Dlaczego Cię nie słuchają?

Dlaczego Cię nie słuchają?

Oczywiście na tak postawione pytanie odpowiedzi może być wiele. Zacznę więc od opisania założeń wyjściowych. Po pierwsze, odnoszę się do środowiska w pracy. Po drugie, pisząc „koledzy” mam na myśli ludzi w firmie, na których nie masz wpływu wynikającego z władzy i przysługujących Ci środków. Jednocześnie ludzi, z którymi musisz współpracować, i którzy powinni współpracować z Tobą. Kazać im nic nie możesz, za to musisz zadbać, żeby systematycznie robili to, co jest ważne z Twojego punktu widzenia, Twoich obowiązków i wskaźników oceny. Po części odpowiada temu używane szeroko angielskie słowo „peers”, choć ono akurat odpowiada tylko tym kolegom, którzy są na stanowiskach równorzędnych do Twojego.

W tak opisanym środowisku dosyć powszechne jest, że przychodzisz do takiego/takiej i tłumaczysz, co powinien zrobić. Z zakresu Twojej odpowiedzialności to oczywiste, że powinien. Przyjmijmy wręcz, że to sytuacja, w której masz rację, powinien. Pomijamy te przypadki, gdy mówisz głupstwa (co każdemu może się zdarzyć). Pomińmy też te prawdziwe przecież sytuacje, gdy rozmówca ulega uprzedzeniom co do Twojego wieku, płci, pochodzenia, wykształcenia itd. To ważny temat, na osobne omówienie. Podsumowując, merytorycznie masz rację, a rozmówca nie ma powyższych uprzedzeń.

Tłumaczysz, tłumaczysz, on/a kiwa głową, uśmiecha się, ale widzisz, że nie ma do Ciebie serca. Widzisz, że gdy tylko wyjdziesz z pokoju, zapomni o Tobie bardzo szybko. Nawet gdy zapewnia, że zrobi, to nie robi i musisz się ciągle wszystkim takim przypominać. Brzmi znajomo? No i stąd pytanie tytułowe – dlaczego Cię nie słuchają?

W przypadku idealnym dla ludzi najważniejsze jest dobro wspólne. Jeśli mają wiele zadań, to zawsze zaczną od tych odnoszących się do całości (np. firmy) i innych, a dopiero później zabiorą się za cele węższe, czyli własnego działu. Dobrze brzmi, ale świat i nasza natura nie są tak urządzone. Własne geny mają generalnie pierwszeństwo. Tym samym taki przypadek bardziej wypada nazwać idealistycznym, niż idealnym. Zdarza się, acz statystycznie jakby pomijalny.

Jeden z powszechnych błędów czynionych w takich sytuacjach i stanowiący odpowiedź na pytanie tytułowe jest następujący: przedstawiasz to, co jest ważne dla Ciebie, a nie dla rozmówcy. Koniec, kropka. Robisz to w najlepszej woli i formalnie masz rację. Szczególnie gdy pracujesz na stanowisku z założenia wystawionym na pozostałe działy, czyli np. w jakości, zasobach ludzkich, finansach, czy administracji. Mówisz jednak językiem swoich celów lub celów dobra wspólnego (patrz wyżej). Trudno się dziwić, że nie słuchają i zbywają. A ty wciąż i wciąż musisz się dopominać.

Przecież… sami też tak działamy. Bo własne geny mają pierwszeństwo. Załóżmy, że przyjdzie do Ciebie ktoś z bloku obok i powie, żebyś dołączył do ich prac w sprawie śmietnika pod ich blokiem i poszerzenia drogi do niego. Jakże inne może być Twoje zrozumienie i zaangażowanie, gdy w tym momencie skończy opowieść (pokiwasz głową i wracasz do własnych problemów), albo poszerzy ją o dobrze uzasadnione argumenty, np. śmieciarki dzięki nowej drodze przestaną jeździć pod Twoimi oknami (zaraz, zaraz, pod moimi?!).

Teraz już łatwiej wrócić do naszych sytuacji biznesowych. Co więc robić, by zaczęli słuchać? Włożyć dodatkowy wysiłek, który niezwykle nam się opłaci. Tym bardziej, że wkładając opisany poniżej wysiłek będziemy mieli prawo wymagać go od innych w stosunku do nas. Spędź czas na przemyśleniu, co jest ważne dla rozmówcy, jakie on ma obowiązki, cele i wskaźniki oceny. Co więcej, idź do niego i zapytaj o to. Może nie natychmiast, ale na pewno znajdzie czas, by Ci dokładnie opowiedzieć, jak pracuje jego dział, jakie mają procesy i procedury, co jest kluczowe z ich punktu widzenia. Ba! Doprowadź wręcz nie tylko do waszego spotkania 1na1, ale do spotkania kluczowych ludzi w Twoim i jego/jej dziale. „Tylko” po to, by obie strony opowiedziały sobie, na czym polega ich praca.

No i teraz najważniejsze. Po dokonaniu powyższego wysiłku zacznij zbierać jego długoterminowe owoce. Po pierwsze, przychodząc do owego kolegi lub koleżanki z postulatami, co powinien zrobić dla Ciebie i dobra wspólnego firmy, zacznij od tego, jakie jego problemy to rozwiąże. A dopiero później pozwól mu jeszcze poczuć się jak bohater, który dodatkowo wspiera całą firmę i Ciebie. Pamiętasz śmieciarkę pod Twoimi oknami…?

Po drugie, jest jeszcze jeden ukryty, acz po zastanowieniu oczywisty efekt opisanego w artykule podejścia. Więcej kontaktów po prostu procentuje. Inaczej się rozmawia z tym porządnym Jurkiem/Gosią, co to przyszli zapytać, wysłuchać i poznać naszą specyfikę, niż z natrętnym Jerzym/Małgorzatą z działu obok, co brzęczy ciągle nad głową o jakieś swoje rzeczy…

Prawdopodobieństwo, że zaczną Cię słuchać zaczyna wystrzeliwać do samego nieba.

Previous Management Team - jaka piękna bajka o rycerzach
Next Jaka jest Twoja decyzja? Efekt nakręcanej kaczuszki

Powiązane wpisy

Komunikacja

Chyba nie myślisz, że będę to czytał: Reader’s Experience

Dexter to dziecięcy bohater kultowego dla wielu serialu animowanego „Laboratorium Dextera”. Jest geniuszem i ma w domu tytułowe tajne ogromne laboratorium naukowe. Ani o jego geniuszu, ani o laboratorium rodzice

Komunikacja

Po co nam kompetencje międzyludzkie w erze robotów?

Zaproszono mnie do podzielenia się refleksjami na tak postawione pytanie podczas II konferencji Shared Service (in) Centre. Pytanie szczególnie uzasadnione w kontekście tejże konferencji. Centra usług wspólnych zaczynają być automatyzowane

Komunikacja

Tako rzecze Dariusz… o LinkedIn. Skarbiec

Nieco ponad dwa lata temu napisałem pierwszy artykuł opisujący moje doświadczenia w posługiwaniu się Linkedin. Cieszył się bardzo dużym powodzeniem. Wciąż gromadzi nowych czytelników. To były dla mnie intensywne dwa