? Często widzę, że tak…

Moderator no właśnie jakoś tak… i warto sobie z tego zdawać sprawę, bo to pomaga w podejmowaniu decyzji, racjonalizacji oceniania innych i siebie. Tępi ostrość tego oceniania innych, a wyostrza „tępość” oceniania siebie :-).

Anna Balion dobre 🙂 w medycynie jest takie pojęcie „stopnia tolerancji na lek”, czyli tolerancji do pewnego stopnia. I jest to co innego niż obojętność.

Paweł Bronisław Ludwiczak To jest pytanie jakie wartości wyznajemy? Czy liczą się bardziej wartości czy skuteczność? Czy wszyscy są równi czy niektórzy są równiejsi? Świat nie jest czarno-biały i niezależnie co wybierzemy zawsze może się zdarzyć sytuacja gdy ktoś pokaże nam przykład, który, o ile myślimy, wzbudzi u nas wątpliwości. Problemów etycznych nigdy nie unikniemy. Czasami normy, które wyznajemy mogą stanąć ze sobą w sprzeczności. Wtedy trzeba ważyć wszystko, wybrać coś i żyć z decyzją. 1) obrazy Hitlera, pokazałbym jednocześnie ucząc co zrobił poza tym. Wykorzystałbym jego obrazy by ludzie pamiętali jego zło i go nie powtórzyli. 2) Szefa firmy ukarałbym i dał mu wybór – koniec z łamaniem zasad albo zwolnienie. Nie ma ludzi nie zastąpionych. Zastąpienie niektórych jest tylko trudne lub kosztuje. Ps gdzieś przeczytałem „życie to sztuka wyboru”

Moderator Dziękuję! Z obrazami mamy jasność.  A jeśli ten szef, jak wspomniałem w innych komentarzach, trzyma tę firmę na powierzchni w czasie kryzysu i jego zwolnienie jednak poskutkuje zwolnieniem kilku setek dobrych ludzi, którym się świetnie z nim pracuje? (bo nie ma ludzi niezastąpionych, ale niektórych zastąpić tak od razu trudniej…)

Paweł Bronisław Ludwiczak jeżeli cała organizacja zależy od jednego człowieka to słabo. Zawsze może mieć wypadek, odejść itp. i co wtedy. Tak jak napisałem, ukarałbym i dałbym mu szansę poprawy i szukał następcy jednocześnie.

Moderator rozumiem, nie oceniam oczywiście; czyli zwalniamy go (bo on nie chce się zmienić) wiedząc, że setki osób idą na bezrobocie. Dobrze zrozumiałem?

Paweł Bronisław Ludwiczak rozumiem, że przez ten czas nie udało się nikogo znaleźć na jego miejsce? Co to za magik, że duże przedsiębiorstwo nie może istnieć bez niego? Nie chcę się poprawić? Degradacja na Wiceprezesa, nowy Prezes zwiększa kontrolę. Członkowie rodziny jak dobrze pracują mogą zostać. Jeśli nie out. Zapłaci kartą firmową to musi zwrócić. Itd. I szukanie lub uczenie kogoś by go zastąpić. Ewentualnie, jak się nie chce poprawić ani nie zgadza się na zmiany/lub wiemy że się na pewno nie zgodzi a może odejść, po cichu szukamy zastępstwa lub wychowujemy i jak tylko da się go zastąpić to robimy egzekucję. Szantażystów nie znoszę. Nigdy więcej nie dopuszczamy do takiej sytuacji. Swoją drogą właściciel/nadzór nad ciała że od 1 człowieka zależy los całej spółki.

Moderator ha ha, długi wywód :-), ale sprowadza się do ostatecznego „wywalamy (a razem z nim parę setek ludzi”, jak rozumiem?

Paweł Bronisław Ludwiczak jeżeli nie chce się poprawić wywalamy ale tak by nie wylać parę setek ludzi. Tak naprawdę, to nie znamy wielu okoliczności i tak sobie gdybamy czy wywalić kogoś kto kradnie, zatrudnia znajomych królika i molestuje kobiety oraz robi pewnie inne karygodne rzeczy o których nie mamy pojęcia. Z drugiej strony jest los kilku setek pracowników i miliony pieniędzy. Nikt nie mówił że będzie łatwo.

Moderator ha ha ha, no gdybym nie wiedział, to teraz sam bym się domyślił, że z prawnikiem rozmawiam :-). Czyli zjeść ciastko i je mieć…  Tam nic nie było o molestowaniu (!). Tam nie było, że są jakieś inne karygodne rzeczy (!).  No łatwo nie jest :-).

Paweł Bronisław Ludwiczak dwa romanse w pracy pachną mi molestowaniem 🙂 Owszem jestem prawnikiem. Nie typowym ale jednak. Prawnik powie Dura lex sed lex. Twarde prawo ale prawo. Jeżeli szeregowego pracownika byśmy zwolnili za romans z podwładną, nepotyzm lub płacenie kartą służbową za prywatne wydatki to Prezesa też. I nie ważne że Rada Nadzorcza/właściciel dali ciała i bez Prezesa spółka upadnie. Właściciel pewnie powie. Jak zostawię Prezesa to ocalę biznes warty miliony. Jak zwolnię to stracę biznes warty miliony. Prezes zostaje. Oficer Compliance/nietypowy prawnik powie Ryba psuje się od głowy. Myślę że: 1) romanse, nepotyzm i defraudacja to szczyt góry lodowej, a brak reakcji tylko zachęci Prezesa do dalszego łamania zasad. Ukradnie 100 tysięcy darujemy? Milion? Gdzieś granicę trzeba postawić. Tylko im dalej granica tym większe straty. 2) jeżeli Prezes może to kadra kierownicza będzie uważała że też może. I mamy większe problemy. To tylko kwestia czasu aż kilkaset osób straci pracę. Wymiana Prezesa i przywrócenie zasad to jedyna szansa by tego uniknąć. Tyle że trzeba to zrobić mądrze.

Moderator bardzo daleko posunięte wnioskowanie; nic o molestowaniu nie bylo (!). Panie Pawle, strasznie dużo Pan pisze, ale jakos wprost Panu przez gardło przejść nie może jedno proste zdanie :-)) – zwalniamy go, wiedząc, ze skutkiem będzie strata pracy i być może nędza setek ludzi. Tak / Nie? A jeżeli nie możemy zwolnic, to opuszczamy te firmę, czy zostajemy? Będąc kaleka bez nogi, z wada wymowy, 62 lata, bez języków obcych i szans na inna prace? Zostaje / Odchodzę?

