Pisać po polsku, czy angielsku? Globalizacja czy nie?

Pisać po polsku, czy angielsku? Globalizacja czy nie?

Książkę o komunikacji w biznesie „WIESZ, KIM JESTEM!” możesz zamówić TUTAJ (LINK)

Gdy sześć lat temu zaczynałem pisać na LinkedIn, niektórzy radzili mi tworzyć po angielsku. Bo globalizacja, ekspozycja, docieranie do całego świata itd. No i „wszyscy mówią po angielsku, nasi też, a ty masz docierać do wszystkich”. Po rozważeniu za i przeciw, zadaniu sobie kluczowych pytań (po co i dla kogo piszę) oraz kilku eksperymentach podjąłem wtedy ostateczną decyzję: piszę po polsku! I dobrze na tym wyszedłem. Dlaczego?

Intuicja intuicją, a twarde dane, to twarde dane. Lektura „Świat 3.0” Pankaja Ghemawata wniosła fantastyczne i zaskakujące wnioski. Kapitały globalnie hulają, produkty i produkcja też, ale zdecydowana większość naszych ludzkich aktywności jest wciąż niezwykle lokalna. Te dane, to był kubeł orzeźwiającej wody. Serdecznie rekomenduję lekturę tę książki.

Po drugie, nie piszę rzeczy z końców skali: ani ze mnie odkrywca nieznanych tajemnic (naukowiec odkrywający nowe prawdy uniwersalne), ani biznesowy celebryta wypisujący dyrdymały dobre dla każdego, kto wrzuci monetę. Takich, jak ja, ludzi solidnie porządkujących wiedzę i dzielących się nią oraz pokazujących praktyczne zastosowania codzienne jest w każdym kraju wielu. Czy jest sens z nimi konkurować na ich terenie jako obcy? Nie.

Po trzecie, żeby gdzieś daleko stąd zwiększać swoje oddziaływanie, trzeba tam regularnie bywać. Trzeba być dostępnym dla odbiorców. Doszedłem do wniosku, że fizycznie i chcę, i muszę być tutaj.

Po czwarte, zrobiłem kilka eksperymentów. Porównywałem, co się dzieje po publikacjach w LinkedIn po polsku i angielsku. Efekt był jednoznaczny: liczba i jakość zagranicznych odsłon/czytelników była taka sobie (i daleka droga, by to poprawić, a przecież.. nie o liczbę odsłon chodzi!). Za to polskich jednak polskich radykalnie spadała w przypadku tekstu po angielsku.

Zważywszy na wszystko powyższe podjąłem 6 lat temu świadomą decyzję: globalizacja globalizacją, ale moi odbiorcy są TUTAJ. To Wy, piszę dla Was po polsku. Efekt przerósł moje oczekiwania. To była dobra decyzja. Oczywiście moja i wedle moich kryteriów. Efekt, czyli co? O tym tutaj „Robisz zasięgi i rozpoznawalność i… co dalej?” LINK.

PS ilustracja pochodzi ze strony memolink . pl

Previous Dlaczego "Wiesz, kim jestem!" jest książką wyjątkową?
Next PODCAST: Scenariusze Kariery. Grudzień 2022

Powiązane wpisy

Komunikacja

Czardżować folołersa za kejsy, czyli korpomowa

Miałem w ostatnich dniach okazję odbyć ciekawą dyskusję w przestrzeni LinkedIn. Początek był tradycyjny. Dzięki czyjemuś polubieniu na tablicy wyświetlił mi się post, którego elementem była tzw. korpomowa. Jego autor

Komunikacja

Po co komu konto LinkedIn, 2 powody rozstrzygające

KSIĄŻKA Dariusz Użycki, „Czy jesteś tym, który puka?” dostępna TUTAJ (link)   Po co mieć konto LinkedIn? Tutaj dwie odpowiedzi najprostsze i… rozstrzygające. Mimo ok. 2,5 mln (ponoć) użytkowników LI

Komunikacja

Nie zaśmiecaj LinkedIn; cz.1, O czym szumi LI Polska?

Bohater Stanisława Lema, podróżnik kosmiczny Ijon Tichy, podczas wizytowania jednej z planet chciał się dowiedzieć, co to są tamtejsze Sepulki. Zajrzał do lokalnej encyklopedii. Ta skierowała go z hasła Sepulki