Dlaczego ludzie mieliby chcieć za Tobą pójść?

Dlaczego ludzie mieliby chcieć za Tobą pójść?

Zostałem zaproszony przez Blue Business Media do wystąpienia w połowie kwietnia na konferencji II Shared Service (in) Center. Kluczowym zagadnieniem miała być kwestia, „Czy będą stali za Tobą, gdy się odwrócisz?”. By wzmocnić jej wymowę pozwoliłem sobie sformułować pytanie w nieco twardszy sposób, właśnie w tytułowej postaci pytania o przyczyny przywództwa.

Jak już wielokrotnie sygnalizowałem, mam dosyć sceptyczny stosunek do mów motywacyjnych. Mówiąc wprost powątpiewam w ich skuteczność inną niż krótkotrwała rozrywka słuchaczy oraz dążenie do sławy i pieniędzy samych mówców. Nie chcąc, by „koledzy z wojska” mogli się śmiać z mojej niekonsekwencji (pozornej), postanowiłem zrobić to na swój sposób. Doszedłem do wniosku, że ostatnią potrzebną rzeczą jest kolejne wystąpienie w stylu „masz być taki i taki, a ludzie pokochają cię i wskoczą za tobą w ogień” (żeby cię wyciągnąć, czy jednak tam przytrzymać…?). Tego mamy na pęczki. Gdyby zebrać w jednym miejscu wszystkie cechy wskazywane jako lider musi mieć, to zebrałaby się bardzo długa lista. Do tego absolutnie nie do spełnienia w postaci jednego człowieka. Nawet mutant miałby problem, by to udźwignąć. A o mutantach wiem dużo, bo walczę z nimi namiętnie w świecie wirtualnym (mam na myśli gry, a nie dyskusje w LinkedIn).

Postanowiłem więc uważnie się rozejrzeć i wyodrębnić na przykładach kluczowe powody, dla których ludzie podążają za już istniejącymi i rozpoznawalnymi liderami. Krótko mówiąc zamiast teoretycznie postulować, jak powinno być, postanowiłem zobaczyć, jak jest. A to już coś konkretnego i bardzo uchwytnego. To już coś, z czym może się porównać każdy z nas. Wyodrębniłem 7 przyczyn.

UWAGA – na końcu proponuję krótkie ćwiczenie, które może Cię na dobrą chwilę zbić z tropu… I to jest właśnie ta wartość, którą chciałem dostarczyć uczestnikom konferencji zamiast motywacyjnej nowomowy. Proste narzędzie do refleksji nad istotą swojego własnego przywództwa.

1) bo masz więcej na pagonach

To potoczne wyrażenie o pagonach oznacza po prostu, że masz formalną władzę. Ludzie idą za Tobą, bo im każesz iść, a oni w większości przypadków nie mogą odmówić. Praktycznie ten warunek spełnia każdy menedżer, od najniższego aż po CEO. Jest to nic innego, jak przywództwo z nadania.

Z jednej strony jest to na dłuższą metę warunek konieczny. W pojedynczej sytuacji kryzysowej można „przejąć przywództwo” samodzielnie. Chcąc jednak podjąć działania długoterminowe, musi być spełniony warunek władzy formalnej.

Pytanie, czy do osiągania wielkich celów jest to warunek wystarczający. Jeszcze gorzej, gdy jest to jedyna przyczyna, dla której ludzie idą za Tobą. Ponoć w Polsce wciąż ponad 60% menedżerów działa głównie w stylu hierarchicznym, czyli „mam więcej na pagonach, naprzód!” (ponoć, bo co chwilę ktoś prezentuje jakieś swoje badania, ale ich wiarygodność metodyczna jest czasem wątpliwa).

2) bo masz wizję (firmy / produktu / usługi)

Posłużę się dwoma przykładami. Oba bardzo znane (aż za bardzo…) i stąd ich przydatność. Pierwszy to Steve Jobs. Sam się zastanów, jakie słowa przychodzą Ci jako pierwsze na myśl o nim. „Wizjoner” będzie najprawdopodobniej jednym z nich. Wiele już pisano o jego rozlicznych talentach i słabościach. Także o wcale nieturkusowym stylu zarządzania. Na koniec dnia jednak firma Apple była i jest postrzegana jako atrakcyjne miejsce pracy i rozwoju. Dlaczego? U zarania wszystkiego leży wizja Steve’a Jobsa, czym i w jaki sposób mają być produkty firmy. Do tego wizja zupełnie nowych produktów, które naprawdę zmieniły świat. To porywało i porywa masę ludzi. A jakie zarzuty stawia się co jakiś czas firmie Apple dzisiaj? Ano takie, że jej wizyjność maleje, że zbyt koncentruje się na ewolucyjnym ulepszaniu istniejących produktów, zamiast tworzyć nowe.