Paweł Bronisław Ludwiczak 1) dobra o molestowaniu nic nie było. Choć romanse w pracy budzą podejrzenie, że wyższy stopniem mógł nadużyć swej przewagi. 2) tyle o sobie wiemy na ile nas sprawdzono. Nie jestem kaleką bez nogi, z wadą wymowy, 62 lata i tak dalej więc nie wiem jakbym się zachował. Pewnie szukałbym innego wyjścia. W końcu albo zwolnił Prezesa albo odszedł. Ale łatwo mi mówić teoretycznie. To nie jest, że nie może mi przejść przez gardło. Po prostu mam wątpliwości. 3) Świat rzadko bywa zero jedynkowy jak ww. kazusie. Autentyk. Miałem kiedyś pytanie od Prezesa Spółki gdzie byłem przewodniczącym Rady Nadzorczej czy zwolnić żonę prominentnej osoby. Odpowiedź była krótka: „Prezes ma płacone od tego by podejmować decyzje i zrobić restrukturyzację. Póki będzie to robił będzie miał moje poparcie.”. Prezes kobietę zwolnił. Osoba prominentna dzwoniła do wspólników, do ich szefów itd. Oni mnie wzywali a ja krótko odpowiadałem w stylu: „Mam tolerować nepotyzm czy wspierać restrukturyzację? Albo albo. Jeżeli mam tolerować nepotyzm i nie restrukturyzować to proszę mnie od razu odwołać”. Kobieta pracy nie odzyskała, a ja zachowałem stołek”.

Moderator właśnie cały ten przypadek służy ilustracji tego, że świat zwykle nie bywa zero-jedynkowy :-). Istotą analizy przypadku jest też dorzucanie kolejnych faz – proszę sobie wyobrazić, że Pan jest właśnie tym 62-letnim itd. Co wtedy?

Paweł Bronisław Ludwiczak jak już pisałem świetnie wiem, że świat bardzo rzadko bywa zero jedynkowy 🙂 Czasami nie ma dobrego wyjścia. I jak pisałem nie wiem jakbym się zachował w takiej sytuacji będąc 62 letnim kaleką. Chciałbym wierzyć że zachowałbym się porządnie. Na tyle znam życie, że ludzie często mówią jedno. A potem w trudnej sytuacji robią drugie.

Krzysztof Pruszkowski Moim zdaniem wszystko zależy od tego, czy osobowość artysty o poszlakowanej opinii jest wyrażana w jego sztuce. Teoretycznie obrazy, pejzaże, czy inne niezwiązane z osobowością autora tematy nie powinny być odbierane przez ogół jako naganne, natomiast obrazy zaangażowane politycznie rozpowszechniające poprzez sztukę jego ideologię i postawę powinny być traktowane jak te ideologie. Postawa człowieka, głoszone przez niego poglądy nie zawsze mają odzwierciedlenie w jego sztuce.

Moderator Niech to będą pejzaże. Udostępniamy, czy niszczymy ze względu na osobę autora?

Krzysztof Pruszkowski W tym przypadku ja bym udostępnił, bo inaczej wpadniemy w paranoję. Pejzaż jest pejzaż i ideologia autora nie ma nic do tego.

Anna Balion Czyli do dyskusji wprowadzić należy pojęcie zdrowego rozsądku, dzięki któremu uznać można że istnieją takie okoliczności, kiedy dopuszczamy w imię czegoś dobrego łamanie zasad. To jak z kłamstwem, czy przemocą której ludzie używają w imię czegoś dobrego. Problem leży w tym, co dla każdego jest tym dobrem. Warto też być świadomym, że w innym miejscu można tym samym też coś niszczyć. Czyli rachunek. Niestety. I dodam, że nie chodzi o to, żeby wierzyć, czy postępować w taki sposób, że czasem coś można a czasem nie można, bo to bardzo szkodliwe podejście.

Moderator Do tego każdy sam sobie każdorazowo ustanawia granicę między dobrem i złem (a oba zwykle nie są w czystej postaci, wtedy byłoby łatwo). Jednocześnie całkiem często sądząc, że zawsze i w każdej sytuacji postępuje wedle niezmiennych, jednoznacznych i dobrze zdefiniowanych zasad :-)…

Anna Balion dla mnie zasady są ważne, ale np dopuszczam ich złamanie w skrajnych i ekstremalnych sytuacjach. Na ile pozwoli mi logika i ocena sytacji, a także odwaga. Bo potrafię wyobrazić sobie, że zabraknie mi odwagi by być wierną dla idei. Choć dzisiaj bardzo bym chciała. W przypadku wspomnianego szefa – pracować z takim nie chcę, jednak we wskazanych okolicznościach nie zwolniłabym go, wierząc w ludzi, że zdecydują, że tacy sami być nie chcą i nie dadzą sobie podobnego pozwolenia.

Ewa Kryś-Jankowska Błąd beethovenowski, utożsamiamy dzieło z jego twórcą. Piękna muzyka powstawała w najbardziej obskurnym, zaśmieconym i brudnym mieszkaniu w Wiedniu ;-). Słucham i cieszę się pięknem, wiedząc o historii Beethovena.

Moderator Czyli dajemy żyć obrazom Hitlera i wieszamy je w galeriach?

Ewa Kryś-Jankowska jak Pan odpowiedział sobie na te pytania?

Moderator oczywiście mam ten sam problem, nie udaję bohatera. Zmierzyłem się z nim choćby tydzień temu. Chcąc opublikować wiersz autorefleksyjny oraz jego fantastyczną wersję muzyczną odkryłem, że autorem jest kadrowy pracownik byłej SB. W pierwszym odruchu podjąłem decyzję o wstrzymaniu publikacji. Później dałem sobie czas na myślenie i zmieniłem decyzję. Opublikowałem, bo wiersz świetny, a jego wersja muzyczna od kilkudziesięciu lat egzystuje i jest bardzo znana, a ja od zawsze uwielbiam ten utwór SBB.  Co do „obrazów Hitlera, które zapoczątkowały nowy prąd artystyczny” – powiesiłbym je w muzeach, choć z bogatym opisem, kim był autor. Mam tylko mocne wątpliwości, czy bym pozwolił nimi handlować. Skłaniam się ku uniemożliwieniu zarabiania na nich. Choć w głowie wciąż kołacze pytanie – a co z handlem obrazami wspomnianego hakera-złodzieja, czyli gdzie jest granica zła autora, do której wolno handlować obrazami, a poza którą już nie. Nie mam pojęcia, co w praktyce może oznaczać, że… trzeba dopuścić do handlu wszystkie, hmm…  Szef – nie mam uniwersalnej odpowiedzi; po prostu nie mam; raczej bym ją podejmował właśnie kontekstowo starając się „zmierzyć” skutki społeczne obu decyzji. Klasyczny problem Utylitaryzm vs Kant.

 Ewa Kryś-Jankowska mniejsze zło jest tą granicą? Może powinniśmy „schodzić szybciej z drzewa”? Nadzieją jest to, że są jednostki, wybierające zawsze dobro :-).

Moderator  żeby tylko to „zawsze dobro” tak łatwo sie dało definiować i zawsze tylko i wyłącznie dobrem było… A Pani zwalnia tego szefa (przypominam, szaleje kryzys, setki ludzi stracą prace…), czy zostawia?

Ewa Kryś-Jankowska gdybym sama zawsze była w pełni dobra („dobra”) zwolniłabym, więc nie zwalniam, wybierając mniejsze zło. Oczywiście jutro będziemy lepsi :-)…

Witold Kowalski Nawet idealny szef ma prawo do zawodowych i życiowych błędów. Czy jednak realistyczna jest sytuacja, że nasz wspaniały lider wraca z romansu biurowego i mówi żonie, że ją ogromnie kocha, a pracownik, który widzi takie zachowania w pracy ufa takiej osobie bezgranicznie? Ktoś, kto fantastycznie dba o ludzi, a więc cieszy się ich zaufaniem, dostrzega ich potrzeby i stara się je realizować pozwala sobie na takie oszustwa? Coś mi tu nie gra. Wierzę w szefów, którzy odważnie, codziennie patrzą w lustro przy goleniu.

