Mega wzrusz Endriu, cz. 3, Sekta Pałermówców

Mega wzrusz Endriu, cz. 3, Sekta Pałermówców

Dzień 3, Era Motywatora

Endriu czuł się wśród adeptów Seledynowej Ewolucji jak w siódmym niebie. A to wsłuchiwał się w duszę organizacji, a to nasycał wszystko bytem, no i działał w pełni współistnienia z wszechświatem. Ale… z tym wszechświatem właśnie coś mu nie grało. Miał ten cały wszechświat robić wszystko, by mu pomóc, a kurczę nie robił! No bo Endriu miał na myśli oczywisty cel swój i wszechświata: kasy miał mieć dużo, do tego fejm, a tutaj ciągle wsłuchiwanie, nasycanie, pełnia współistnienia… Nawet do szefa po podwyżkę nie może pójść, bo, do diabła, szefa nie ma! Zlikwidowali szefów!

Siedział smutny na ławeczce przed Lampą Seledyna, gdy poczuł na sobie mocne, ciężkie, władcze spojrzenie. Serce mu zamarło, gdy zorientował się, że obok siedzi i patrzy na niego sam ON! Geniusz mentalpałera i pałerspiczów, sam Hans Propeller! Synu, zaczął Hans Propeller, czy chcesz dołączyć do naszej sekty Pałermówców? Czy chcesz spełnić marzenia? Dołącz do nas, zostań magiem mowy, czaruj słowem, wszystko będzie ci dane! Bo dla ludzkości to robimy, z miłości. No, dla kasy i sławy też troszeczkę. A dokładniej, to z miłości do sławy i kasy właśnie, a czyż nie tego pragniesz? Ja sam kocham najbardziej tak wpaść do pełnej sali na pół godziny, powiedzieć z pasją swoje i wyjść. Najlepiej od razu do kasy wyjść. Oni później rozpamiętują, co nagadałem, a ja nie muszę z nikim żadnych dupereli indywidualnych omawiać. To jest życie!! Wywiady jeszcze ze mną robią, autorytetem jestem, książki piszę, kusił Hans Propeller, a Endriu jakby zapach siarki poczuł.

A na jaki temat trzeba być mówcą? Zapytał Endriu. Na dowolny! Bo mówcą masz być i za mówienie mają płacić. Temat nie ma znaczenia. Najmodniejszy teraz jest rozwój osobisty, mentalpałer i bycie sobą. Nie wiem, co to, ale cokolwiek nie powiesz, byle mętnie, to łykną. A jeśli płaci firma, to wpleciesz coś o ich jogurtach, lekach, obrabiarkach, czy fajkach i będą szczęśliwi.

Ale o czym mówić najlepiej? Synu, to misja. Z miłości do ludzi, więc mówić masz o swojej największej pasji, o tym, CO KOCHASZ NAJBARDZIEJ. Masz mówić o… sobie! Mów o swoich porażkach, przemianach, sukcesach, doświadczeniach, o każdej dupereli z twojego życia, co jesz i co pijesz, co tylko na ulicy zobaczysz. Bardzo ważne – dużo twoich zdjęć na slajdach ma być! Najlepiej z kimś sławnym, albo przynajmniej z jakiegoś egzotycznego miejsca. No wiesz, Indianie, Eskimosi, dżungla, brusłylis, panigajga, te rzeczy. Mają poczuć, że mówisz do nich z wyżyn wielkiego świata! Masz sesję terapeutyczną z tłumem, boś miętki wafel w środku i potrzebujesz plastra uwielbienia na słabości duszy swej, widzę to jasno. A ludziska jeszcze ci za to płacą i są szczęśliwe. Proste łynłyn! A jak ci przytka tematy, to gadaj, że od czasu, gdy jesz codziennie magnez czy siarkę, to wzrok masz jak Predator, widzisz elektrony i słyszysz szmer kosmosu. Będą słuchać! Albo zrób im wyliczenie, że jakby puścić windy dwa razy szybciej, to liczba wind przemnożona przez liczebność ludzkości i podzielona przez stałą Palanka da trybiliardy godzin, które każdy może wykorzystać na swój rozwój osobisty. Rozwiązuj problemy całej ludzkości, ot tak, spod dużego palca! Będą słuchać! Bo oni nie mają zrozumieć, oni mają uwierzyć! Wtedy są twoi. I płacą. Uwielbieniem i w monecie.

