Goethe, „Refleksje i maksymy”, czyli pułapki geniuszu

Goethe, „Refleksje i maksymy”, czyli pułapki geniuszu

Powiedzieć, że Goethe jest dla Niemców tym, czym dla nas Mickiewicz, to raczej za mało. My o naszym wieszczu powiemy, że to poeta właśnie. Genialnie utalentowany, ale poeta i tyle. Do tego poeta, który żył dosyć dawno, a dzisiaj to dzisiaj, więc nie przesadzamy z uwielbieniem. Postrzeganie Goethego wśród rodaków jest istotnie szersze. Pamiętam z jakim szacunkiem niemieccy koledzy wymieniali jego nazwisko wspominając jednocześnie, że w ich mieście jest muzeum Goethego, więc może byśmy chcieli zobaczyć? To, że my jako obcokrajowcy wiemy, kim i jaki wielki był było dla nich oczywiste (choć oni o Mickiewiczu pewnie nie słyszeli…). Nawet czytając wzmiankę o Goethem w Wikipedii widzimy, że jest wskazywany nie tylko jako literat, ale także jako „uczony […] znawca wielu dziedzin wiedzy oraz sztuki”.

Zgodnie z zasadą, że czytać najlepiej bezpośrednio proroków, a nie opracowujących i „tłumaczących” ich dzieło kapłanów, sięgnąłem po książkę „Refleksje i maksymy” wydaną we wspaniałej serii Meandry Kultury, vis-a-vis etiuda. Tym bardziej, że wydawca w swoim entuzjazmie opisu dokonań Goethego poszedł znacznie dalej, wskazując go jako „myśliciela i uczonego; twórcę oryginalnej nauki o barwie” (w polemice z Newtonem, czyli na miarę Newtona!), „prekursorskiej teorii ewolucji, w której wyprzedził Darwina oraz sformułował metodologię badań i światopogląd odwołujący się zarówno do nauki mu współczesnej, jak i do tradycji ezoterycznej”. Z dużym zaciekawieniem zabrałem się więc do lektury książki, która gromadzi wybór aż 1048 wypowiedzi Goethego pogrupowanych tematycznie: Poznanie, Nauki w ogólności i ich dzieje, Matematyka, Przyrodoznawstwo, Obserwacje psychologiczne, Etyka, Mądrość życiowa i wychowanie, Problematyka społeczna, Historia, Religia, Sztuka, Goethe o sobie. Zestaw zagadnień, na które autor się wypowiadał jest z jednej strony imponujący, choć już na wstępie budzi nieufność. Geniusz geniuszem, ale żeby od wszystkiego…? To niemal na miarę współczesnych celebrytów albo niektórych noblistów, którzy uwierzyli, że skoro są wielcy w jednej dziedzinie i dostali Nobla, to są wielcy już we wszystkim.

Ujmując moje wrażenia jednym zdaniem, brzmi ono tak: Goethe wielkim poetą był i… tyle; na inne tematy lepiej jednak, żeby się tyle nie wypowiadał, bo nie dość, że nie ma jednak wiele do powiedzenia, to nawet nie ma pojęcia, że nie ma o nich pojęcia. Ewentualna próba dowodzenia, że takie były czasy i stan nauki jest nie do obrony. Owszem, jak w każdych czasach (dzisiaj też) wielu laikom się zdawało, że ich opinia coś znaczy i ochoczo ją głosili, ale w XVIII/XIX wieku podstawowe procedury naukowe już istniały. Istniał więc punkt odniesienia dla wypowiedzi Goethego. Owszem, można jeszcze dodać, że przecież do dzisiaj tak wielu ludzi uznaje np. Freuda, czy Junga za naukowców (!) oraz tak wielu amatorów ze swadą wypowiada się na temat fizyki kwantowej i jej implikacji, ale… to raczej marne pocieszenie dla Goethego. Stawia go przecież w rzędzie tychże szamanów i bezpokornych laików.

Większość wypowiedzi Goethego jest mętna, wieloznaczna, taka… idealna na fejsa. Byłby dzisiaj gwiazdą i celebrytą Internetów bez wątpienia. „Nie można żyć dla każdego, w szczególności zaś nie można żyć dla tych, z którymi nie chciałoby się żyć / Właściwie tylko wtedy jesteśmy żywi, kiedy cieszymy się życzliwością innych / Są ludzie, którzy kochają to, co do nich podobne […] i są tacy, którzy kochają swoje przeciwieństwo / Nawet brud błyszczy, gdy poświeci słońce” itd. itd. Coelho  i Osho niemal się chowają, a przynajmniej mają wielkiego poprzednika w branży.

Pojecie Goethego o naukach przyrodniczych jest bardzo marne. Idealnie ilustruje to wypowiedź Georgesa Sorela ze „Złudzenia postępu” (wydane w tejże serii): „Publiczność ta, oświecona raczej aniżeli wiedzy żądna […] czytać i uczyć się lubi, byle tylko nie żądano od niej zbytniego wysiłku”. Coś takiego, jak proces naukowy, czy podstawy myślenia krytycznego (choćby na bazie zasad sformułowanych przez Kartezjusza) tutaj nie występują. Autor pisze, co mu się wydaje i jest zgodne z jego zdrowym rozsądkiem oraz intuicją. A gdy ktoś twierdzi co innego, to oczywiście się myli, bo zdrowy rozsądek i intuicja naszego Autora są zdrowsze i prawdziwsze, niż u innych. Nawet jeśli tym innym jest Newton, który… podpiera się nie zdrowym rozsądkiem i intuicją a potężnym i rewolucyjnym aparatem matematycznym, fizycznym i eksperymentalnym. Wspomniana wcześniej nauka o barwie / teoria światła są tego idealnym przykładem. Wypowiada się do tego bardzo autorytatywnie nie mając wiele na poparcie swoich opinii poza osobistym przekonaniem. Przeczuwając zresztą, że coś jest na rzeczy nasz Autor wspomina, że nauka nauką, ale istnieje coś takiego, jak „wyższe rozumienie” i on je właśnie ma i basta. Nie brzmi to jednak specjalnie przekonująco. Choćby dlatego, że brak doprecyzowania, cóż to jest to wyższe rozumienie i jak stwierdzać, poza wiarą, kto je ma, a kto nie. Nie podobają mu się za to eksperymenty naukowe (obnażają słabości wspomnianego zdrowego rozsądku i intuicji), a już szczególnie te z wykorzystaniem przyrządów, bo nasze zmysły powinny wystarczyć do zbadania świata.