Moderator Ale tam w opisie przypadku nic nie było o żonie i co on jej może opowiadać… Załóżmy, że nie ma żony, po prostu ma romans z dwoma pracownicami, ale nie faworyzuje ich, a one zachowują się lojalnie względem innych pracowników. No i od czasu do czasu ten szef nieduże prywatne zakupy zrobi kartą służbową… Wywalamy?

Witold Kowalski Jeśli romansując nikogo nie krzywdzi, a innym to nie przeszkadza (np. obu paniom), to jest to ok. Wyobrażam sobie taką komunę hipisów:) Nieduże prywatne zakupy na kartę służbową to kradzież. Wystarczy go zapytać, czy podwładnym też na to by pozwalał. Jeśli jest prawdziwym liderem dającym przykład a firma jest bardzo zasadnicza w tych tematach, zrozumie i skoryguje. Jeśli się obrazi, to nie jest prawdziwym liderem.

Moderator rozumiem, ale… wywalamy (setki ludzi stracą pracę)? sami odchodzimy (jest kryzys i raczej nie znajdziemy dobrej pracy)?

Witold Kowalski Załóżmy, że nasz lider kupował szynkę i owoce dla siebie w biedronce na kartę firmową i chciał to rozliczyć z księgowością firmy wbrew przyjętym zasadom.  Po prostu księgowość mu tego nie rozlicza. Jeśli nalega, nie jest to koszt uzyskania przychodu:) i to widać. O odpowiadając na zasadnicze pytanie, jako jego przełożony zakazałbym mu tego, przyjmując, że biedaczek pomylił karty. Gdyby kontynuował, nadal bym tego nie tolerował, aż do zwolnienia włącznie. Jako podwładny, zakładając znacznie poważniejsze przypadki niż drobne zakupy szefa, tolerowałbym to z przymusu i spokojnie rozglądał się za pracą, która wydaje się nie naruszać moich wartości. Niestety, jak w życiu, trafienie na dobrego szefa zależy także od szczęścia.

Urszula Kowalska Kwestia- Szef firmy zarządza dobrze, lecz zadbał o posady rodziny w firmie itp. Pkt widzenia zależy od człowieka, jak w przypadku reakcji na obrazy Hitlera. I . Świata nie zmienimy. Cały czas mamy i mieć będziemy do czynienia z faktem, że ktoś na wysokim stanowisku „załatwia rodzinie ” posadę w pracy nawet od razu na stanowisku kierowniczym po ukończeniu studiów. Tak jest i będzie. Człowiek (który sam walczy o swój byt, o swoją renomę, o swój profesjonalizm, dba o doświadczenie i dobry wizerunek w firmie) może się z tym nie zgadzać, może tego nie tolerować, może sobie z głowy włosy wyrywać, lecz tak będzie. więc lepiej dla niego psychicznie, by to zaakceptował. JEZELI FIRMA KTORA MASZ, DZIALA SWIETNIE I MASZ 2 DZIECI, NA STAROSC NIECHCIALBYS BY SZEFEM BYLO TWOJE DZIECKO TYLKO CUDZE? Na sukces trzeba zapracować. Po to osiągamy sukces, by móc przekazać go z czasem swojej rodzinie. Rodzina by zarzadzac, musi sie nauczyć.

Każdy ma swoje życie prywatne, każdy ma swoje tajemnice. Jeżeli my chcielibyśmy wnikać w szczegóły życia każdego, to czy ja bym się dobrze czul by wszyscy wnikali w szczegóły z kim my chodzimy/co robimy rano/wieczorem……my tego sami nie chcielibyśmy….ponieważ bronimy sie stwierdzeniem, że każdy ma życie prywatne…. III. Jeżeli wszystko jest zgodne z prawem i nikomu nie dzieje sie krzywda (w wyniku opisanych kwestii- romanse/ zatrudnianie rodziny) , a dodatkowo szef zarządza fantastycznie to chyba nic się takiego nie dzieje ? Lecz: 1. człowiek kochający swoją pracę (niemający pleców) , nie zwracający uwagi na opisane kwestie (kto/jak dostał prace; z kim sypia szef itp) a owe kwestie nie dotyczą tej osoby, będzie pracował jak pracuje dotychczas. 2. Człowiek, kochający pracę (niemający pleców) będącym wrażliwym na opisane kwestie (owe kwestie nie dotyczą tej osoby) będzie/ może próbować zahamować ten proces ( „wtrącając się” ) i może się skończyć dla niego źle.

Ile ludzi tyle opinii. Temat rzeka. Każdy wypracowuje swój model patrzenia na świat, a ten model zależy od środowiska w którym żyje, również zależy od doświadczeń które  spotykają danego człowieka, zależy od rodziny z jakich pochodzi, zależy od wartości które wyniósł z rodziny i wiele innych kwestii. każdy ma swoje zdanie,  gdyż ma do tego prawo. Kwestia Hitler- obrazy. 1. Ludzie wielbiący Hitlera, dowiadując się o jego zamiłowaniu do sztuki, będą „zachwyceni/ wniebowzięci” iż jest jeszcze jedna zaleta tej osoby dla której będą bardziej ja wielbić. Hitler- „guru” 2. Ludzie dla których pozycja Hitlera jest obojętna, a jednocześnie dla których sztuka malarska stanowi coś niesamowitego i kochają tę sztukę, tacy ludzie mogą przyglądać się obrazom w sposób profesjonalny, nie zwracając uwagi na postać samego człowieka (na jego historie) i oceniać mogą obrazy pod katem profesjonalizmu.

Ludzie dla których pozycja Hitlera jest obojętna a którzy jednocześnie nie czuja zamiłowania do sztuki malarskiej, biorąc pod uwagę ze cały świat zna postać Hitlera, reakcja na sztukę malarska Hitlera mogą być dwie i mogą ludzie myśleć: a. niesamowite ze znajdował czas na malowanie. widać miał pasję i bardzo dobrze. Ciekawe, co było inspiracja. i możliwe ze tacy ludzie będą chcieli zobaczyć przykładowy obraz b. inni pomyślą: no i co, nie bardzo mnie to obchodzi i nie będą zainteresowani nawet by „look’nąc na obraz. 4. Ludzie, którzy nienawidzą Hitlera, dowiadując się o zamiłowaniu do sztuki poprzez news’y tv, mogą również pomyśleć dwojako, jednak moim zdaniem, bardziej będą rzucać obelgami w postać, niż będą przychylni szepnąć miłe słówko na ten temat.