A kto to ten Palank? Spytał Endriu. Nie wiem, synu, ale ważne, że to coś z fizyki kwantowej, a to największe odkrycie popneurosajkolodży. Enelpe to przy tym bejbysyter jest! Mów, że kosmos myśli kwantami, a coś pomyślane przez kogoś w czwartek, jest odczytane na drugim końcu świata w poprzedzający wtorek! Nadal będą słuchać. Fizyką kwantową zamykasz usta wszystkim, bo to magia dla nich, a tyś czarodziejem. Byle gadać z pewnością siebie i żeby często o kwantowości było.

No ale nie znudzą się takim słuchaniem? Dzieciak jesteś… Po pierwsze na początek walisz pytanie aktywizujące, choćby „A wczoraj zadzwonił do mnie znajomy, ręka w górę, do kogo kiedykolwiek zadzwonił znajomy! O, to całkiem sporo z was ma znajomych, ale zajebiście, bo ja też!”. No i już macie wspólnotę ducha. Pamiętaj o „zajebiście”, to ważne. 

Podnoszą ręce?! Oczywiście! Ty jesteś na scenie, oni na dole. Zapłacili za przyjście, więc od pierwszej minuty wmawiają sobie, że warto było kasę wydać, a ty jesteś ich mistrzem.

Łaaaał…, a co dalej? Po drugie, co kilka minut dowcip. Mają rechotać. Nawet jak któryś zajarzy, że to było o niczym, to i tak wtedy powie, że fajnie było. Ale większość nie zajarzy. Tłum to cudny jeden wielki jeleń na rykowisku, niech więc ryczy, a ty robisz za myśliwego.

No ale przecież każdy tam przychodzi z innym problemem? Kombinował jeszcze Endriu. Hans Propeller podniósł prawą brew i uśmiechnął się szelmowsko: To ogromny wysiłek serca jest, synu. Ale rozumu przede wszystkim, twojego rozumu! Królowa Statystyka rządzi.

Ale że o co chodzi? Stęknął Endriu. Bo uważał się za humanistę, co w tłumaczeniu oznacza „dupa z matematyki”, ale humanista dużo lepiej brzmi. Ano o to, że jak gadasz do wielu wielu ludzi, to któremuś zawsze jakoś przypasujesz, a on już sam narobi krzyku, że mu pomogłeś. To jak z grą w totka. Bilety, och sorry, losy, bo bilety to u mnie, kupują tysiące, by wygrać mogło kilku. Zupełnie przypadkowo, jak w totku, ale o tym wiemy tylko my, wtajemniczeni. Wygrywa zawsze totek i kasyno, czyli ty. A oni mają kupować losy, znaczy się bilety, cholera znowu się pomyliłem… Policz sam, dwustu ludzi, każdy dał dwieście złotych, a to tylko cena na początkujących mesjaszy mowy! Wielcy biorą i po kilka tysięcy od tysięcy ludzi! A do tego puszczasz na salę ludzi sprzedających wycięte z gumiaków bransoletki i tiszerty z motywującymi hasłami typu „Dawać moją kasę! Jestem zwycięzcą! Maj nejm ys tajger, Zenek tajger”. Jaka tam marża jest, synu, na tych gumiakach… No i koniecznie sklep internetowy! Endriu od nadmiaru zer przed oczami mało nie zemdlał. Nawet jako humanista zorientował się, że to bardzo dużo musi być.

Jeszcze coś? Jęknął Endriu. Oprócz aktywizacji, gadania o sobie i dowcipów jeszcze dwa myki, synu. Co jakiś czas musisz ich poderwać, no wiesz, fizjologia, enzymy, hormony, endorfiny, my przecież naukowo działamy. Od podrywania mamy klawiszowca i perkusistę. Zagrają chłopaki coś czasem, ty wrzeszczysz „hop do góry jak kangury, wywalamy stresu chmury!!”. Oni skaczą synu, a ty czujesz moc pierwszych ewangelistów! Później im jeszcze każ coś pokrzyczeć lub zaśpiewać i z bani. Aha, powtarzaj jeszcze, że ich kochasz, to ważne. Mam takie marzenie, żeby kiedyś na moim pałerspiczu ktoś wstał z wózka i poszedł… Wtedy to już za boga będę robił! Bo mam przecież taką moc, mam pałera jak cholera! Rozmarzył się Hans Propeller.