Drugi przykład, to Elon Musk. Co sprawia, że inwestorzy wciąż mu wierzą, mimo że Tesla jest dramatycznie niedochodowa i stoi u progu katastrofy, a SpaceX żyje z pieniędzy NASA i państwowego dofinansowania? Ano właśnie umiejętność tworzenia wizji. Wizji, w której Tesla wytycza nowe trendy i prowadzi świat w nowe obszary, nowy styl życia. Ta wizja porywa szczególnie inżynierów, bo od strony technicznej rzeczywiście dzieją się tam rzeczy ciekawe. Mimo że za chwilę może to być biznesowa katastrofa, sama wizja porywa wystarczająco wielu ludzi.

3) bo jesteś zwycięski

Na dłuższą metę to warunek konieczny. Co z tego, że masz wiele pożądanych cech, których poradniki i podręczniki pełne, jeśli najzwyklej w świecie nie odnosisz sukcesu? Co gorsza, nawet nieważne, czy przyczyną porażek jesteś Ty, czy po prostu zbieg okoliczności i brak szczęścia. Odium spada na Ciebie. Dowozisz lub nie. Tertium non datur. Napoleon ponoć powiedział, że nie potrzebuje generałów, którzy nie mają szczęścia. Jeśli nie wygrywasz, ludzie na końcu pójdą za kimś, który to robi. Stara prawda – sukces przyciąga.

Przykłady? Steve Jobs spełnia także ten warunek. Elon Musk w swojej przeszłości tak (PayPal), ale teraz od nowa pracuje na wielkość lub zapomnienie. Kolejny przykład, to Warren Buffet – długoletnie, wielokrotne, powtarzalne sukcesy. Stał się przez to latarnią w biznesie i ma niekwestionowany autorytet.

Inny (naprawdę inny!) przykład, to Jeff Bezos. Dlaczego „naprawdę inny”? Ogromny sukces, do tego powtarzany na przestrzeni lat, niemal nie widać końca tej inwazji. Ludzie się garną, sam Jeff Bezos odbiera hołdy wszem i wobec. Wszystko to, mimo że informacje o warunkach pracy w firmie Amazon są z wielu miejsc bardzo niepokojące. Nie przeszkadza to założycielowi być uznawanym za gwiazdę pierwszej wielkości. Nawet „turkusiści” jakoś na niego nie napadają. Powtórzę – sukces przyciąga.

4) bo jesteś najmądrzejszy w pokoju

Mam na myśli merytokrację. Jesteś tym, który ma największą wiedzę profesjonalną. To sprawia, że ludzie gotowi są uznać Cię za lidera. Sprawdza się to szczególnie w wyspecjalizowanych działach, np. technicznych, czy finansach. Specjaliści są gotowi uznać przywództwo tego, który wie w ich specjalizacji najwięcej.

Przykładem mogą być też firmy zakładane przez profesorów. Mają największą wiedzę, są często autorami rozwijanej technologii. Często wraz z rozwojem i rozrostem firmy sama przewaga wiedzy specjalistycznej przestaje wystarczać. To przejawia się m.in. w często stawianym pytaniu, czy szpitalem musi kierować profesor? Z jednej strony samo bycie wybitnym lekarzem w zarządzaniu pełnym życiem szpitala to za mało. Z drugiej strony nie-lekarzowi, albo komuś z pośledniejszym dorobkiem trudno zdobyć autorytet u swoich podwładnych niezależnie od talentów organizacyjnych.

5) bo masz autorytet etyczny

Wskażę choćby trzy nazwiska i wszystko jasne: Mahatma Gandhi, Nelson Mandela, Martin Luther King. Można zrobić ten sam eksperyment, co wcześniej ze Stevem Jobsem i sprawdzić, jakie pierwsze skojarzenia przychodzą nam do głowy na dźwięk tych nazwisk. Wymiar etyczny tych postaci z pewnością byłby w czołówce. Wszyscy oni też porywali przyczyną numer 2, czyli wizją. Element świata rządzonego wedle wskazań etycznych był właśnie kluczowym elementem ich przekazu.

Zastanawiałem się, jakie powszechnie znane postaci biznesu kojarzą się głównie z wymiarem etycznym i… poległem. Najwięcej na pagonach, wizja, zwycięstwa, wiedza, bez trudu o przykłady. Wymiar etyczny jako wiodący element sprawił  trudność. Wrócę więc do postaci Warrena Buffeta, który jest orędownikiem prawości i spójności (ang. integrity) w biznesie i dzieli się systematycznie wartościowymi przemyśleniami w tym obszarze.

6) bo masz kompetencje społeczne

Umiejętność aktywnego słuchania (takiego, dzięki któremu naprawdę się słyszy), empatia, panowanie nad własnymi emocjami (wynikające z autorefleksji), zdrowa pokora. Bez wątpienia są to elementy sprzyjające byciu uznanym za lidera i pociągnięciu ludzi za sobą. Czy nazwiemy to przywództwem partycypacyjnym, czy służebnym, czy jeszcze inaczej ma mniejsze znaczenie. Ważne, że rola tych elementów jest coraz mocniej podkreślana. Szczególnie na tych rynkach, które można uznać za całkiem ustabilizowane i bogacące się. Czyli tych rynkach, gdzie pracownik ma spory wybór miejsca i charakteru pracy. Gdzie sam fakt, że oferuje mu się pracę, to za mało, by go utrzymać na dłużej i wydobyć zaangażowanie.