Człowiek, któremu praca jest obojętna, chodzi bo musi zarabiać, nieczuły na kwestie opisane ( romans szefa/ czy zatrudnianie rodziny)- (owe kwestie nie dotyczą tej osoby) będzie pracował spokojnie dalej. 4. człowiek, którego praca wkurza (chodzi bo musi zarabiać) może sie dwojako zachować; albo się wtrącić/ albo pozostać cicho. zależy od kaprysu/ zależy od tego czy ma „na oku” nową pracę 🙂 by być zaasekurowanym w razie zwolnienia w wyniku niepoprawnego zachowania. INACZEJ JEZELI PRACOWNIKA DOTYCZY POSREDNIO/BEZPOŚREDNIO TAKA SYTUACJA y w jakich okolicznościach się o owej sytuacji dowiedział. Wtedy różne „historie/ perypetie” mogą się dziać, bez względu czy kocha pracę, czy jest jemu obojętna, czy wręcz nienawidzi.

Tomasz Kolasiński to kwestia wartości i przejrzystości. Przykład Szefa, który „czasem zapłaci kartą służbową za wydatki prywatne”- w moim odczuciu tutaj powinny być zawsze w firmie jasne zasady, które obowiązują wszystkich pracowników, przykładowo przy pierwszym tego typu nadużyciu dostaje ostrzeżenie (i musi zwrócić pieniądze) oraz zapowiedź sankcji przy kolejnym takim zdarzeniu. Jeśli to się nie zmieni to zegnamy się z takim człowiekiem, bo nasze wartości to m.in. uczciwość, transparentność i konsekwencja. Myślę, ze pozostali pracownicy to docenią i będą chcieli pracować w firmie, w której są jasne zasady – dla wszystkich te same 🙂

 

Jolanta Kaczmarek Nie ma możliwości żeby szef który ma w firmie kochanki i je oczywiście wywyższa, zatrudnia znajomków na stanowiska na ktore od kilku lat szykuje się kilku pracowników do awansu czy też sprzeniewierza pieniądze firmy np. kupując stringi swoim partnerkom firmowym (choć jakby się mocno zastanowić to wydatek służbowy) dobrze nią zarządzał. To, że być może potrafi umiejętnie rozmawiać z ludźmi to nie wszystko. Dobrzy pracownicy będą tam do pewnego momentu. ( dzban wodę nosi …) w końcu dobrzy pracownicy rzucà papierami szukając uczciwego etycznego szefa. Taki szef im szybciej bedzie wyrzucony tym lepiej i zdrowiej dla firmy. Jednak niestety zagrożenie jest inne zawsze znajdzie sie koleżka takiego szefa który u jego boku robi dokładnie to samo i w razie problemów go wspiera. Bo gdzież nie lepiej niż u boku takiego szefa. Nie należy bać się ryzyka zatrudnienia kolejnego szefa. Jest małe prawdopodobienstwo, że będzie zły. Korzyści z tego zatrudnienia są natomiast niewspółmiernie wysokie. Zostaną najlepsi, którzy na początku dadzą 200% z siebie pokazując wsparcie dla czystej i zdrowej atmosfery. Obiboki pójdą za zabawą w pracy. Wspólnie dadzą radę.

W zarządzaniu szef musi mieć kontakt z ludźmi. Trzeba z nimi rozmawiać pytać co lepsze co gorsze, Ludzie będą mówić to samo jak będą wierzyć, że w końcu będzie dobrze (etycznie) ale jak przestaną wierzyć nie będą mieć już nadziei to nie będą już współpracować, a wówczas firma będzie pikowała w dół

Moderator ale ten akurat nie wywyższa kochanek/kochanków (NIC takiego w opisie nie było), nie kupuje stringów (NIC takiego w opisie nie było, nie wiemy, co kupuje), a na rynku jest kryzys, szef jest na miarę Jobsa i dzięki niemu setki ludzi ma bardzo atrakcyjną pracę. Wywalamy?

Marcin Kleba na dwoje jak to mówią babka wróżyła – a co jeśli nowy szef będzie miał cztery kochanki, a nie dwie w firmie jak ten poprzedni? Załatwi sobie możliwość płacenia karta za prywatne zakupy – tak się świetnie sprzeda podczas rekrutacji, że właściciel na to się zgodzi? Zatrudni jeszcze więcej rodziny i znajomych niż ten poprzedni? Wtedy najlepsi jak się zorientują co się dzieje mogą szybko zmienić miejsce zatrudnienia. Według mnie nigdy nie wiadomo co się wydarzy wiec chyba zawsze pol na pol.

Jolanta Kaczmarek bo to chwilowe i pozorne, że to on jest taki świetny. Nie ważne co kupuje( stringi były wzięte z realnej prawdziwej sytuacji Dyrektor kupował bieliznę swojej kochance i zostawiał na jej biurku problem polega na tym, że to była kolejna kochanka i każda o każdą była zazdrosna) Reszty nie trzeba chyba opisywać. Pozorantów i kombinatorów potrafiących sie sprzedać i mówić to co chce usłyszeć właściciel jest wielu. Uczciwych zaś mało. A może w tą stronę. Ma Pan piękny dom wręcz pałac piękną żonę i dwie dorastające 17 letnie córki i dwie małe 4 letnie córki. Dużo ludzi zatrudnionych ogrodnik kucharka pokojówka pan do mycia samochodów pani do zakupów itd… jakiego dyrektora zarządzającego Pan zatrudni?

Marcin Kleba pytanie nie wprost do mnie, ale ja np. bym go zostawił – patrzę oczywiście w pierwszej kolejności z punku widzenia właściciela

Moderator dziękuję za konkretną odpowiedź. Tutaj oczywiście nie ma jednej łatwej odpowiedzi. Taka właśnie rola „analizy przypadku”.  Takich sytuacji mamy na pęczki w życiu codziennym i bardzo często nie zdajemy sobie sprawy, jak zmienne i niejasne są podstawy naszych decyzji, choć nam wydaje się, że stąpamy po stałym i zawsze takim samym gruncie.

Marcin Kleba oczywiście, że nie ma łatwej odpowiedzi, ale decyzje finalnie trzeba podejmować – oczywiście z pełnymi tego konsekwencjami. Lepsza jakakolwiek decyzja niż jej brak. Nie ma nic gorszego niż brak decyzyjności i dezorientacja ludzi czy to w pracy czy w ogóle w najbliższym otoczeniu.

Tomasz Kolasiński w sumie Jobsowi wiele było wolno, ale myślę że nie każdy chciał z nim pracować. A ilu mamy Jobsów? To wyjątek.

Moderator …to wychodzi, że jemu wolno, a Tobie i mnie już nie?

 

Anna Balion bardzo ciekawe pytania. Odpowiadając na nie dajemy obraz zasad i wartości jakie mamy my sami. Potrzeba sporo odwagi w podjęciu decyzji, na co się godzimy i ile i kiedy odpuszamy innym. A życie oparte na spójności wewnętrznej jest ogromnym wyzwaniem.

 

Agnieszka Plencler To kwestia spójności i wartości nadrzędnych. Pisał Pan o tym w swojej ostatniej książce, że w pracy i poza nią warto być tym samym człowiekiem, wtedy nie ma takich dylematów i sprzecznych zachowań. Oczywiście ktoś może wchodzić w rolę i być w niej skuteczny, ale wtedy to tylko rola, a chodzi o coś więcej w życiu niż bycie aktorem. Zatem uważam, że osoba autora ma znaczenie dla oceny jego dzieła.