Z podobna swadą i wiarygodnością co o fizyce wypowiada się też Goethe o biologii. Obrywa się Linneuszowi, który może i wspaniale opisuje rośliny (stworzył fundamenty taksonomii przecież), ale nie potrafi uchwycić ich… „idei”, cokolwiek to jest…

Jest też Goethe nieodrodnym dzieckiem swojej epoki oraz choroby każdego pokolenia wchodzącego w wiek dojrzały. Geniusz geniuszem, a Murzyni są dla niego jak małpy i nie zauważa w nich specjalnie istot ludzkich, kultura grecka jest ok., bo nasza, ale taki Egipt, Indie, czy Chiny, to ciekawostki zaledwie i bez większej wartości kulturowej dla dziejów ludzkości. Do tego współcześni mu malarze malują już bez sensu, a współcześni mu pisarze piszą coraz więcej bez sensu, bo kiedyś to się malowało i pisało… Jak na geniusza, dosyć to małostkowe i wąskie spojrzenie. Znacznie więcej w tym wszystkim jednak ezoteryki niż jakiejkolwiek nauki. Miejmy w pamięci Goethego jednak jako wybitnego poetę, a jego aktywność w obszarze fizyki, biologii, etyki, wychowania itd. patrzmy jak na wybryki dzisiejszych celebrytów mądrych ze wszystkiego. A najlepiej spuśćmy na to zasłonę milczenia. Podsumowując: rozczarowanie.

Kilka smaczków dla ilustracji:

„Ponieważ w nowszych czasach obserwacje meteorologiczne doprowadzono do najwyższego stopnia dokładności, teraz chce się zakazać obserwacji w stronach północnych i przyznać prawo do ich przeprowadzania jedynie w krajach tropikalnych”

„Newton jako matematyk cieszy się tak wielką reputacją, że jego największa niezręczność, a mianowicie twierdzenie, że jasne, czyste i wiecznie niezmącone światło składa się z barw, utrzymała się aż do dnia dzisiejszego; i czyż to nie matematycy stają w obronie tego absurdu?” (co tam eksperymenty z pryzmatem, światło jest jasne i czyste i basta)

„Ci, którzy twierdzą, że niezrównane, z gruntu czyste światło składa się z barwnych świateł, to właściwi obskuranci”

„System Linneusza zdobył popularność […] jednakże wyższemu rozumieniu bardziej on szkodzi, niż pomaga w rozwoju”

„Wszelka liryka, ogólnie biorąc, musi być bardzo rozumna, w szczegółach zaś – trochę nierozumna”

„Zabytki starożytności chińskiej, indyjskiej i egipskiej to zawsze tylko ciekawostki; dobrze jest poznać je i poznać z nimi świat, ale w zakresie wychowania moralnego i estetycznego przynoszą one niewielki pożytek”

Jest też oczywiście kilka celnych spostrzeżeń, choć niekoniecznie rewolucyjnych:

„Przeciwnicy sądzą, że zbijają nasze twierdzenia, jeśli powtarzają swoje poglądy nie zważając na nasze”

„Każdy słyszy przecież tylko to, co rozumie”

„Tajemnice to jeszcze nie cuda” (współczesnym amatorom kwantów pod rozwagę…)

„Nie ma nic bardziej obrzydliwego niż większość: albowiem składa się ona z nielicznych dynamicznych pionierów, z filutów, którzy się przystosowują, ze słabeuszy, którzy godzą się na wszystko i z masy gorliwych naśladowców, którzy sami nie wiedzą, czego chcą”

„Trzeba pamiętać, że wśród ludzi jest wielu takich, którzy również chcą powiedzieć coś istotnego, choć nie mają twórczego umysłu i wtedy na światło dzienne wychodzą najosobliwsze rzeczy” (sic!) .

Previous Chyba nie myślisz, że będę to czytał: Reader's Experience
Next 124,7, czyli jak się rodzą teorie spiskowe

Powiązane wpisy

Inne

Wiedza vs opinia; Bierdiajew „Nowe Średniowiecze”

Seria Meandry Kultury. Tłumaczenia oryginalnych dzieł myślicieli. Można poznawać u źródeł, nie z opracowań. Później można dyskutować na bazie wiedzy, nie opinii w stylu „a mnie się wydaje, że…”. Recenzja

Inne

Polski przepis na SZCZĘŚLIWE ŻYCIE

Mają Duńczycy swoje hygge. Mają w Norwegii swoje friluftsliv. Mają w buddyzmie nirwanę. Polacy swoją filozofię dobrego i szczęśliwego życia też mają! Do tego z przedrostkiem „pol”, co nie może

Inne

Dlaczego mógłbym szanować piłkarzy, ale nie szanuję?

Kiszyniów, czerwiec 2023, mołdawska masakra piłą mechaniczną, czyli polska reprezentacja piłkarska w akcji. To dobry moment, by przypomnieć trzy powody, dla których mógłbym szanować naszych piłkarzy: 1 WYGRYWAJĄ – czyli