A ten drugi myk? Endriu aż drżał.  Hans Propeller ściszył głos. Po rozejrzeniu się i sprawdzeniu, że są na ławeczce wciąż sami dodał: O, ten myk to wyższa szkoła jazdy. Inspirujemy w oparciu o wiedzę naukową. Stosujemy psychocybernetykę, neuronaukę, a nawet trochę filozofii, humanocentrycznie jedziemy, to biologia motywacji jest, rozumiesz przecież. Endriu wstrzymał oddech. Nic nie rozumiał, ale serce niemal mu stanęło z przejęcia, czuł dotyk absolutu, w zasadzie to już lewitował.

No i, no i?? Zawołał Endriu. Każesz im czasem… coś sobie wyobrazić. Np. dużom żółtom cytrynem! A później pleciesz, co ci ślina na język przyniesie. Choćby to, że jak sobie cytrynem wyobrażom, to swój sukces i miliardy na koncie też mogą, a jak mogą, to mogą i mogą jeszcze bardziej i bardziej mogą, no i mogą i takie tam. Ale to potrafią tylko najlepsi z nas, lata ćwiczeń… Endriu był tak wstrząśnięty, że odruchowo zobaczył dużom żółtom cytrynem, która na niego patrzyła przymilnie i śpiewała po meksykańsku „hasta la vista, opróżnimy im kieszenie do czysta!” (a może po paragwajańsku to było…). Ślina pociekła mu po brodzie, a łzy po policzkach. Nawet nie zauważył, że na spodniach zrobiła mu się ze szczęścia duża ciepła mokra plama. W kolorze cytryny.

I zapytał go Hans Propeller: Chcesz być jednym z nas, inżynierów dusz, synu? Chcę, chcę, chcę!!! Zakrzyknął Endriu. O widzisz, to masz tu kupon ze zniżką ważną tylko przez godzinę jeszcze, bo ja kursy takie prowadzę dla wybranych tylko, przepustkę do nieba daję, wpłacasz mi kasę, a ona zwróci ci się w try miga, może nawet dwa miga, czyż wobec natychmiastowych ogromnych zysków i sławy można to marne wpisowe uznać za wydatek,  nie, synu, to inwestycja jest, a ty dołączasz do wybranych, naznaczonych, poza tym mówię na fanpejdżu, jak osiągnąć gadaniem sukces szybko i skutecznie, czytaj i oglądaj więc fanpejdż wieczorami. Zapłać teraz już i przybywaj! Będziemy w taczu, sija. I wyszedł Hans Propeller nieść miłość światu.

Endriu padł na kolana, zapłakał rzewnie, dziękując losowi, że może od razu zapłacić apką w smartfonie. Endriu znowu był hepi i znowu otworzyły się oczy niebieskie! Wszechświat nabrał sensu. I może zaczął nawet trochę pomagać.

W Dniu 4. Endriu zanurzy się w odmętach nowoczesnego ha(j)eru, znajdując tam nowe szczęście. Zostańcie z nami…

Previous Wywiad w hrpolska.pl, harmonia w życiu
Next Czy poezja pobudza autorefleksję? Cz. 1-5

Powiązane wpisy

Komunikacja

Po co nam kompetencje międzyludzkie w erze robotów?

Zaproszono mnie do podzielenia się refleksjami na tak postawione pytanie podczas II konferencji Shared Service (in) Centre. Pytanie szczególnie uzasadnione w kontekście tejże konferencji. Centra usług wspólnych zaczynają być automatyzowane

Komunikacja

Zanim wyjdziecie z pokoju; podsumowanie rozmowy

Rozmawiacie, omawiacie, ustalacie, kiwacie głowami, jasna sprawa. Po czym wychodzicie z pokoju i każdy robi co innego, niż temu drugiemu się wydaje, że ustaliliście. Czasem tylko trochę, czasem zupełnie. Obie

Komunikacja

Mega wzrusz Endriu, cz.5, Łowcy Głów

Szedł sobie Endriu ulicą i patrzył z wyższością na wszystko wokół. Był przecież Kapłanem Hajeru, więc dana mu była moc i władza nad wszystkim żywym zasobem. Spojrzy na takiego bladawca