Moderator Dla pewności dopytam: czyli świetne obrazy malowane przez przestępcę powinny zostać celowo zapomniane?

 

Tomasz Skoczylas wg mojego systemu wartości tak – powinny zostać zapomniane. Wg mnie człowiek jest sumą tego, co reprezentuje. Tym bardziej, tak nieznacząca rzecz jak „piękny” obraz nie jest w stanie przysłonić tego, co przestępca zrobił.

Moderator rozumiem. To zróbmy kolejne dwa założenia:  1. nie znaliśmy autora obrazów; one zdążyły zrobić fenomenalną karierę, wiszą w kilkudziesięciu galeriach, co więcej, zapoczątkowały zupełnie nowy ruch w sztuce malarskiej (toczy się kula śniegowa), który został opisany w masie podręczników. No i wtedy odkrywamy, że to prace „młodego Hitlera” (jeszcze sprzed czasów zbrodni). Co wtedy – zdejmujemy obrazy ze ścian całego świata, niszczymy je, wycinamy wszystkie opisy z podręczników sztuki i udajemy, ze nowy ruch malarski wziął się znikąd? 2. Porzućmy Hitlera, ogrom zbrodni mamy wciąż w pamięci. A jeżeli odkryto wspaniałe obrazy malowane przez Tamerlana lub Dżyngis Hana? Ba! przez jakiegoś zupełnie nieznanego szerokiemu ogółowi (poza garstką historyków) satrapę, co to mordował z upodobaniem, ale „przeciętnie” i do tego 2.000 lat temu? Zmienia to naszą percepcję? PS nie czepiam się, Panie Tomaszu, po prostu analizujemy grupowo „case”, jakich… mamy wiele na co dzień, jak sądzę. Stąd bardzo mi zależy na dyskusji.

Tomasz Skoczylas wg mnie: 1. zdejmujemy, tzn. gdybym miał taką władzę to bym zniszczył, spalił – nic nie udajemy – nowy ruch wziął się od prac zbrodniarza 2. moją percepcję to zmienia całkowicie, chociaż jak wspomniałem, obrazy to nie moja „bajka”. P.S. dla mnie ewentualne  czepianie to zachęta do dyskusji.

Moderator bardzo dziękuję za konkretne odpowiedzi. To ważne. Nie oceniam, bo nie ma tutaj odpowiedzi prostych. Każdy znajduje swoje granice, gdzie zaczyna się zło, a gdzie mamy jeszcze tylko akceptowalne odchyły. No i jak reagować… Właśnie na to chcę zwrócić uwagę, że takie decyzje podejmujemy codziennie i okoliczności lub uczestnicy bardzo wpływają na nasze oceny identycznych przypadków. Przykład: gdy polityk „ich” partii sika pod płotem, to chuligan i pijak, a gdy polityk „naszej” partii sika, to po prostu chłop nie wytrzymał utrudzony trudami pracy dla narodu i ojczyzny i się pod płot udał… Przykład autentyczny, z naszego podwórka (!).

Anna Balion a dla mnie, z racji że człowiek jest sumą wszystkiego co czyni nie powinien zostać zapomniany. Nie chodzi o oddawanie mu hołdu czy czci ale o refleksję nad jego człowieczeństwem, dla większej samoświadomości siebie.

Inny przykład – znam mężczyzn, którzy są za legalizacją prostytucji (np. używając argumentu, że każdy ma prawo decydować na co się godzi) ale gdy przychodzi odpowiedź na pytanie, jaka będzie Twoja reakcja, kiedy córka oznajmi Ci drogę, którą wybrała… to nagle coś się chwieje w tym przekonaniu…

 

Krzysztof Choczewski Stalin wpadł na pomysł podarować Warszawie Pałac Kultury, który stoi do dzisiaj.. powinno się go w takim razie wyburzyć? Inny przykład to Caravaggio, który zabił a jego czyn przed sądem został udaremniony ze względu na jego wielki talent.. A Picasso, który wielokrotnie wzbudzał kontrowersje i wszedł w posiadanie skradzionej kolekcji rzeźb – czy powinien być uznany za złodzieja wraz z przekreśleniem całej twórczości artystycznej? Jest wiele przykładów szaleńców w świecie sztuki, którzy moralnie powinni zostać wykluczeni, a jednak o ich dokonaniach i dziełach mówi się do dzisiaj.

Radosław Wawrzyniak akurat PKiN to bym wyburzył ze względów ekonomicznych głównie (masakrycznie drogi w utrzymaniu i obciążeniu środowiska…), a dodatkowo „dar” (za który wielokrotnie zapłaciliśmy) od mordercy Stalina, ale to inna rozmowa.

 

Marzena Krzewińska Czytamy, oglądamy, słuchamy i zaczynają się schody… Jeśli nie znam „dzieła”, nie kojarzę autora, to jest duża szansa że przejdę obok tego obojętnie. To tak, jak pasażerowie metra, którzy nie doceniają kunsztu  wirtuoza grającego na skrzypcach pracowni Stradivarius. Nasze zdanie zależy od zadania innych. Im lepsza oprawa, rozgłos, akceptacja i rekomendacja przez znawcę, autorytet, władzę formalną i nieformalną tym większa akceptacja. Biznes i etyka jest takim polem. To na co decydenci dają przyzwolenie, co tolerują, czego nie chcą widzieć, słyszeć, czego oczekują wpływa na odbiór i przetwarzanie przez pozostałych. Etyka to także  odpowiedzialne kreowanie kontekstu, punktu odniesienia. Rzadkość, unikat podobnie jak wspomniane skrzypce.

Moderator To wieszamy te obrazy w galeriach, czy niszczymy :-)?

Marzena Krzewińska Odpowiedź tak lub nie, nie kończy tematu.  Myślę , że to niewłaściwe postawione pytanie…  Obrany kierunek bez głębokiej analizy dalby przyzwolenie na kolejne ślepe akty. Niczym by się to nie różniło od tego, co znamy z historii i tego, co się dzieieje w tym temacie dzisiaj … Panie Dariuszu kusi Pan wejściem w rolę adwokata diabła 🙂

 

Wojciech Sedlak obrazy wieszamy w galeriach. Szefa złodzieja wyrzucamy. Dzieło oceniam pod kątem kunsztu i nie ma wpływu na moje życie ,jak tylko na moje doznania, uniesienia. Szef złodziej swoim zachowaniem wpływa na wizerunek całej firmy i jego podwładnych. Niezależnie od wyników jakie osiąga. Sam kradnie, kradną inni.

Moderator a gdy inni jednak nie kradną, a ten szef trzyma przy żywych firmę i setki miejsc pracy w czasach kryzysu gospodarczego (do tego ludzie chwalą sobie samą pracę, atmosferę, możliwości rozwoju itd.)?

Wojciech Sedlak Wierci mi Pan w głowie :))).  Ludzie są nauczeni pracować, nie kradną, rozwijają się,  firma poukładana.. Najlepszy moment na zmianę szefa złodzieja :).