Przykłady z poziomu ikon biznesu? Hmm… Tutaj raczej będę polegał na sugestiach czytelników. Pierwotnie przyszedł mi do głowy Richard Branson. Po chwili zastanowienia doszedłem jednak do wniosku, że wiem tylko to, co… on sam mi o sobie mówi w starannie opracowanym i konsekwentnie prowadzonym programie PR. A to za mało.

7) bo grasz zespołowo i dajesz rozwijać skrzydła innym

Zastanawiałem się, czy nie połączyć tego z przyczyną 6., jednak zdecydowałem się to na razie wyróżnić. Rzecz w byciu takim liderem, który sam nie ma potrzeby bycia gwiazdą. Jest za to dobry w rozwijaniu innych na gwiazdy i późniejszym zarządzaniu nimi. Co więcej, robi to na tyle dobrze i konsekwentnie, że ludzie garną się do niego widząc w tym swoją szansę na rozwój pod jego kierownictwem.

Przykłady? Przede wszystkim przychodzą mi do głowy te ze świata sportu, bo tutaj ich mnóstwo. Choćby nasz Feliks „Papa” Stamm lub wielu trenerów, którzy umieli skroić fantastyczne zespoły z szerzej nieznanych zawodników, prowadząc ich do statusu gwiazd właśnie. Wie ktoś poza zatwardziałymi miłośnikami, jak się nazywa trener piłkarskiej reprezentacji Islandii oraz główni piłkarze? No właśnie. A ta drużyna doszła do ćwierćfinału mistrzostw Europy 2016 i przebojem zakwalifikowała się do mistrzostw świata 2018. Chłopcy „znikąd” wdarli się do czołówki piłkarskiego świata.

Czy można łączyć powyższe przyczyny przywództwa w zestawy? Oczywiście, nawet jest to wskazane. Tym bardziej, że granice między nimi nie są ostre. To nie matematyka. Wszyscy wskazani powyżej liderzy też je łączą, choć w bardzo różnych proporcjach i różnych zestawach. Połączyć wszystkie siedem mogą chyba tylko Tytani. Ci z mitów, bo nie ludzie. Tym bardziej, że moc poszczególnych przyczyn jest różna. Przypomnę – cóż nam po najmądrzejszym w pokoju wizjonerze, do tego z ogromnymi kompetencjami społecznymi, jeśli… przegrywa. Ludzie dadzą się porwać raz, czy dwa, ale przedsięwzięcia upadają, a z nimi i ludzie.

ĆWICZENIE

Teraz pora na zapowiedziane wcześniej krótkie ćwiczenie. Zadaj sobie cztery proste pytania w następującej kolejności:

  • Które z tych przyczyn dotyczą Ciebie?

– zrób listę wszystkich siedmiu i zaznacz te swoje; ludzie idą za mną, bo…

  • A skąd to wiesz?

– w jaki sposób weryfikowałeś odpowiedź na pytanie pierwsze? Jeżeli to tylko Twoja osobista opinia, to jest mało przydatna. Zapytaj o to otoczenie. Jeśli boisz się o tym rozmawiać z otoczeniem, to jednak tylko pagony…

  • Które byś chciał, by Ciebie dotyczyły?

– zaznacz na tej samej liście

  • Co robisz, żeby tak się stało?

No to teraz wypada sprawdzić na swojej liście, co zostało oprócz pagonów.

Previous Galeria Sław, czyli moje miejsce mocy
Next Jak się przygotować do rozmowy rekrutacyjnej?

Powiązane wpisy

Przywództwo

Czy słuchanie wymaga odwagi lidera?

Co jest odwagą, a co po prostu samodzielnym działaniem? O przewodzeniu samym sobą i przewodzeniu innymi O odwadze zadawania pytań i słuchania odpowiedzi O tym, czego musisz nauczyć się sam,

Przywództwo

Delegowanie to nie magia. Zadaj dwa pytania

Mało który szef nie narzeka, jaki jest zajęty i ile ma rzeczy do zrobienia. Co gorsza, sam podkreśla, że to stan permanentny. Stan, w którym ciągle goni zaległości, jest zapędzony

Przywództwo

Turkus to jeszcze biznes, czy już religia? CZĘŚĆ II

W pierwszej części artykułu wskazałem, jak bardzo koncepcja turkusowe organizacje kopiuje wybrane elementy wielosetletniej tradycji myśli ludzkiej. Pretendując do „redefiniowania” organizacji sięga po odpryski założeń komun miejskich z początków średniowiecza, postulatów