Andrzej Filipowicz Te kryteria – estetyczne i moralne – są po prostu inne i rozdzielne. Caravaggio był bandytą i prawdopodobnie mordercą a Wit Stwosz mógł być  oszustem ale co z tego wynika dla oceny ich dzieł? Etyka w biznesie natomiast jest funkcją zaufania a czasem tylko moralności. Oceniamy wyniki zazwyczaj a moralność niejako dodatkowo…

Marzena Krzewińska Łatwiej określić moralność gdy mamy na myśli oszusta, mordercę, złodzieja… Trudniej zauważyć nieetyczne zachowania, działania, biznes, inwestycje -.afera sprzed kilku lat z sektorem bankowym w USA jest idealnym przykładem. Skrojony na miarę garnitur, prestiż marki zwalnia zbyt często z moralności. A zaczyna się od małych kroków przyzwalających na nieprawidłowości. Kluczem jest brak bezpośredniego oddziaływania na nas, zbyt duży dystans, zasłona marki, PR, zmanipulowany przekaz kierowany do opinii publicznej. To ta sama matryca na której budował swoją władzę wspomniany pan H. Sztuka jest lub może być celowym zmiękczeniem, rozmyciem, usprawiedliwieniem…

Moderator to co robimy z obrazami i z tym szefem?

Andrzej Filipowicz Wieszamy obrazy a potem szefa…Cena obrazów od razu rośnie..

Moderator O! świetny wątek dodatkowy – wieszać obrazy to jedno, ale czy jeszcze wpuścić je w normalny obieg kupno-sprzedaż i na nich zarabiać? Dziękuję!

 

Radosław J. To jest problem indywidualny, którego nie zależy rozwiązywać systemowo. Każdy z nas powinien według samego siebie oceniać taką sytuację natomiast zagadnienie zostało tak postawione jakby można było ocenić to obiektywnie. W aspekcie obiektywny nie ma rozwiązania problemu. Dodałbym, że jest to problem, w swej esencji, logiczny nie etyczny a dokładnie próba zrównania dwóch różnych poziomów logicznych.

Moderator Oczywiście. Właśnie dlatego jest to dobry przypadek do analizy i rozwijania dyskusji na inne aspekty naszych codziennych wyborów. Bo jednak decyzję trzeba podjąć… :-).

 

Łukasz Kosuniak Na sztuce się nie znam, natomiast przeszedłem swoistą ewolucję w wartościowaniu etyki w biznesie. Kiedyś rozdzielałem te dwa obszary twierdząc, że najważniejsza jest skuteczność. Jednak teraz widzę, że nieetyczny szef zawsze będzie na dłuższą metę nieskuteczny, bo buduje nieetyczne – toksyczne środowisko pracy i rozwoju.

Moderator Nie trzeba się znać na sztuce, by szukać odpowiedzi na zadane pytanie. W tym jego istota. Wieszamy świetne „obrazy Hitlera” w galeriach i drukujemy w albumach, czy nie? Co do szefa – dopisałem komentarz powyżej, przy Tomku Kolasińskim. Życie jest zwykle mniej lub bardziej szare, a nie czarno białe. Wymieniamy go – setki ludzi stracą pracę, którą kochają; zostawiamy go, to przymykamy oko na wspomniane odchylenia. No i…?

Łukasz Kosuniak Co do obrazów czy dzieł to ten dylemat pojawia się już w podstawówce gdy czytamy Dostojewskiego i dowiadujemy się chociażby o jego stosunku do Polaków. Mimo to uważam jego dzieła za wartościowe. Dlatego w takich przypadkach warto prezentować je w pełnym kontekście dodając chociażby notkę biograficzną autora i komentarz historyczny. W przypadku szefa proponuję po chrześcijańsku, trzy ostrzeżenia (w cztery oczy, w jednym świadkiem, publiczne) i jeżeli nie działa rozstajemy się.

Moderator ok, rozumiem. A jeżeli szaleje kryzys i tylko ten człowiek trzyma firmę nad wodą i daje setki miejsc pracy? W tym nam samym?

Łukasz Kosuniak Jest tysiące kazusów, które utrudniają lub nawet uniemozliwiaja taka decyzję. Poza kryzysem, np szef jest jednocześnie wspólnikiem, rada nadzorcza się nie zgadza itp. Odnosiłem się do zasady bo wszystkich scenariuszy nie sposób omówic.

 

Wojciech Sedlak tekst jest odwołaniem do przekonań, wartości i reguł moralnych akceptowanych przez daną osobę. Rozpatrując pytanie na gruncie przeżyć emocjonalnych związanych ze sztuką – górę bierze dzieło, na gruncie normatywnym zwycięża rozum.  Dlatego w tym kontekście odkrywanie uniwersalnego punktu widzenia jest trudnym zadaniem, zazwyczaj wiąże się z intelektualnym wysiłkiem. A nasz mózg lubi chodzić na skróty.

Moderator Święta prawda :-). To niszczymy te obrazy, czy wieszamy w muzeum?

 

Andrzej Hopko jak oddzielić grzech od grzesznika -:)

Moderator grzesznik, to Hitler, grzech, to jego zbrodnie i to jest razem; ale co z obrazami?

Andrzej Hopko jak już sobie gdybamy, wieszał bym obrazy i je podziwiał – a co np z Polańskim ?

Moderator o, właśnie, oglądamy i podziwiamy jego filmy; do tego z dodatkową dumą, że to „nasz”… 🙂 Ciekawe, na ile zmieniłyby się nasze oceny, gdyby był np. Niemcem (?)

 

Piotr Białek „Billionaire Boys Club” – ostatni film z Kevinem Spacey zarobił 126$. Ameryka wiesza autora, ale house of cards dalej na netfliksie jest. Stąd też wynika że molestowanie dzieci jest już za tą granicą. Ja co do zasady bym puścił w zapomnienie i autora i dzieła i szefa i firmę. Jeśli jest tak duża jak np. bank to nie upadnie nawet w kryzysie, znajdzie się grupa polityków lub konkurencja która ją przejmie albo pójdzie w ręce pracowników jak pesa, chociaż to nienajlepszy przykład na to że sobie potem dobrze poradzi 🙂 A z drugiej strony nie znam firmy za którą mógłbym się podpisać, że w dłuższym okresie nie postąpiła chociaż raz nieetycznie w stosunku choćby do jednej osoby. A House of cards zacząłem oglądać po wybuchu całej afery… Jak żyć?

 

Andrzej Maj Mamy dylemat: zyskowny szef z wadami kontra ten etyczny niekoniecznie tak świetny, bo: -nie zatrudni rodziny i nie będzie jej lansował kosztem świetnych pracowników; -nie będzie miał romansów czym nie narazi firmy na skandal, oskarżenie o molestowanie czy zwyczajnie na wrogie działania odrzuconej kochanki/kochanka, każdy romans kiedyś się kończy i zawsze burzliwie; -nie wyda kasy firmy (zapłata kartą) bo zwyczajnie mu się należy bo taki dobry a firma na tym nie straci.Tak naprawdę porównujemy obecnego szefa z licznymi wadami z hipotetycznym przyszłym szefem, który tych wad nie posiada.  Czyli z niewiadomym skutkiem niepodjętego jeszcze działania, bo nigdy nie możemy powiedzieć że ten etyczny będzie gorszy (ma takie samo prawdopodobieństwo bycia lepszym) natomiast znamy wyniki (mamy pewność) działań obecnego, bo wiemy że jego sukcesy obciążają naszą firmę ryzykownymi działaniami negatywnych cech osobowych.

Jak mamy ocenić poprawnie to należy ująć całokształt i dopiero podjąć decyzję. Ponieważ nowy szef jest tylko obarczony ryzykiem złego doboru a obecny będzie dalej tak postępował, bo mu zwyczajnie uchodzi na sucho i to nasz błąd, ponieważ tolerowanie jego wybryków daje przyzwolenie dla innych a naśladowców w tej dziedzinie nie będzie brakowało. Ja bym zwolnił.

 

Sylwia Chrabałowska utrudniasz niby pytanie, przywołując przykład Hitlera i jego obrazów. Jednak kwestię tę reguluje Kodeks Karny i art. 256, gdzie jest mowa o tym, co jest przestępstwem. Propaganda vs sztuka. „§ 1. Kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. § 2. Tej samej karze podlega, kto w celu rozpowszechniania produkuje, utrwala lub sprowadza, nabywa, przechowuje, posiada, prezentuje, przewozi lub przesyła druk, nagranie lub inny przedmiot, zawierające treść określoną w § 1 albo będące nośnikiem symboliki faszystowskiej, komunistycznej lub innej totalitarnej. § 3. Nie popełnia przestępstwa sprawca czynu zabronionego określonego w § 2, jeżeli dopuścił się tego czynu w ramach działalności artystycznej, edukacyjnej, kolekcjonerskiej lub naukowej. § 4. W razie skazania za przestępstwo określone w § 2 sąd orzeka przepadek przedmiotów, o których mowa w § 2, chociażby nie stanowiły własności sprawcy.” Co do reszty, wyłączając już przykład Hitlera, blisko mi miejscami do argumentów Marcina Lasoty

Moderator no i…? Kodeks definiuje tylko część ludzkiej aktywności, do tego co kraj, to trochę inny Kodeks; czasem bardziej niż trochę. Powiesiłabyś obrazy Hitlera w muzeum? (Obrazy o tematyce obojętnej lub wręcz rodzinnej, nie propagujące ideologii).

Sylwia Chrabałowska ale Ty prowadzisz ankietę preferencji osobistych, czy rozmawiamy o standardach? Fakt, że Kodeks Karny dopuszcza np. zorganizowanie wystawy prac plastycznych Hitlera nie jest tożsame z tym, że ja bym była za organizowaniem takich eventów. Jeśli potrzebujesz danych do „ankiety”, to dla mnie już sklepik z pamiątkami z Wilczego Szańca budzi mieszane emocje. Jest to niezgodne z moim sys. wartości, by promować takie miejsce chociażby kubkami, czapkami, koszulkami – czyli gadżetami, które kojarzą się z „byciem fanem” dla danego „logo”. Cóż z tego, że na logo jest wilk i napis oraz że nie ma na tym nic ze znaków zakazanych prawem. Budzi to we mnie wewnętrzny sprzeciw. Uważam, że mapa, książka nt. zamachu czy fot. to wystarczające „pamiątki”, które przekazują historię. Od przewodnika miejsca wiem, że do dziś pojawiają się świeczki i kwiaty pod bunkrem ozn. nr 13, zaś pracownicy usuwają je, zwalczają wszelkie przejawy uznania dla jego dawnego mieszkańca, jednak na terenie są aż dwa sklepy z pamiątkami z tego „kompleksu schronów”. Każdy ma swoje granice, swoją wrażliwość. To, na co zgadza się społeczeństwo danego kraju czy zjednoczonych państw w wyniku podpisanych dokumentów, jest umową, a nie kwestią uniwersalną dla każdej jednostki

Moderator Sylwio, rozmawiamy o czym innym. Wracam do pytania bazowego: czy osoba autora ma znaczenie dla oceny jego dzieła (dzieło nieideologiczne, pejzaże). Jeżeli masz problem z Hitlerem, to zamieńmy go na drugi przykład. Te same obrazy, ale namalowane przez hakera okradającego konta miliarderów. Czy teraz juz możemy je powiesic w muzeum?

Sylwia Chrabałowska nie mam problemu z Hitlerem, przypomniałam, że jest to bardzo specyficzny przykład, dla którego powołano wyjątkowe przepisy w Kodeksie Karnym. Teraz ten, który podajesz jest w archetypie Janosika czy Robina Hooda, tzn. skoro zabiera bogatym, to będziemy promować jego sztukę? Zawsze osoba twórcy była pryzmatem, przez który starano się interpretować dzieło. Ale również była to jedna z dróg interpretacji, nie jedyna. Co więcej, kluczową umiejętnością – wg mnie – jest umieć zinterpretować dzieło, bez chodzenia na skróty do autobiografii aut. Sztuka, która nie wnosi nic nowego, a jest jedynie przetwarzaniem życia twórcy i jego wiwisekcją, nie ma wielkiej wartości artystycznej. Dla mnie problem w ogóle nie jest do dyskusji, bo jak pisałam – wszystko jest kwestią umowy, która nie musi reprezentować stanowiska każdej jednostki, zatem zawsze można dodać ‚to zależy’ i podać inny przykład. Kończąc z mojej strony: odniosłam się do el., który był dyskusyjny, tj. przykł. Hitlera. Cała reszta zależy od tego, na co się umówi społeczeństwo. Co więcej, ocena wartości sztuki, bez względu na życiorys twórcy, również jest względna. Serdecznie Cię pozdrawiam! 🙂

Moderator To nie ankieta, Sylwio; to dosyć klasyczna dyskusja wielowątkowego przypadku. Kodeks ma niewiele do rzeczy nawet w przypadku neutralnych ideologicznie i świetnych/odkrywczych pejzaży Hitlera. Bo przecież łatwo wyobrazić sobie sytuację, że obrazy zrobiły karierę anonimowo i dopiero po latach okazało sie, ze autorem był „młody Hitler/Brejvik/Fritzl”. Co wtedy? Wyrzucamy z muzeów, niszczymy, wyrywamy kartki z książek, gdzie były opisane itd.? Dyskusja dotyczy uświadomienia sobie, jak wiele naszych decyzji, także etycznych, wcale nie bazuje na niezmiennych fundamentach, a jest bardzo kontekstowa. A ten kontekst zależy od ja/on, my/oni, nasi/obcy, dobrobyt/głód, młody/stary itd. Czyli dokładnie ta sama sytuacja jest przez nas oceniana inaczej w odmiennym kontekście. Tylko tyle i aż tyle. W tejże dyskusji Ty uważasz, ze hipotetyczne obrazy powinny być zakazane, a kilka innych osób uznało, ze nie. Te same obrazy. Również serdecznie pozdrawiam :-).

Sylwia Chrabałowska ależ odpowiedziałam na Twoje pytanie. Napisałam nt. interpretacji sztuki w odniesieniu do biografii (gdzie powinna mieć ona drugorzędne znaczenie) i nt. wartości sztuki, a także o sytuacjach tak wyjątkowych, że są objęte przepisami prawa (oddzielenie kultu od pracy naukowej czy artystycznej). Wystarczy wyciągnąć wniosek z tego, co napisałam, zamiast zarzucać mi ucieczkę i jeszcze, co ciekawe, nigdzie nie napisałam, że obrazy powinny być zakazane ze wzgl. na biografię twórcy. 🙂 Darku, z całą sympatią, rozumiem, czego dotyczy dyskusja, ale nie oczekuj, że inni będą odpowiadać wg schematu, jaki sobie założyłeś i na pytanie, „czy uważasz A”, odpowiedzą, „tak A” bądź „nie A”. Co więcej, zgadzam się z Tobą, co do różnic kontekstowych, dlatego napisałam, że ogólne ustalenia nie mają wpływu na odbiór jednostki. Skoro co do zasady zgadzam się z Tobą, nie widzę już pola do rozpisywania się na ten temat. W tej chwili idziemy już w wielosłowie. Zatem do miłego kolejnego razu 🙂 Udanego weekendu!

 

[Moderator: na bazie powyższego wątku przyszło mi do głowy kolejne pytanie. Niemcy po wojnie wysadzili w powietrze kwaterę Hitlera w Berchtesgaden i posadzili las. My robimy biznes na udostępnieniu kwatery Hitlera, która została zbudowana tylko dla tego zbrodniarza i nie pełniła żadnych innych funkcji, poza służeniem mu do realizacji zbrodniczych planów. Nie zniszczyliśmy, bilety sprzedajemy i pamiątki. Hmm…]

 

Darek Krupiński Gdybyśmy rzeczywiście postrzegali „produkt” przez pryzmat zachowania autora, to z niewielu rzeczy moglibyśmy dzisiaj korzystać.

 

Magdalena Rawluk Zdecydowanie osoba autora ma wpływ dla oceny dzieła. Przykład: Fakt, że Pan Jacek Piekara lekceważąco wypowiada się o kobietach, nie oznacza, że jego książki są złe. Powiem więcej, one są dobre, ale ja ich już nie kupuję właśnie ze względu na osobę autora.  Jako człowiek przestał mi odpowiadać, więc nie przyczyniam się do zysku ze sprzedaży jego książek.

 

Christoph Szakowski Praktyczni managerowie dają krotkę odpowiedzi, nie będę wiec wyjątkiem : „Zwycięzców się nie rozlicza”. Etyka powinna iść w parze z metryka, jednak – dodam, jak zwykle skromniutko a zdecydowanie, przy czym im bardziej na Zachód w biznesie się poruszamy, tym bardziej obowiązuje to co powiedziałem jako „dodatek”.

 

Grzegorz Białas Odpowiedź będzie trochę w pobliżu poruszonego tematu. Przykład z życia wzięty. Pracuję w firmie w której szef jest właścicielem i ma zastępcę Pana „R”. Wszyscy w firmie mają z nim na pieńku. Doczepia się do każdej pierdółki i wszystko chce mieć pod kontrolą 1000 razy bardziej niż szef. Ostatnio mieliśmy taka sytuację, że jeden z pracowników znalazł u klienta mocno zardzewiały wózek i poddał propozycję, że byłby idealny żeby na nim Pana „R” wywieźć z pracy za jego niegodziwości. Potem w kuluarach trwała dyskusja na temat Pana „R”. I padło stwierdzenie, że „ jak wygram w Totka to wykupię tą firmę i pierwszą moją decyzją będzie wyp…ie Pana „R” na bruk. Zadałem pytanie: „Czy jak będziesz właścicielem firmy, nie będziesz chciał mieć w swoich szeregach upierdliwca, który będzie pilnował Twojego interesu lepiej niż Ty sam? Optyka się może zmienić wraz z miejscem siedzenia.” Odpowiedzią na moje pytanie była cisza pełna refleksji, pokazująca, ze w sumie chcieliby takiego Pana „R” jako pracodawcy, ale jako pracownicy wywieźli by go na taczkach. 😉 NIE MA JEDNEJ ODPOWIEDZI NA TAKIE PYTANIA. A nawet jeśli deklarujemy poparcie dla jakiejś abstrakcyjnej ( mało realnej w chwili obecnej ) idei, to w życiu możemy postąpić odwrotnie.

 

Artur Kucharski Oczywiście, że sam autor „komunikatu” ma wpływ na jego ocenę. Ten problem komunikacyjny dotyczy również: – naszego nastroju – środowiska w którym ów komunikat jest przekazany – samego komunikatu. To nic dziwnego, że jak nie lubię faceta/kobietę to jego przekazu traktuję gorzej. Nie jest trudne aby to zwalczyć – wystarczy mieć wiedzę z komunikacji wiekszą niż na poziomie komunikat-zrozumienie-potwierdzenie.

 

Kamil Tomasz Jarmusik Wszystko rozwiązujemy rozmową, jeśli wiemy że ktoś robi coś złego, to się z tym rozprawiamy, a nie przymykamy oko. Możemy porozmawiać, dać do zrozumienia, że nie życzmy sobie takich zachowań, jeśli ktoś tego nie zrozumie, to dziękujemy za współpracę. Jeśli dotyczy to przeszłości, to nie ma znaczenia. Nie rozumiem do końca co złego jest w załatwieniu pracy rodzinie. Co zakładamy, że osoby z naszej rodziny są gorsze od innych i mniej się do czegoś nadają? A jeśli nie są gorsze, to dlaczego nie dać im szansy? Oczywiście ważne jest potem to jak są rozliczane, jeśli szef jest sprawiedliwy to nie będzie robił wyjątków dla rodziny i wtedy, moim zdaniem, nie ma w tym nic złego.

 

  1. BONUS

Michael J. Sandel, Sprawiedliwość

Daniel Kahneman, Pułapki Myślenia

Ursula K. LeGuin, Ci, którzy odchodzą z Omelas

Hero, 2002r. – film

 

Previous Incydent wyścigowy, klucz do codziennej komunikacji
Next Andrzej Jeznach – Szef, który ma czas, recenzja

Powiązane wpisy

Autorefleksja

Horney, „Nowe drogi w psychoanalizie”

Karen Horney (1885-1952) to dla psychoanalizy znacząca postać. Jedna z pierwszych kobiet w Niemczech, które ukończyły studia medyczne. Później poświęciła się psychoanalizie właśnie i była autorką szeregu wpływowych książek, jak

Autorefleksja

Syndrom oszusta: miewasz? Jak sobie radzić

Syndrom oszusta opisano w latach 70. Brak wiary w swoją wartość przy jednoczesnych zewnętrznych dowodach kompetencji. Ludzie mówią, że jestem dobry, niby są mierzalne sukcesy, awanse, nagrody, ale to pozory

Autorefleksja

Etyka w biznesie – wszyscy jesteśmy więźniami

Teoria gier to dynamiczna dziedzina matematyki, choć wciąż stosunkowo młoda. Ma już na swoim koncie kilka nagród Nobla, a jej odkrycia znajdują zastosowania praktycznie wszędzie. Jedną z metod badawczych jest